Nora
Jęknęłam cicho czując jak poranne słońce razi mnie w oczy. Przewróciłam się na drugi bok spodziewając się zobaczyć pogrążoną we śnie sylwetkę szatyna, ale ku mojemu zaskoczeniu miejsce obok było puste, a gdy przesunęłam po nim ręką okazało się także zimne. Justin musiał wstać już dawno temu. Zerknęłam na zegarek stojący na komodzie, 11.26. Wstałam z wygodnego posłania nakładając na siebie bieliznę oraz koszulkę Justina. Na wspomnienie wczorajszej nocy z moich ust ucieka westchnienie. To co mnie zastanawia to fakt, że Justin ani razu nie dał mi dotknąć swoich pleców, nawet ich nie widziałam, za każdym razem, kiedy próbowałam łapał za moje nadgarstki i unieruchamiał mi je nad głową. Nie mam pojęcia jaki jest tego powód, ale dowiem się tego. Dzisiaj też muszę wypytać go o kilka rzeczy, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że uzyskanie na nie odpowiedzi nie będzie łatwe. Stawiałam nogę na pierwszy stopień schodów, kiedy usłyszałam dwa męskie głosy. Instynktownie cofnęłam się odrobinę nasłuchując o czym mówią.
- Ona w końcu się dowie Justin. - rozpoznaję ten głos, Adam.
- Nie, nie dowie.
- Nora! - słysząc za sobą męski głos przestraszona odwracam się na piętach. Za mną stoi Aidan, jeden z przyjaciół Justina, ogląda od góry do dołu moją sylwetkę i w tej chwili żałuję, że nie nałożyłam na siebie swoich ubrań. - Skurwiel.
- Słucham? - ostatnie słowo powiedział tak cicho, że równie dobrze mogłam się przesłyszeć.
- Nic. Jesteś głodna? Justin miał robić śniadanie. - uniósł do góry jedną brew przechodzą obok mnie.
- Zaraz przyjdę, tylko się przebiorę. - uśmiechnęłam się niepewnie po czym poszłam z powrotem w stronę sypialni bruneta.
Kiedy już udało mi się trochę ogarnąć i umyć zęby (niestety musiałam zrobić to palcem) zeszłam na dół. Na kanapie siedział Adam bawiąc się telefonem, nigdzie nie było widać reszty. Szatyn podniósł na wzrok.
- Cześć. - przywitałam się czując jak rumieniec rozlewa mi się po policzkach. - Widziałeś może Justina?
- Właśnie wyszedł. - na jego twarzy widać było współczucie.
Wyszedł? Tak po prostu, nic mi nie mówiąc? Adam musiał wyczuć mój nastrój, bo wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Jesteś głodna? Robię wyśmienite kanapki. - uśmiechnął się szeroko i kąciki moich usta samowolnie uniosły się w górę.
- Nie śmiałabym odmówić twoich kanapek.
*
Po skończonym śniadaniu udałam się do swojego mieszkania. Nie udało mi się przejść nawet progu, a w kieszeni rozbrzmiał dzwonek mojej komórki. Nie sprawdzając nawet kto dzwoni wcisnęłam zielony przycisk i przyłożyłam aparat do ucha jednocześnie siłując się z drzwiami mieszkania.
- Nora! - telefon o mało nie wypadł mi z ręki.
- Chloe, przestań się wydzierać, chcesz żebym dostała zawału? - westchnęłam w tym samym czasie wchodząc do środka.
- Musisz dzisiaj iść ze mną na zakupy. W następnym tygodniu jak sama wiesz są nasze ostatnie egzaminy i Sam organizuje wielką imprezę z okazji zakończenia studiów, a ja nie mam co na siebie włożyć. Tobie zresztą też trzeba coś kupić, bo po ostatnim przeglądzie twojej szafy stwierdziłam, że swobodnie mogłyby tam wisieć pajęczyny, nie obraź się ale te ubrania nie nadają się na imprezę. - paplała na jednym wdechu, po czym zatrzymując się nabrała powietrza - To jak?
- Chloe... - jęknęłam.
- Nie! Nie ma żadnych wymówek, idziemy dzisiaj kupić sobie seksowne kiecki. Nie pożałujesz, jak tylko Justin cię w niej zobaczy nie zdoła utrzymać rąk przy sobie. - zachichotała.
- Dob...
- Będę za 15 minut! - krzyknęłam po czym w słuchawce zapadła cisza.
