Rozdział 3

324 4 1
                                    

25 czerwca 2018r.

– Wstawaj! – krzyknął mi  do ucha blondyn.

– Która jest godzina. – odparłam zaspanym głosem.

– Dziewiąta. Dziś zaczynamy nasze wyzwania. – powiedział radośnie chłopak.

– Daj mi pięć minut.– powiedziałam chowając głowę w  poduszkę.

– Zwariowałaś ? Masz pięć minut czekam przy basenie.– powiedziała  a, następnie wybiegł z mojego pokoju.

Przy basenie ?

Lista. Pierwsze zadanie to dwadzieścia cztery godzin w basenie. Pestka.

Po prawie dwudziestu minutach zeszłam na dół. Przy sobie miałam krem do opalania ładowarkę oraz okulary przeciwko słoneczne.

Uczesana byłam w koka, struj był tym razem cały biały ale, jedno częściowy.

– Mama będzie nam pomagać w tym wyzwaniu.– powiedział radośnie chłopak.

Nic nie mówiąc weszłam do basenu i włączyła stoper.

– Gdzie tata ? – zapytałam Blanki która, leżała i się opalała.

– W pracy będzie o piętnastej.– powiedziała.

– Podasz mi telefon ?– zapytałam chłopca który pływał przy leżakach.

Nic nie mówiąc podał mi telefon. Mój telefon był wodo-odporny a, więc się nie martwiłam że mi się "utopi".

Od razu gdy, miałam telefon w ręce zaczełam wyszukiwać numeru mojego przyjaciela.

– Hej.– powiedziałam do telefonu.

– Hej. Co tam słychać? Jak ojciec ? Bije cię?  Uciekłaś ?– zadawał pytania za pytanie.

– Co? Nie...z ojcem jestem pogodzona. Jest inny niż kiedyś...dałam mu szansę...jest bardzo bogaty. Ma dziecko w drodze oraz ma żonę.– mówiłam cicho aby, nikt nie usłyszał.

– To fajnie. Co robisz?

– A no właśnie Blanka ma dziecko z swoim byłym.

– Noi ? Kto to Blanka ?

– Żona mojego ojca...

– Oki mów dalej.

– Ja i jej syn robimy sto rzeczy w wakacje a teraz robimy jedno z nim. Jestem dwadzieścia cztery godziny w basenie.

– Tak bezsennie ?– powiedział  z udawanym smutkiem.

– Kończę pa.– powiedziałam a następnie się rozłączyłam.

Przypomniałam sobie o liście. Tak były inne rzeczy związane z basem. Np:wyścig w basenie. Picie szejka w basenie. Zjedzenie loda pod wodą. Gdy sobie o tym przypomniałam od razu popłynęłam do Blanki.

– Blanka...podasz nam lody ?– zapytałam patrząc cwanie na Brandona.

– Zjedzenie lodów pod wodą.– powiedział cwanie.

Po minucie mieliśmy w dłoni lody.

– Na raz, dwa, trzy.– powiedziałam patrząc na chłopaka.

– Raz...dwa...trzy.– gdy skończyłam odliczanie oboje znajdowaliśmy się pod wodą i jedliśmy lody.

Zamiast smaku lodu czułam wodę.
Gdy jadłam czułam że woda napływa mi do płuc. Po paru sekundach wynurzyłam  się aby, wpuścić tlen do płuc.

– Skończyłam.– krzyknęłam wynurzając się z pustym patykiem w ręce.

– Ja też.– powiedział radośnie chłopak.

"Mój Przyrodni Braciszek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz