Rozdział 17

102 1 0
                                    

17 lipca 2018r.

Od tamtego zdarzenia mineły dwa dni. Zaczełam więcej czasu poświęcać Brandonie tak samo jak Blanka i tato.

Na Instagramie widziałam różne zdjęcia deyva razem z Clara. Widziałam też że, Alvaro dobrze się bawił na wyspie.

S żeiedziałam w kuchni i gadałam z Brandonem o naszych marzeniach. Jedno z jego marzeń było nauczenie się jeździć na łyżwach ale, wie że rodzice się nie zgodzą bo "może mu się coś stać". Było mi go żal nie mógł robić tych wszystkich czynności jak inni jego rówieśnicy bo mój tato i Blanka są nad opiekuńczy i boją się że, każda jego rana osłabia jego organizm. Rozumiałam ich chcieli aby, Brandon żył najdłużej tylko po to aby, oni mogli się przygotować na jego śmierć ale, nie oszukujemy się nie da się przygotować na czyjąś śmierć tak samo jak nie da się pogodzić z czyjąś śmiercią, zawsze będziemy tęsknić i cierpieć. To jest normalne.

– Mam pomysł. -zaczełam. – Oczywiście jak się zgodzisz. - powiedziałam speszona.

– Jaki? – spojrzał na mnie zaciekawiony.

– Powiemy że jedziemy do mojego przyjaciela...Alvaro i pojedziemy na łyżwy. Co ty na to? –mówiłam szeptem aby, nikt mnie nie usłyszał.

– Jasne. –powiedział. – Ale przypadkiem Alvaro nie jest na wyspie? –zapytał.

Brandon wiedział o wszystkim i wszystkich kogo znałam. Przez dwa dni opowiedziałam mu l swojej starej klasie o moich byłych przyjaciółkach a, nawet o osobach które mnie najbardziej zraniły. Opowiedziałam mu o mojej kochanej babci i o mojej " siostrze ".

–Tak ale, tato i Blanka go nie zna. –powiedziałam z wymalowanym uśmiechem na twarzy.

Chłopak nic nie mówiąc podbieg do mnie i mnie przytulił tak mocno że, ledwo co złapałam powietrze.

– Dobra to ja idę to powiedzieć Blance i tacie a, ty idź do swojego pokoju. –przytuliłam chłopaka a, następnie skierowałam się do salonu.

Blanki nie było siedział tylko tato na kanapie i oglądał poranne wiadomości.

– Mogę dziś jechać z Brandonem do Alvaro? –usiadłam obok ojca.

– Jasne ale, nie na hulajnodze? –zaśmiał się spoglądając na mnie.

– Bardzo śmieszne. –odwróciłam się. –A właśnie bo nie pytałam skąd wiesz że, ojciec Eryka to szef mafii? -spojrzałam spod byka na ojca.

– Bo kiedyś się z jego ojcem przyjaźniłem ale, poznałem Blankę i z nią zamieszkałem więc kontakt się urwał. –gdy mówił jego widziałam po nim że, jest mu z tego powodu przykro.

– Zależy ci na tej relacji? –zapytałam niepewnie.

– Tak, znamy się od podstawówki. –powiedział.

Nic nie mówiąc poszłam do pokoju gdzie miał czekać na mnie Brandon.

– I? –zaatakował mnie Brandon na wejściu.

– Tak chcesz iść na te lodowisko? –zapytałam z uśmiechem na twarzy.

– Nie, ale wiesz że jest lato więc nie ma lodowisk? –  zapytał.

– Wiem ale, możemy pojeździć na wrotkach. –powiedziałam z zadziornym uśmiechem.

Chłopak nic nie mówiąc podszedł do szafy i wyjął z niej jakieś czarne krótkie spodnie i czarną bluzę a, ja poszła do siebie do pokoju aby, się także przebrać bo nie pójdę tam w piżamie.

Podeszłam do szafy i wyjęłam z niem czarne kolarki i szarą bluzę.

Po paru minutach byliśmy już w aucie. Tak tato się uparł że nas zawiezie bo i tak nie ma co robić. Powiedziałam tacie aby nas wysadził obok lodowiska bo "Alvaro mieszka niedaleko" musiałam go okłamać bo inaczej by nas nie puścił.

"Mój Przyrodni Braciszek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz