Dnie mijały dość podobnie. Leczenia, odwiedziny, odpoczynek, ale niedługo miało coś się stać. Brunetowi zrobiono podstawowe badania z rana, czyli mierzenie temperatury, ciśnienia i słuchanie bicia serca. Leczenie to miało już się zakończyć aż nagle do pomieszczenia wszedł, pan Fred.
- Coś się stało, proszę pana? - spytała zdziwiona, Jennifer.
- Nie, nic się nie stało - odpowiedział mężczyzna, kładąc stertę różnych dokumentów, na stół - Tylko zaczniemy nowe badania.
- Nowe badania? - odezwał się, Tyler.
- Tak. Proszę przyszykować wszystko co zwykle, tylko tym razem też łańcuchy - powiedział siwowłosy.
- Łańcuchy? - zapytała brunetka, a następnie jej wzrok na chwilę spotkał się ze wzrokiem, pacjenta.
- Tak. Zaczniemy robić badania, jak pan Galpin będzie zamieniony w potwora.
- Po co? - zapytał syn szeryfa, dość niezaspokojony.
- Żeby jeszcze bardziej się dowiedzieć o potworze, który w tobie drzemie, a też możliwe, że szybciej się dowiemy, jak ci pomóc. Przecież na pewno te wyniki będą się różnić od tych wyników, jak byłeś w ciele człowieka - wyjaśnił mężczyzna, podchodząc do bruneta - Tutaj masz papiery, zapoznaj się z tym i będziesz wiedział, w jaki sposób zabieg będzie wyglądał.
- Nie powinienem tego podpisać, żeby wyrazić na to zgodę?
- Twój ojciec podpisał dokument, w którym zgadza się na wszelkie badania, które zamierzam tobie zrobić, żeby ci pomóc, więc nie martw się już o to - odpowiedział doktor - Przyszykuj wszystko - tym razem zwrócił się do brunetki, a następnie opuścił pomieszczenie.
Tyler tylko na chwilę spojrzał na Jennifer, a następnie zaczęły się przyszykowania. Usiadł na wyznaczonym krześle, a pielęgniarka zaczęła przeglądać plan, jak to całe badanie ma wyglądać, a raczej jak ma do niego przyszykować, chłopaka.
- Zdejmij koszulę - powiedziała, a brunet nie ukrywając się zdziwił - To jest potrzebne do leczenia i też tutaj piszę, żebyś zdjął spodnie i został w samych bokserkach, ale pozwolę ci założyć spodenki - dodała, widząc zmieszany wzrok, syna szeryfa.
Galpin bez słowa zrobił, jak powiedziała. Najpierw przy dziewczynie zdjął koszulę, a następnie poszedł do łazienki, założyć spodenki. Gdy wrócił, brunetka wskazała na krzesło.
- Usiądź - poleciła, a Tyler zrobił, jak chciała.
Usiadł, a Jennifer zaczęła podłączać różne kabelki do jego klatki piersiowej.
- To leczenie będzie tak samo bolało, jak poprzednie? - zapytał brunet, próbując zacząć temat.
- Możliwe, że jeszcze bardziej - odpowiedziała dziewczyna, podchodząc do komputera i patrząc coś na nim - Ale nie masz się czym martwić - powiedziała następnie, wracając do chłopaka aż nagle potknęła się o jeden z kabli i wylądowała minimalnie na nim.
Ręce miała oparte na jego ramionach, a jej ciało prawie się stykało z jego ciałem. Ich twarze dzieliły tylko centymetry. Oboje poczuli się niekomfortowo. Patrzyli tak w sobie w oczy aż nagle usłyszeli czyiś głos.
- Tyler? - okazała się być to Wednesday, która patrzyła na ten widok.
- Wednesday - powiedział brunet, zwracając na nią wzrok - Zaraz ci wszystko wytłumaczę - dodał, ale było już za późno, ponieważ czarnowłosa już uciekła.
CZYTASZ
Wednesday x Tyler - Mój potwór
FanfictionUcieczka z ośrodka. Ponowne spotkanie. Czy coś znowu między nimi zaiskrzy?