Westchnęłam. Poszłam do sypialni zdejmując po drodze ubrania i wrzucając je do kosza na brudną bieliznę, po czym zabrałam świeże rzeczy i ruszyłam do łazienki. Po wzięciu prysznica nałożyłam wcześniej przygotowane rzeczy w formie jeansowych szortów, luźnej czarnej bluzeczki na ramiączkach oraz koszuli którą przewiązałam w pasie na wszelki wypadek gdyby temperatura na zewnątrz spadła, a właśnie to zwiastują szare chmury na niebie. Włosy spięłam w koński ogon na czubku głowy, poprawiłam bransoletkę na lewej ręce upewniając się, że jest na swoim miejscu. Dziwiłam się, że Justin wczoraj nic o niej nie wspomniał, ani też nie próbował jej zdjąć. Wiązałam właśnie trampki, kiedy drzwi otworzyły się i do środka wpadła uśmiechająca się od ucha to ucha Chloe.
- Istnieje takie coś jak pukanie, ewentualnie dzwonek do drzwi. - mruknęłam podnosząc się do pozycji pionowej, ale na mojej twarzy też zagościł uśmiech.
- Nieważne. - machnęła na mnie ręką - Gotowa?
Potwierdziłam skinieniem głowy. Chloe miała na sobie kwiecistą sukienkę opinającą jej biust, natomiast luźną u dołu, pasujące do niej sandałki oraz małą torebkę przerzuconą przez ramie. Włosy swobodnie opadały jej na ramiona miękkimi falami. Zgarnęłam z blatu klucze oraz telefon, ale widząc, że jest rozładowany podłączyłam go do prądu zostawiając w mieszkaniu. Pieniądze na zakupy upchnęłam do kieszeni spodenek.
Po paru minutach stania w korku i wydzierania się przy tym do piosenek lecących w radiu Chloe zaparkowała przed galerią handlową. Przebywanie z nią sprawia, że humor potrafi mi się polepszyć w mniej niż dwie minuty. Postanowiłyśmy, że pojedziemy samochodem Chloe skoro już do mnie nim przyjechała. Chloe zawsze była dziewczyną, która zwracała na siebie uwagę płci przeciwnej. Ale ona jakby nie zwracała na to uwagi, owszem interesowała się nimi, ale tylko i wyłącznie w calu zabawienia się, nigdy nie przerodziło się to w trwały związek. Ale dzisiaj coś się zmieniło, w chwili kiedy wyszliśmy z jednego ze sklepów i szła parę kroków przede mną, obróciła się w moją stronę zwycięsko unosząc ramiona do góry i w momencie kiedy zaczęła się odwracać wpadła prosto w klatkę piersiową przechodzącego chłopaka. W szoku opuściła torbę z zakupioną wcześniej bielizną, która wypadła ukazując się oczom nieznajomemu. Cóż, nieznajomemu dla niej. Ja miałam w tej chwili ochotę wydrapać mu oczy.
- Nic ci się nie stało? - złapał ją delikatnie za ramiona nachylając się, aby zrównać się z nią oczami.
- N-nie. - szybko się otrząsnęła - Wszystko w porządku.
Jamie kucnąć zbierając rozrzucone po podłodze skrawki materiału unosząc zawadiacko brwi.
- Dobry wybór. - błysną zębami podając jej torbę.
Twarz mojej najlepszej przyjaciółki zapłonęła czerwienią, pierwszy raz widzę żeby się zawstydziła. Normalnie rzuciłabym jakimś tekstem, machnęła włosami i odeszła kołysząc przy tym biodrami.
Co się właśnie stało?
- Jamie? Co ty tu robisz? - nawet nie próbowałam brzmieć miło.
Przyjaciółka odwróciła się w moją stronę unosząc brwi tak wysoko, że zetknęły się niemal z linią włosów.
- No wiesz - zaczął - to co normalni ludzie robią w centrum handlowym, Noro. - cwaniacki uśmieszek pojawił się na jego ustach, miałam ochotę go zetrzeć. Doskonale wiedział o co go pytam, nigdy nie pojawiał się obok, kiedy byłam z Chloe. - Nie przedstawisz mnie przyjaciółce?
Zacisnęłam usta w cienką linię.
- Chloe to jest Jamie, Jamie to Chloe. - przedstawiłam ich sobie z wymuszonym uśmiechem.
- Bardzo mi miło. - zwrócił się bezpośrednio do rudowłosej.
