Wednesday i Tyler mieli wbity wzrok na szeryfa, a on na nich. Mężczyzna miał położoną swoją dłoń na jego broni, przymocowaną przy jego pasie, co czarnowłosa zauważyła.
- Tyler - powiedział ojciec, bruneta wysuwając w jego stronę rękę - Już wszystko dobrze, chodź ze mną.
- I zabierzesz mnie spowrotem do ośrodka - bardziej stwierdził, niż zapytał, Galpin.
- Tyler... Synu, rozumiem, że się boisz, ale to dla twojego dobra. Chyba nie chcesz skończyć jak twoja matka.
- Nie wciągaj w to, mamy.
- Tyler, po prostu nie chcę ciebie stracić, jak było z twoją matką.
- Powiedziałem, żebyś jej do tego nie wciągał! - krzyknął brunet i nagle poczuł dłoń Addams na jego klatce piersiowej.
- Tyler, przecież wiesz, że możesz zrobić krzywdę jako potwór wielu ludziom, nawet już to zrobiłeś. Też może i ci grozić niebezpieczeństwo. Synu, proszę cię wróć do ośrodka - nalegał wciąż, szeryf.
- Najlepiej widzieć we mnie tylko potwora.
- Tyler...
- Tyler, nie jest jeszcze gotowy, żeby tam wrócić - postanowiła w końcu odezwać się dziewczyna.
- Wednesday... Przecież wiesz, że musi tam wrócić, to dla jego dobra.
- A co ty tam wiesz, co dla mnie dobre - syknoł Galpin, zbliżając się do swojego ojca - Zabraliście mnie tam zapewnie siłą, że nic nie pamiętam, uwięzili mnie w jakimś kaftanie, podłączony do kroplówki, w której było nie wiadomo co, nie wiedziałem co chcą ze mną zrobić... To twoim zdaniem jest dla mnie dobre?!
- Tyler - próbowała uspokoić Wednesday, chłopaka.
- Nie jestem jakoś zabawką co można zamykać nie wiadomo gdzie!
- Tyler - powtórzyła czarnowłosa, łapiąc bruneta za ramię.
- Zostaw mnie! - odepchnął Galpin, Addams w taki sposób, że aż upadła na ziemię.
- Widzisz? - spytał jego ojciec, wskazując na dziewczynę - Niekontrolowanie krzywdzisz innych.
- Zostaw mnie! - krzyknął Tyler, atakując swojego ojca.
Przewalił go na ziemię. Już miał zadać mu pierwszy cios aż nagle poczuł dłoń na jego dłoni. Była to Wednesday. Chłopak wziął wdech, a następnie zrobił wydech i wstał na równe nogi.
- Trzymaj się ode mnie z daleka - powiedział Galpin do szeryfa, a następnie poszedł w głąb lasu.
Młoda Addams spojrzała jeszcze raz na ojca, bruneta, a następnie podążyła za chłopakiem. Po chwili go dogoniła, łapiąc go za rękę.
- Poczekaj - powiedziała, a Tyler nawet nie zwrócił na nią wzroku - Wiem, że to wszystko ciężkie, ale twój ojciec chce dla ciebie dobrze.
- I co, mam tam wrócić? - spytał brunet, zwracając wzrok na dziewczynę.
- Dobrze byłoby...
- Przecież mogę się trzymać od was z daleka i nie będzie problemu.
- Co?
- Popchnąłem cię.
- Przecież nic mi się nie stało.
- Upadłaś.
- Nie chciałeś tego zrobić.
- Ale zrobiłem.
- Emocje ciebie wzięły.
- I fakt, że jestem potworem. Mój ojciec ma rację, mogę skrzywdzić innych, a w tym też ciebie, a tego nie chcę.
- Tyler...
- Przepraszam, Wednesday - powiedział chłopak, a następnie skoczył z kifu w dół.
CZYTASZ
Wednesday x Tyler - Mój potwór
FanfictionUcieczka z ośrodka. Ponowne spotkanie. Czy coś znowu między nimi zaiskrzy?