Rozdział 4

252 3 0
                                    

26 czerwca 2018r.

– Hej Clem jest już dwunasta.– podeszła do mnie Blanka.

– Gdzie Brandon ? –zapytała schodząc z materaca który był przy krawędzi basenu.

– Je śniadania wstał parę minut temu. – powiedziała dając mi ręcznik.

– Dzięki.

W kuchni siedział Brandon i jad gofry.

– Chcesz ?– podeszła Blanka z talerzem.

– Jasne.– powiedziała, biorąc talerz do ręki i siadając na przeciwko chłopaka.

– Dziś robimy piknik na plaży o 20.– powiedział radośnie chłopak.

Tak. Kolejne zadanie to "zrobienie pikniku po 20 na plaży" czy chce ? Oczywiście że tak, i to bardzo.

Przy okazji też zrobimy zadanie aby "spać pod gołym niebem".

Gdy zjadłam poszłam do pokoju aby, naszykować się na noc pod gołym niebem.

Jak mam być szczera to doskonale wiem co mam ze sobą zabrać. Nie raz uciekałam z domu do jakiś opuszczonych budynków czy nawet do lasu.

Pewnie Brandon nie wie co ma wziąć a więc wezmę za niego.

– Hej Clem. Jesteś już gotowa?– zapytał wchodząc do mojego pokoju.

– Nie a ty?– zapytałam pakując śpiwór do torby.

– Tak– powiedział radośnie chłopak.

– A wiesz co ze sobą zabrać?– zapytałam patrząc na niego ciekawskim wzrokiem.

– Jasne. Nie raz jechałem z moją mamą i twoim tatą do lasu czy na plażę aby, spać pod gołym niebem.– powiedział siadając na moim łóżku.

– To fajnie... Może Blanka i Tato też pojadą z nami.– zapytałam patrząc na godzinę w telefonie.

– Jasne!...zapytam się ich.– krzyknął a następnie wybiegł z mojego pokoju jak poparzony.

Zdziwiło mnie to że mój ojciec spał pod gołym niebem. Kiedyś go nawet namawiałam aby, pojechał ze mną do lasu lub nad morze aby, spać pod gołym niebem lecz ten tylko marudził że po co ? Na co? I że jest tam dużo robaków. I nigdy nie pojechaliśmy do spać pod gołym niebem.

Raz nawet oberwałam od niego dlatego że:
"Za bardzo naciskam i truje dupę" od tamtej pory jak ktoś powiedział nie nigdy już więcej nie prosiłam choć to by było dla mnie bardzo ważne...

Po około godziny upewniłam się że wszystko mam i zeszłam na dół do mojego ojca oraz Blanki.

– Jedziecie z nami ?– zapytałam siadając obok ojca na kanapie.

– Jasne.– powiedział ojciec.

– Oglądasz z nami?– zapytała Blanka siadając obok ojca a w rękach trzymała miskę z popcornem.

– Jasne.– powiedziałam.

Ojciec włączył jakiś horror. Brandon siedział z nami i ani razu się nie wystraszył.

Jak mam być szczera chciałam się przytulić do ojca ale, się bałam...bałam się jego reakcji.

Zara coś wyskoczy...błaga nieeeee.

A w dupie to mam.

Gdy nagle coś wyskoczyło od razu schowałam głowę w ramieniu ojca jak mała dziewczynka.

Odważyłam się!

Tylko błagam...nie odpychaj mnie..

                                           *

"Mój Przyrodni Braciszek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz