Tyler spoglądał na obrazy aż nagle ktoś wszedł do środka.
- Co ty tutaj robisz? - usłyszał głos i zwrócił na tą osobę wzrok.
Był to Xavier. Chłopak patrzył na syna szeryfa z zaciśniętymi pięściami.
- Ja... - zaczął Galpin, ale nie dokończył, ponieważ Thorpe dla niego przerwał.
- Powinieneś być w ośrodku!
- Tyler - nagle usłyszeli głos i do pomieszczenia weszła Wednesday, która odrazu podeszła do syna szeryfa - Chyba mówiłam ci, że masz zostać.
- To ty wiesz, że on jest w okolicach Nevermore i nic ci to do tego? - spytał Xavier, niedowierzając - Przecież powinien być w ośrodku, zamordował tyle ludzi.
- Xavier, stop - powiedziała czarnowłosa, a następnie spojrzała na zmieszanego chłopaka - Tyler, nie możesz tak sobie po prostu chodzić po okolicy, to zbyt niebezpieczne.
- Ja...
- Ty mu pomagasz? - ponownie wciął się, Thorpe.
- Xavier - upomniała dziewczyna, chłopaka - Tyler, idziemy.
Miała już wraz z synem szeryfa wychodzić, ale nagle zatrzymał ją, długowłosy.
- Przecież wiesz, że potrzebuje specjalnej pomocy, powinien być w ośrodku - powiedział.
- Wiem - powiedziała Addams - Ale na razie nie jest gotowy, żeby tam wrócić - po tych słowach ona i Galpin wyszli z stamtąd.
Drogę przeszli w ciszy. Gdy dotarli w miejsce docelowe, czyli gdzie Eugene trzyma miód, Tyler usiadł na krześle, a następnie schylił głowę do dołu.
- Dobra to ja idę - powiedziała Wednesday i miała już wychodzić aż nagle zobaczyła, że Galpin jest jakiś przygnębiony - W porządku? - spytała podchodząc do chłopaka, a następnie siadając przy nim.
- Xavier ma rację, powinienem być w ośrodku - odpowiedział chłopak - Jestem potworem i tam moje miejsce. Powinni mnie zamknąć, przypiąć do łańcuchów i czekać aż umrę albo niech odrazu mnie zabiją, żebym już nikogo nie skrzywdził.
- Tyler, nie mów tak - poprosiła czarnowłosa i niekontrolowanie położyła swoją dłoń na jego kolanie.
- Taka prawda. Zabiłem tylu ludzi, zrobiłem tyle złego, zasługuje na to.
- Wcale, że nie - powiedziała Addams i zaczęła kciukiem gładzić kolano, syna szeryfa, a on zwrócił na nią wzrok - Może już nie możesz naprawić przeszłości, ale możesz naprawić przyszłość.
- Niby jak?
- Wróć do ośrodka, przyjmij leczenie, daj sobie pomóc...
- Nie - powiedział Galpin, wstając z krzesła.
- Tak - powiedziała Wednesday, również wstając.
- Nie.
- Wiem, że nie jesteś na to jeszcze gotowy, ale w końcu będziesz musiał tam wrócić. Chyba nie chcesz tak przez całe życie się ukrywać? Co z twoim tatą? Przecież martwi się o ciebie, ponieważ tak nagle zniknąłeś.
- Powinien o mnie zapomnieć - powiedział Tyler, odwracając się w stronę dziewczyny - Nie potrzeby jest mu taki syn... Nikomu nie jestem potrzeby.
- Przestań - powiedziała czarnowłosa, łapiąc za kołnierz kurtki, bruneta, a następnie przyciągając go do siebie - Jesteś komuś potrzeby... Dla mnie jesteś potrzeby.
Galpin stał jak w osłupieniu, patrząc w oczy Wednesday i analizując jej słowa. Chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił. Stali tak w ciszy aż nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Addams jak najszybciej puściła chłopaka i odsunęła się od niego o krok.
- Wednesday, nie było cię na jednej lekcji - powiedział Eugene, patrząc na zmieszanych nastolatków - Nauczycielka pytała się dlaczego... Wszystko w porządku?
- Tak, jak najbardziej - odpowiedziała czarnowłosa - Nie zadawaj głupich pytań, Eugene.
- No dobrze...
- Dobra, chodźmy bo się spóźnimy na lekcję - powiedziała Wednesday, wychodząc z pomieszczenia.
- Tak... - powiedział miłośnik pszczół i podejrzliwie spojrzał na syna szeryfa - Do zobaczenia, Tyler.
- Tak, cześć - powiedział Galpin i po chwili znowu został sam.
CZYTASZ
Wednesday x Tyler - Mój potwór
FanfictionUcieczka z ośrodka. Ponowne spotkanie. Czy coś znowu między nimi zaiskrzy?