Rozdział 6

176 3 0
                                    

28 czerwca 2018r.

– Ałł!– krzyknął Brandon.

– Co? Co się dzieje?– gwałtownie usiadłam w pozycji siedzącej.

– Uważaj jak machasz tymi szkitami.– powiedział obrażony blondyn.

– Czemu leżysz na podłodze?– totalnie olałam jego słowa.

– No wież. Jak merdasz tym szkitami to nie ma się co dziwić że, leżę na podłodze.– powiedział a, następnie wstał i usiadł na łóżko.

– Sorry...– wyszeptałam.

– Luz...a teraz idę sie ogarniać.– powiedział wychodząc z mojego pokoju.

Oj... Zapomniałam mu powiedzieć że lubię pokopać ludzi jak śpią że mną.

Gdy chłopak wyszedł od razu wstałam i podeszłam do szafy.

Wyjęłam  dużą szarą bluzę która należała do Leona ale, jak robiliśmy ognisko z znajomymi to mu ją zabrałam. Dobra on mi ją oddał. Wzięłam też krótkie szare spodenki a, następnie poszłam do łazienki.

Gdy już się ubrałam związałam włosy w luźnego lecz  niechlujnego koka. Wyjęłam parę kosmyków włosów.

Rzęsy pomalowała tuszem do rzęs a, następnie zeszłam na dół gdzie już czekał tato,Brandon oraz Blanka.

– Hej.– powiedziałam cicho siadając obok Brandona a naprzeciwko Blanki.

Nikt nic nie powiedział. Każdy był zaspany i jak było widać byli  zmęczeni nocą.

– Wysłaliście się?– zapytałam.

Nikt nic nie powiedział. Ojciec jedynie posłał mi wrogie spojrzenie co mogło oznaczać że nie.

– Okej.– powiedziałam cicho.

– Nie.– odpowiedziała stanowczo Blanka.

–Ojj.–syknełam cichutko.

– Ja też nie.– powiedział Brandon posyłając mi wrogie spojrzenie.

– Czemu?– zapytałam z chytrym uśmieszkiem.

– Żmija.– syknął obrażony blondyn.

– Nawzajem.– powiedziałam a, następnie ugryzłam  gofra który leżał na talerzu.

Siedzieliśmy w ciszy. Każdy zajmował się swoim talerzem i tym co na nim jest.

Nagle tą pustą ciszę przerwał mój telefon.

– Przepraszam. Odbiorę.– powiedziałam wychodząc z kuchni.

Mój ojciec nie lubi jak się rozmawia przez telefon podczas śniadania, obiadu czy kolacji. Lub po prostu siedzi się na nim i się gapi jak w obrazek.

– Halo? – nareszcie odebrałam telefon.

– Hej przeszkadzam?– zapytał Eryk.

– Nie ukrywam że, trochę tak.– powiedziałam.

– A sory ale, chcesz iść może że mną nad morze i z siostrą?– zapytał a, ja usłyszałam lekkie zawstydzenie w głosie.

– Jasne a, mogę wziąć Brandona ?

– Jasen. Poznają sie.

– Okej to pa.

– A, i przyjedziemy po was o piętnastej. Oki ?

– Tak jasne.

– To pa nie przeszkadzam.

– Pa...– powiedziałam a następnie się rozłączyłam.

"Mój Przyrodni Braciszek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz