- Są cudne. Jakby... Naprawdę. - zaczął Tony, gdy wrócił z siostrą na dół po krótkiej przerwie, w której oboje poszli sprawdzić, jak miewają się bliźnięta. Jak się okazało, spokojnie spały, a czuwał nad nimi Dylan, przez cały czas.
Byli już długo po stworzeniu nowego pierwiastka. Willa wyglądała koszmarnie, prawie wszędzie przewijały się kable, w ścianach i podłodze powstały ogromne dziury, a warsztat został wzbogacony przez wypaloną ścianę. Jedyne co zostało im do roboty, to czekanie na analizę nowego reaktora.
Rosallie spojrzała na brata z uśmiechem, próbując odgonić z myśli wcześniejszą kłótnię ze swoim narzeczonym. Dalej ją mocno przeżywała, ale nie chciała dać tego po sobie poznać, nawet jeśli Tony dawno ją przejrzał. Brunet objął ją ramieniem i do siebie przyciągnął, drugą ręką zaczął czochrać jej włosy. Brunetka zaśmiała się głośno, próbując go od siebie odsunąć w jakikolwiek sposób.
- Spisałaś się dzisiaj, malutka. Jestem dumny. - przyznał z szczerym uśmiechem, gdy przestała się szarpać. Spojrzała bratu w oczy i uśmiechnęła się lekko, w końcu odsuwając. Rozłożyła ręce i wzruszyła ramionami, z pewnym siebie uśmiechem.
- Taka już jestem. Stworzona do zadań specjalnych. - Tony prychnął, kręcąc głową. Usiadł przy biurku i okręcił się, wskazując na nią.
- Zapamiętam, gdy będzie trzeba wyczyścić toalety.
- Nie do takich specjalnych, Anthony. - rzuciła również na niego wskazując. Podeszła do biurka i oparła się plecami o blat, na którym położyła ręce. - Poszłabym na ramen.
- Ramen? - zapytał marszcząc brwi i patrząc na nią. Wzruszyła ramionami. Wywróciła wargę, krzyżując ręce na klatce piersiowej, używając swojej tajnej broni. Aspektu bycia młodszą siostrą. Westchnął, na jej błagalne, niewinne spojrzenie i pokiwał głową. - Dobra. Pójdziemy na ramen. Chyba że dowóz brzmi lepiej.
Stark odwróciła wzrok na sufit i przymrużyła oczy, zmarszczyła lekko brwi i złożyła usta w dziubek, udając że się nad tym zastanawia. Cicho pomrukiwała i kiwała głową.
- Brzmi znacznie lepiej. - przyznała, wracając wzrokiem na rozbawionego brata.
W warsztacie rozległ się dźwięk dzwonienia. Oboje spojrzeli na monitor, marszcząc brwi. Przecież niedawno co odłączyli im jakąkolwiek łączność z światem. Dzwonienie było niemożliwe, tak samo pisanie bądź przeglądanie wiadomości. Nie wspominając już o wychodzeniu z domu.
- Rozmowa z nieznanego numeru. - powiadomił Jarvis, sprawdzając numer tak jak potrafił.
- Przywrócono nam łączność. Cudownie. - Tony zbliżył się do pulpitu i kliknął ikonkę, aby odebrać. - Coulson, jak tam Kraina Oczarowania?
- Hej, Tony, jak się masz? - Rosallie spojrzała na ekran, będąc w głębokim szoku, gdy usłyszała głos Ivana Vanko, zamiast agenta. Dobrze wiedziała, że powinien być teraz martwy. Od gdzieś tak około tygodnia, jeśli nie mniej. - Zdwoiłem obroty.
- Co?
- Mówiłeś, żeby dać więcej mocy. Dobra rada.
- Mówisz dość dziarsko, jak na trupa. - rzuciła z przekąsem brunetka, na co rozmówca się zaśmiał.
- Twój brat również. - Tony przymknął oczy i cicho westchnął na uwagę. Stark przycisnęła na monitorze ikonkę wyciszenia, a brunet nakazał programowi namierzenie Rosjanina. - Teraz powstanie prawdziwa historia Starków.
Stark przysunął się do innego monitora, który pokazywał teraz mapę świata, oraz czerwony punkcik na niej, określający gdzie się znajduje mężczyzna.
CZYTASZ
Rosallie Stark: The Beginning of Chaos
FanfictionRosallie od małego była wychowana w światłach reflektorów. Nic dziwnego, zważywszy na jej nazwisko, który znał cały świat od wielu dekad. Nie mogła więc wyobrażać sobie lepszego życia. Denerwujący ale kochany brat, bez którego by nie dała sobie rady...