Rozdział 8

838 38 1
                                    

Nora

- Mów, masz mi powiedzieć wszystko ze szczegółami. - Chloe ciasno oplatała kubek z kawą rękoma.

- Powiedziałam ci już wszystko. - jęknęłam opierając się o oparcie skórzanej kanapy - Prawie się całowaliśmy.

- Od zawsze wiedziałam, że nie jesteś zbytnio inteligentna, ale nigdy nie pomyślałabym, że zrobisz coś takiego. Jak mogłaś? - dziewczyna nadymała policzki puszczając mi wściekłe spojrzenia - A wiesz co jest gorsze? Nawet nie wiem jak wygląda!

- Wiesz, że nie jestem żadną cnotką, ale po prostu tak wyszło. - wzruszyłam ramionami sięgając po swój kubek gorącego napoju - A co do tego, że nie wiesz jak wygląda... to szybko może się zmienić. - skinęłam na drzwi lokalu przez które właśnie wszedł brunet, chyba mnie nie zauważył, bo od razu pokierował się do lady.

- O Boże. - westchnęła Chloe - Teraz naprawdę mam ochotę ci przywalić, czy to go widzisz? - sapnęła zaczynając się wachlować w dramatycznym geście i udawać omdlenie z ręką na czole.

Cała Chloe, królowa dramatu, zaśmiałam się kręcąc głową.

- Spokojnie, oddychaj. - pochyliłam się nad blatem naszego stolika również wachlując ją dłonią.

- Nie, dopóki mi go nie przedstawisz. Ma może brata? - podniosła głowę do niedawna opartą o siedzenie.

- Ma. - znowu ją odchyliła.

- Jak tu gorąco. Czy tylko mi?

- Wyszedł. - zanuciłam popijając kawę z kubka.

Dziewczyna poderwała się i przysunęła bardziej do okna aby móc zobaczyć oddalającą się sylwetkę bruneta.

- Jeśli ty go nie chcesz, ja go przygarnę. - rozpromieniła się poruszając brwiami.

- Nie ma mowy. - pokręciłam głową wstając i zbierając swoje rzeczy.

*

Pędziłam na złamanie karku spóźniona już dobre 20 minut do pracy. Autobus się spóźnił, pośliznęłam się na lodzie brudząc spodnie i rozrywając je na jednym kolanie. Cudowny dzień u Nory Grey, co jeszcze się dzisiaj wydarzy? Kiedy tylko pchnęłam drzwi wejściowe przy ladzie czekała już na mnie Dorothy z założonymi rękoma.

- Spóźniłaś się, znowu. - powiedziała na wstępie lodowatym tonem.

- Przepraszam, autob...

- Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny. - machnęła ręką jakby chciała odgonić wyjątkowo wredną muchę - Nie będę ciągle tolerować twojego spóźnialstwa.

Już chciałam otworzyć usta ale uciszyła mnie gestem dłoni.

- Daj mi skończyć,  za dzisiejsze spóźnienie zostaniesz dłużej i wszystko pozamykasz, natomiast jutro możesz nie pojawiać się w pracy.

Czuje jak wszystkie kolory odpływają mi z twarzy. Wyrzuca mnie? Nie znajdę pracy szybko, a muszę się jakoś utrzymywać.

- Dorothy, posłuchaj to się zdarza dopiero trzeci raz, nie możesz mnie wyrzucić! - błagałam - Muszę się utrzymywać, przecież wiesz jaka jest moja sytuacja!

- Napisze ci dobre rekomendacje, więcej nie mogę zrobić. Przykro mi, decyzja została podjęta.

- Przykro ci? Tobie wcale nie jest przykro! Odkąd tu jestem mnie nienawidzisz, widzę, że dopięłaś swego, pozbyłaś się mnie. - wyminęłam ją nie zaszczycając spojrzeniem.

Hold me close, don't let goWhere stories live. Discover now