~seventeen~

18 1 12
                                    

Rosallie próbowała się otrząsnąć po tym, co wydarzyło się w Monako. Ale jej zmysły, mówiły jej że nawet jeśli, Ivan Vanko był w areszcie w kraju, tak to był dopiero początek problemów. W drodze do celi Rosjanina, nie odmówiła sobie, zbesztać zachowania Tony'ego, który przed atakiem stwierdził, że sam poprowadzi swoją wyścigówkę. 

Niemalże przy tym nie ginąc, oraz prawie zostawiając ją samą. 

Przeniosła wzrok na jej wiadomości z Natalie, która miała zdobyć informacje i rodzinach ofiar. Wiedziała że zginęli z winy Starków, nawet jeśli nie jej, to powodem ataku był Tony. Czuła się winna kolejnej tragedii z ich udziałem i chciała zrobić coś dla tych ludzi, którzy w tak brutalny sposób stracili bliskich. 

Razem z Tony'm była prowadzona do celi mężczyzny. Stark skupił się na rozmowie z jednym policjantem, wyjaśniającym im co i jak. Kiedy podeszli do drzwi, brunet zatrzymał ją ręką, dając znać żeby nie wchodziła.

- Tony.

- Rosie, to nie na twoje nerwy. - powiedział łagodnie, przenosząc wzrok na siostrę. - Powinnaś teraz odpoczywać. Wiem że gorzej się poczułaś.

- Natalie ci powiedziała? 

- Sis, wymiotowałaś.

- Mam się świetnie. 

- Jasne, a ja to Święty Mikołaj. 

- Zapuść bardziej brodę i będziesz w sam raz. Kondycja się zgadza. - powiedziała z sarkazmem, po czym poklepała go kilka razy w brzuch. Wywrócił oczami, wyklinając w duchu wszystko i wszystkich. - Chciał cię zabić.

- Właśnie, mnie. Nie ciebie. 

- Jak ktoś zadziera z tobą, zadziera ze mną. 

- Kurwa, jaka ty jesteś uparta. - warknął kręcąc głową.

- No shit Sherlock. - powiedziała klaszcząc w ręce. - Wchodzimy razem albo wcale. 

- To nie dotyczy ciebie. - przypomniał, wskazując ręką na metalowe drzwi obok nich. Brunetka spojrzała na policjantów i rzuciła przez ramię, aby dali im chwilę zanim wejdą. Kiedy odeszli, Tony ponownie spojrzał na nią. 

- Ale może dotyczyć. Mówił ''Przegracie Stark''. A jak ostatnio patrzyłam na mój dowód, to widziałam w rubryce z nazwiskiem, Stark. - dodała krzyżując ręce na klatce piersiowej, przybierając przy tym minę, której Tony szczerze nienawidził. Bo mówiła ona, że Rosallie nie zamierza odpuścić, a jeśli on będzie ją przekonywać dalej, to może od niej oberwać. 

- Jesteś moją zmorą. - powiedział przez zaciśnięte zęby, na co Rosallie uśmiechnęła się wrednie.

- A ty moją braciszku. - odrzekła, dając mu pstryczka w nos. 

Tony przewrócił oczami i skinięciem głowy, dał znać policjantowi aby otworzył drzwi. Poprawił swoją kurtkę, kiedy łysiejący mężczyzna zajął się zamkiem i przepuścił najpierw dwudziestolatkę w drzwiach. Stark skinęła głową w podzięce, po czym weszła pierwsza. Krok za nią był Tony, którego wzrok pał na mężczyznę, siedzącego na ławce po środku celi. 

Uwagę Stark od razu przykuły liczne tatuaże, oraz blizny na ciele osadzonego. Wzdrygnęła się i odwróciła głowę. Mężczyzna milczał, gdy stali przy drzwiach. Rosa pomyślała przez chwilę, że wyglądał na zagubionego. Szybko jednak ogarnęła myśli, przypominając sobie że przecież odtworzył reaktor łukowy i zaatakował wielu niewinnych ludzi. 

Rodzeństwo poszło w dwa różne kierunki, zbliżając się do Rosjanina, jakby chcieli go osaczyć. Z różnicą że Rosallie miała ochotę się na niego rzucić i udusić, a Tony wydawał się że miał gdzieś, że mógł stracić życie. 

Rosallie Stark: The Beginning of ChaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz