Wednesday weszła do środka i odrazu natknęła się na swoich przyjaciół , z wielkimi uśmiechami.
- Wszystko widzieliśmy - powiedziała Enid, prawie piszcząc.
- O co wam chodzi? - zapytała zdezorientowana, czarnowłosa.
- Pocałowałaś go w policzek - odpowiedział Ajax, również prawie piszcząc i przy tym zagryzając wargę.
- Rodzi nam się miłość - powiedział Eugene, klaszcząc w dłonie.
- Żadna miłość - powiedziała Addams, nie wiedząc, że stoi za nią, Tyler - A ten pocałunek w policzek, to był tak po przyjacielsku.
- No nie wydaje mi się - powiedziała wilkołaczka, jeszcze z większym uśmiechem.
- A mi się wydaję, przecież nie będę kochać jakiegoś potwora.
- To tak o mnie sądzisz - nagle usłyszała głos, syna szeryfa i odwróciła się w jego stronę - Tak wiem, jestem potworem, ale myślałem, że ty widzisz jeszcze we mnie człowieka.
- Tyler... - chciała dziewczyna podejść do chłopaka, ale ten zrobił znak ręką, żeby nie podchodziła.
- Masz rację, nie zasługuje na miłość - powiedział Galpin, a następnie wybiegł z pomieszczenia.
- Tyler! - krzyknęła Wednesday, a następnie pobiegła za brunetem.
Biegli i dobiegli do lasu. Tam go złapała. Za nadgarstek. Poczuł ból. Odwrócił się w jej stronę, a oddech miał niespokojny.
- Czego ode mnie chcesz?! - krzyknął, a czarnowłosa położyła swoją dłoń na jego bolącym nadgarstku.
Uspokoiło go to.
- Tyler, to nie tak - powiedziała Addams.
- To jak?
- Nie wiem dlaczego to powiedziałam, zaczęli tak mówić i po prostu jakoś to powiedziałam, ale żałuję tego, Tyler. Każdy zasługuje na miłość, mimo wszystko kim jest - powiedziała dziewczyna, a następnie położyła swoją dłoń na klatce piersiowej, bruneta - Mimo wszystko - powtórzyła, a następnie pocałowała, chłopaka.
Galpin odwzajemnił pocałunek i położył swoją dłoń na policzku, czarnowłosej. Oderwali się od siebie, gdy zabrakło im tchu. Styknęli swoje czoła do siebie i patrzyli sobie w oczy. Nie chcieli przerywać tej chwili.
- Twój ojciec tutaj jest - w końcu odezwała się, Addams.
- Co? - spytał zdziwiony, chłopak.
- Miałam wizję, jak ciebie pocałowałam - wyjaśniła, czarnowłosa, a następnie pociągnęła, syna szeryfa, za rękę - Musimy iść.
- Nie ma już po co - usłyszeli nagle głos ojca, bruneta i zwrócili na niego wzrok.
CZYTASZ
Wednesday x Tyler - Mój potwór
FanfictionUcieczka z ośrodka. Ponowne spotkanie. Czy coś znowu między nimi zaiskrzy?