- Moim zdaniem lepiej by było jakby zrobił to specjalista - powiedziała Enid, patrząc jak Wednesday próbuje wyjąć kulę z nadgarstka, syna szeryfa.
Gdy wilkołaczka dowiedziała się, że Tyler tutaj jest, na początku dla niej się to nie spodobało, ponieważ nie miała pewności czy może mu zaufać, ale skoro czarnowłosa mu zaufała to może i ona może.
- Zaraz specjalista by zadzwonił po służby i by zabrali naszego potworka - powiedziała Addams.
- Ała... Weź, to boli - nagle usłyszeli jęk chłopaka, ale Wednesday nie przerywała danej czynności, ponieważ wiedziała, że jak będzie co jakiś czas przerywać, to dłużej Tyler będzie się męczył.
- Już po wszystkim - powiedziała, pokazując mu kulę - Teraz czas na drugą.
- Nie... To boli.
- Rany bądź mężczyzną.
- Ty nawet nie wiesz jak to boli.
- No przepraszam, nie mam jak ci dać przeciwbólowego.
- Musimy? Nawet ta kula mi tak nie przeszkadza.
- Musimy - odpowiedziała dziewczyna i zaczęła działanie i już po chwili pokazała drugą kulę - No i już.
Addams już bez słowa wyrzuciła kawałek koszuli, którą wcześniej wykorzystał Galpin, żeby owinąć sobie rany, a następnie zaczęła usztywniać dla niego nadgarstki, a następnie bandażować je bandażem.
- Możesz mieć złamane te nadgarstki czy coś, więc będzie lepiej, jak będziesz mieć je trochę usztywnione - powiedziała czarnowłosa, a Tyler tylko kiwnął głową.
Chłopak uważnie patrzył na nią, gdy robiła daną czynność. Nie mógł puścić z niej wzroku. Był wdzięczny jej za to, że tak nim się opiekuje, nawet po tych złych rzeczach, które zrobił. Nagle z jego rozmyśleń wyrwał go Eugene, który postawił obok niego, filiżankę herbaty.
- Herbata z miodem zawsze dobrze zrobi - powiedział miłośnik pszczół z uśmiechem na twarzy.
Tyler odwzajemnił uśmiech, a następnie spojrzał na napój.
- Raczej z moimi nadgarstkami tego nie wypiję - zaśmiał się i nagle wylądowała słomka w herbacie.
- Pomyślałem o tym - powiedział czarnowłosy.
- Widzę. Wiecie, że nie musicie się mną tak opiekować?
- Wiemy, ale jesteś ranny, więc chcemy ci trochę pomóc - odpowiedział Eugene.
- A jak mogę się zapytać, to przez jakiś czas Tyler będzie się ukrywał tutaj, a co dalej? - spytała Enid, a Galpin automatycznie zwrócił wzrok na Addams
- Coś się wymyśli - odpowiedziała czarnowłosa, a następnie spojrzała na syna szeryfa.
- Niedługo mamy lekcje, musimy się zbierać - powiedział miłośnik pszczół, patrząc na zegarek.
- Ma rację - potwierdziła blondynka.
- Rany... Dobra, Tyler zostaniesz tutaj? - spytała Wednesday, a chłopak tylko kiwnął głową - Zajrzę tu do ciebie tak pewnie po dwóch lekcjach.
- Dobra - powiedział Galpin i już po chwili został sam w pomieszczeniu.
Minęło parę minut i już zaczęło dla niego się nudzić. Wiedział, że nie powinien stąd wychodzić, ale jak będzie ostrożny, to może nikt go nie zauważy. Udał się w innym kierunku od akademii, ponieważ lepiej by było, żeby tam się nie pojawiał, bo jeszcze ktoś go zauważy i będzie nie zaciekawie. Chodził sam w sumie nie wiedząc gdzie aż zauważył jakoś szopę. W sumie to taki bardziej domek. Zaglądnął przez okno i zobaczył, , że nikogo nie ma w środku. Wszedł do środka i zobaczył wiele obrazów, a na nich był on, Hyde. Gdy patrzył na te arcydzieła, czuł dziwny chłód w sobie. Czuł dreszcze, jak na to patrzył. Bardziej sobie uświadomił kim tak naprawdę jest. Jest groźnym i morderczym potworem. Jest zagrożeniem dla innych. Jest bestią.
CZYTASZ
Wednesday x Tyler - Mój potwór
FanfictionUcieczka z ośrodka. Ponowne spotkanie. Czy coś znowu między nimi zaiskrzy?