- Mnie również. - uśmiechnęła się do niego zgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Skoro już się znacie. - wtrąciłam się doskonale zdając sobie sprawę, że ten gest ze strony Chloe zwiastuje nic innego jak to, że Jamie jej się podoba i będzie z nim zaraz flirtować. - My musimy iść.
Złapałam Chloe za ramię i zaczęłam prowadzić do najbliższego sklepu, ale wywinęła mi się wracając do zadowolonego z siebie szatyna.
- Przyjdź w przyszły piątek pod ten adres, będzie impreza z okazji zakończenia studiów. - wyjęła z torebki podręczny organizer i wydzierając z niego kartkę zapisała adres podając ją Jamiemu.
- Przyjdę na pewno. - nachylił się muskając policzkiem jej ucho na co zadrżała.
Starczy tego.
- A teraz idziemy. - po raz drugi złapałam Chloe i pociągnęłam w głąb centrum.
Jęknęła niezadowolona odwracając się przez ramie, aż zniknęłyśmy za rogiem.
- Nora! O co chodzi? - zatrzymała się umieszczając ręce na biodrach.
- O nic. - westchnęłam - Po prostu działa mi na nerwy.
- Skąd go znasz?
- Poznałam go pierwszego dnia pracy, od czasu do czasu mam z nim zmianę. - westchnęłam.
- Zapytaj szefowej czy nie potrzebują jeszcze jednej kelnerki, chętnie zamienię się z tobą zmianami. - wyszczerzyła się w uśmiechu, po czym wzięła mnie pod ramie i zaprowadziła do następnego sklepu.
*
- Ta jest idealna. - werdykt zapadł, Chloe postawiła sprawę jasno, jeśli nie kupię tej sukienki nie wyjdzie ze sklepu. Sama jest już obładowana torbami. Wyszłyśmy z centrum handlowego popijając kawę i w pełni zadowolone z zakupów. Chloe kupiła sobie jeszcze parę innych rzeczy oprócz sukienki, ja natomiast tylko sukienkę i pasujące do niej szpilki w których nawiasem mówiąc nie dożyję pewnie rana.
- Wydajesz się dzisiaj nieobecna. - Chloe zwróciła się do mnie w międzyczasie szukając kluczyków w torebce.
- Po prostu... ostatniej nocy... ja...
- O mój Boże, przespałaś się z nim. - pisnęła.
- Ciszej! - syknęłam odwracając się i sprawdzając czy nikt tego nie usłyszał.
- Jednego nie rozumiem, dlaczego jesteś z tego powodu smutna? Powinnaś raczej w tej chwili odbijać się od ścian ze szczęścia. - uniosła brwi zakładając okulary przeciwsłoneczne we włosy.
Westchnęłam.
- Tak jakby rano go już nie było. Nie wiem, po prostu myślałam, sama nie wiem co myślałam. - zaczęłam bawić się bransoletką.
- Odezwie się, zobaczysz. Może coś mu wypadło. Jak dla mnie to on jest aż nadto tajemniczy. - pociągnęła za klamkę i otworzyła drzwi opierając na nich rękę.
- Wydaje mi się, że coś ukrywa. - także otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka, chwile potem to samo zrobiła Chloe.
- Ukrywa? - zapytała odpalając silnik i włączając w ruch.
- Tak. Wychodzi, dostaje telefony. Przez większość czasu nawet nie wiem gdzie jest. Wiem tyle ile on chce żebym wiedziała. - nie mogłam powiedzieć jej więcej, rozumiem, że Justin może działać ze względu na mnie, ale przecież cała sprawa dotyczy mnie, to niesprawiedliwe, że o niczym mi nie mówi.
- Zapytaj go. Jeśli nie będzie chciał nic ci powiedzieć dowiedz się na własną rękę, mogę ci pomóc pogrzebać w jego rzeczach. W tym temacie jestem jak ninja. - uśmiechnęła się szeroko odrywając ręce od kierownicy i wymachując nimi w udawanych ciosach.
- Może nie jest to taki zły pomysł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ZAPRASZAM DO OBSERWOWANIA PROFILU TEGO FF NA TWITTERZE @HoldMeFF!
ORAZ ZACHĘCAM DO TWEETOWANIA Z HASZTAGIEM #HoldMeFF
YOU ARE READING
Hold me close, don't let go
Fanfiction"Gdybyś musiał poświęcić się dla tych, których kochasz, zrobiłbyś to?"