8. No chyba sobie żartujesz

508 18 0
                                    

Usłyszałam trzaskanie drzwiami, otworzyłam oczy gwałtownie.

- Kurwa - mruknęłam.

- Bawicie się już w rodzinkę? - zapytał Matt.

- Zamknij się - powiedziałam wstając i pociągnęłam go do kuchni.

- Dylan zasnął po bajce? - zaśmiał się.

- Nie śmiej się, gdzie byłeś? - zapytałam.

- U Theo, jedziesz z Dylanem na bankiet? - zapytał, przewróciłam oczami.

- Nie denerwuj mnie - oznajmiłam.

- Nie jest tam aż tak źle - powiedział.

- Byłeś na spotkaniu? - zapytałam.

- Will i ja jesteśmy prawą ręką Dylana, jeździmy tam za każdym razem, obowiązkowo - oznajmił, westchnęłam.

- Kiedy jest to spotkanie? - zapytałam.

- Dylan ci nie powiedział? - zapytał.

- O tym nie wspomniał - oznajmiłam opierając się o blat.

- Za dwa dni - oznajmił, otworzyłam szeroko oczy.

- No chyba sobie żartujesz - powiedziałam załamana.

- Nie załamuj się, to zwykłe spotkanie - powiedział.

- Spotkanie bossów mafii, a jak mi się wydaje kobiety mają tam mało do powiedzenia - powiedziałam.

- O to się wściekasz? - zapytał rozbawiony co mnie zirytowało.

- Tak - powiedziałam jakby to było oczywiste.

- O czym rozmawiacie? - zapytał zaspany Dylan.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, że te spotkanie ma odbyć się za dwa dni? - zapytałam.

- Zapomniałem - wzruszył ramionami, przewróciłam oczami.

- Kathrine się wścieka - skomentował Matt.

- No weź, czemu aż tak się tym przejmujesz? - zapytał.

- Podejrzewam jak to wygląda i mi się to nie podoba - oznajmiłam niezadowolona.

- Ma rację, część bossów to stare zgredy, którzy traktują swoje żony jak służące i dziwki - powiedział Matt biorąc jabłko, wyprostowałam się patrząc na Dylana.

- Dzięki stary, umiesz poprawić sytuację - sarknął Dylan, a on tylko wzruszył ramionami.

- Nie idę kurwa nie zmusicie mnie do tego - i poszłam na górę do pokoju i położyłam się na łóżku.

- Kochanie - powiedział Dylan.

- Nie - oznajmiłam stanowczo.

- Kathrine, nie masz wyjścia - powiedział oschle, spojrzałam na niego i wystawiłam w jego stronę środkowego palca.

- Pierdol się - warknęłam.

- Naprawdę będziemy się o to kłócić? - zapytał, zignorowałam go, a on wszedł na łóżko klękając między moimi nogami, złożyłam je, a on je rozłożył, chciałam go kopnąć, ale złapał moją nogę.

- Pozwolę ci nawet wziąć broń - powiedział.

- Powiedziałeś, że będą patrzeć ci na ręce, mam zepsuć twoją reputację jeśli coś mi odstrzeli? - zapytałam.

- Niech ktoś coś o tobie powie albo się do ciebie zbliży pożałuje tego, będę miał w dupie moją reputacje - powiedział, westchnęłam.

- Niech będzie, pójdę - zgodziłam się niechętnie.

Broken promiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz