Nora
- Skup się i rób to co powiem. - przeładował broń, po czym odwrócił się w fotelu sprawdzając czy auto nadal jedzie za nami, kiedy wrócił na miejsce zacisnął wolną rękę w pięść - Nie widzę kto siedzi za kierownicą.
- Jak mam go zgubić? - mocniej zacisnęłam ręce na kierownicy.
- Za parę metrów skręć w lewo i zacznij wyprzedzać samochody. - tak też zrobiłam.
- Nie rozumiem jaki ma w tym cel. - skrzywiłam się patrząc jak mały pickup o mało nie rysuje mi karoserii.
- Tacy psychopaci jak on mają cel we wszystkim, może chce cię nastraszyć, a może zaraz strzeli do nas celując prosto w twoją głowę.
- Pocieszyciel to z ciebie żaden. - docisnęłam gaz omijając trąbiącego na mnie mercedesa.
- Za chwilę dojedziemy na światła, kiedy zmienią się na zielone masz wcisnąć pedał gazu w podłogę, rozumiesz?
Skinęłam.
Kiedy tylko światła się zmieniły zebrałam w sobie resztę odwagi i nacisnęłam pedał wbijając go w podłogę, samochód szarpnął z taką prędkością, że oboje wbiliśmy się w fotele.
- Kieruj się na obrzeża miasta. W małej odległości znajduje się stary motel, gdy tylko go zobaczysz zjedź na parking. Sukinsyn trzyma się nas i nie odpuści. Zajmę się nim. - kątem oka widzę jak sprawdza broń.
Zbliżamy się do miejsca o którym mówił Butcher, kiedy skręcam na żwirowy parking okazuje się, że jest kompletnie pusty, a wielki neonowy szyld z odpadającymi literami wskazuje na to, że motel jest zamknięty.
- Co zamierzasz zrobić? - mój oddech staję się cięższy od nadmiaru adrenaliny pulsującej mi w żyłach po tak szybkiej jeździe, dziwie się, że nie zatrzymała się policja.
- Dowiem się czego ten skurwiel chce. Zostań tutaj. - mówi wychodząc.
Patrzę we wsteczne lusterko i wiedzę, że bmw zatrzymuje się po przeciwnej stronie parkingu. Wysiada z niego wysoki szczupły blondyn i kieruje się prosto w moim kierunku. W połowie marszu drogę zastępuje mu Butcher. Chłopak dorównuje wzrostem blondynowi. Nie słyszę co mówią, ale nie wygląda to na miłą pogawędkę. Patrząc na napiętą posturę mojego towarzysza, oraz chłopaka, który jechał za nami od razu widać, że oboje są gotowi do walki. Uchylam delikatnie szybę z nadzieją, że usłyszę o czym mówią.
- Dziewczyna ma wyjść.
- Nie ma kurwa mowy. - chłopak splunął.
- Jeśli tego nie zrobi zginiecie oboje, zacznę od ciebie, zadam ci tyle cierpienia i zostawię ledwo przytomnego, abyś patrzył jak skręcam jej kark na twoich oczach. - warczy blondyn sięgając za szlufkę swojego paska i wyciągając połyskującą w słońcu broń.
Drugi się roześmiał, szczerze roześmiał, jakby ten powiedział jakiś śmieszny żart. Kiedy zdołał się opanować założył ręce na klatkę piersiową sprawiając, że trzymana w jego rękach broń była skierowana lufą w kierunku podstarzałego budynku motelu.
- Jeśli będę chciał zabiję cię za parę sekund, a ty nawet nie zdążysz krzyknąć. Wyrwę ci serce, wepchnę w dupę i wyjmę gardłem. Rozumiesz mnie? - po skórze przeszła mi gęsia skórka.
Blondyn prychnął.
- Otóż, kolego - dźgnął Butchera w klatkę - ja zrobię ci to pierwszy.
Miałam ochotę przewrócić oczami, oni naprawdę w takiej sytuacji przechwalając się między sobą kto pierwszy kogo zabije?
- Wiesz dlaczego? Spójrz no tylko na to czarne bmw. W środku siedzi wyszkolony snajper celujący prosto w dziewczynę. - machną ręką w stronę auta i jak na zawołanie wyłoniła się z niego dłoń trzymająca pistolet z długą lufą. Jakby dla zademonstrowania swoich umiejętności wycelował i strzelił w jedną z liter neonu trafiając prosto do celu, sprawiając, że litera oderwała się od podstawy i runęła z łoskotem parę metrów od mojego samochodu. Wzdrygnęłam się w fotelu. - A teraz niech dziewczyna wysiądzie.
YOU ARE READING
Hold me close, don't let go
أدب الهواة"Gdybyś musiał poświęcić się dla tych, których kochasz, zrobiłbyś to?"