Rozdział 10

127 2 0
                                    

2 lipca 2018r.

– Hej. Clem wstawaj. –usłyszałam głos Eryka.

– Która jest godzina? –wymamrotałam.

– Druga w nocy. –dodał. –Choć. Lekarka dzwonił aby cię zabrać.wziął mnie na ręce.

– Co?Ale, ja chcę zostać przy nim. –Wymamrotałam.

Nie miałam sił, tym całym płakaniem i pytanie czy z nim na pewno jest wszystko w porządku.

– Clem. Jutro cię przywiozę. –powiedział.

Nic nie mówiła tylko się złapałam za jego szyję aby, nie spaść.

Po paru minutach posadził mnie na miejsce pasażera obok kierowcy.

– Gdzie jedziesz? –wymamrotałam.

– Tam gdzie mieszkasz. –popatrzył na mnie.

– Wyglądasz i się zachowujesz jak by ktoś cię oburzył jakimiś narkotykami. –stwierdził.

– Ha! Patrz na siebie. –prychnełam.

Nie wiem co się ze mną dziej ale, nie mam na nic siły,zwykła gadka mnie męczyła.
Tłumaczyłam to że, to zmęczenie ale, czytuje się jak bym coś brała

– Choć. –powiedział wyciągając mnie z auta.

– Zanieś mnie...zanieś na górę... –wymamrotałam.

Chłopak poszedł na górę do mojego pokoju a, następnie mnie zaprowadził mnie do łóżka.

– Zostań...Zostań ze mną...proszę. –szarpnełam go za spodnie.

– Clem...a, twój ojciec? –zapytał.

– Chodź. –wyciągnęłam go.

Ten nic nie mówiąc położył się obok mnie a, ja wtuliłam się do niego.

                                                *

– Clementine... –usłyszałam głos Eryka.

– Eryk!...C-co ty tu robisz? –zapytałam z niedowierzaniem.

– Nic nie pamiętasz z wczoraj? –zapytał.

– Nie...ale, my? –przeraziłam się na samą myśl co ja mogłam z nim zrobić.

– Nie. Chyba ktoś cię odurzył w szpitalu i mnie prosiłaś abym, został...ale, twoi rodzice nas nie widzieli. –powiedział spokojnie.

– Co? Ale, kto? –ten jeden lekarz patrzył na mnie jak by mnie chciał rozebrać.

– Masz kogoś na myśli? –zapytał podejrzliwie.

– Nie. –kłamałam.

Miałam na myśli tego lekarza od Brandona ale, nie chciałam go martwić.

Eryk postanowił że, ja zaglądam ojca i blankę a ten się przemknie. Jak mam być szczera to nie wieżę w to że on wyjdzie no ale, cóż.

– Hej mogła bym naleśniki? –weszłam do kuchni.

Ojciec siedział przy jedzeniu i oglądał gazetę a, Blanka stała i coś gotowała.

– Hej Clem. –powiedział ojciec.

Nie musiałam ich zagadywać on sami byli zajęciu sami sobą.

Nie chciało mi się z nimi gadać a, kątem oka widziała że, Eryk już wyszedł ale, nie słyszałam oni pisku opon bo przeważnie to z piskiem opon wyjeżdża nawet silnika nie słyszałam.

"Mój Przyrodni Braciszek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz