Nora
- Serio Justin, serio? Powierzasz opiekę nade mną facetowi o ksywce 'Rzeźnik'? - założyłam ręce na piersi niezadowolona z zaistniałej sytuacji.
- Nie podoba ci się? To całkiem urocze przezwisko. - zaśmiał się z powrotem kierując autem w stronę Seattle.
- Czy on kiedykolwiek zdejmie te swoją bandanę i kaptur, pokazując mi twarz? Czy będzie chodził jak Zorro już zawsze? I co on ma z głosem? Ma coś z gardłem, czy chce się zabawić w robota? - prychnęłam.
- Odpowiadając na twoje pytania - nie, nie zdejmie, ani jednej z tych rzeczy, ceni sobie prywatność, nikt nie zna jego tożsamości.
- W takim razie skąd ty go znasz Justin? - nie lubiłam zadawać niewygodnych pytań, ale skoro zna tego chłopaka, to na pewno dobrze, to nie wróży.
- Po prostu znam, ok? Może na tym zakończmy zabawę w 20 pytań. - ścisnął mocniej kierownice dociskając pedał gazu.
- Minąłeś właśnie skręt, którym odwiózłbyś mnie do mieszkania. - zauważyłam.
- Dzisiaj śpisz u mnie. - już otwierałam usta, aby się nie zgodzić - Nie ma żadnego, ale. - zaprzeczył nie dając mi dojść do słowa.
- Nie możesz wiecznie mnie chronić. - westchnęłam przeczesując włosy ręką - To nie jest twoje zadanie.
- Mogę i zapewniam ci, że dorwę tego anonima. - zacisnął szczękę skręcając pod swój dom.
*Leżałam zakopana w pościeli przewracając się z boku na bok, sen nie przychodził, wręcz przeciwnie czułam się bardziej rozbudzona niż zwykle. Westchnęłam i usiadłam prosto, zegarek wskazywał 3 nad ranem. Wygrzebałam się z pościeli i podeszłam do drzwi uchylając je. W domu panowała cisza. Justin powiedział mi wcześniej, że Adam wyjechał, więc byliśmy tylko my. Przeszłam cicho obok pokoju, w którym miał znajdować się brunet i ruszyłam schodami w dół. Kiedy tylko znalazłam się w kuchni wyjęłam z lodówki mleko i nalałam sobie do szklanki przy okazji usadawiając się na stołku barowym. Nerwowo obracając telefon w dłoni popijałam napój. Justin nie miał się dowiedzieć, nie chciałam narażać go na takie niebezpieczeństwo, wokół mnie wszyscy ginęli. Zupełnie jakbym przynosiła pecha, czego się nie dotknę, niszczę. Urządzenie zawibrowało, a ekran podświetlił się ukazując 1 nową wiadomość.
Czyżby nowi gracze dołączyli do naszej gry? Pamiętaj, to ty będziesz miała ich na sumieniu, słodkich snów.
Do połowy pusta szklanka wymknęła mi się z rąk upadając na podłogę i rozbijając na milion małych kawałków. To prawda, jeśli coś się stanie będzie, to moja wina. Ja ich w to wciągnęłam. Upadłam obok odłamków zbierając je gołymi rękoma, mniejsze kawałki wbijamy mi się w dłonie co całkowicie ignorowałam, ból fizyczny jest w tym momencie o wiele lepszy niż psychiczny. Usłyszałam kroki na schodach, a chwile potem duże dłonie oplatały mnie w pasie i podnosiły z podłogi. Brunet patrzył na mnie z troską na którą nie zasługiwałam i przygarnął do swojej klatki. Kiedy odsunęłam się od niego oczyścił mi dłonie i zaprowadził do łóżka. Nie musiał nic mówić. Otulił mnie kołdrą, a po chwili sam się pod nią znalazł. Przytuliłam się do jego rozgrzanego ciała chcąc zapomnieć o wszystkich problemach. Ciepły oddech owiewał mi twarz, kiedy przyciągnął mnie do siebie bliżej, a chłodna bransoletka na mojej ręce natknęła się na jego rękę.
- Zdejmij ją, będzie ci wygodniej. - powiedział i zaczął gładzić mnie po włosach.
- Nie. - zaprzeczyłam, za dużo już wiedział. Nie mogę pozwolić, aby zobaczył to jak słaba potrafię być.
- W porządku. - westchnął - Spróbuj zasnąć. - zostawił pocałunek na moim czole, a po chwili poczułam jak przychodzi sen.
*
- Mamo! Błagam nie zostawiaj mnie! Tato! - krzyk rozdarł moje gardło, a słone łzy płynęły po policzkach. Scena którą przeżyłam już setki razy we śnie powróciła zapierając dech w piersiach.
- Nora, Nora. Obudź się. To tylko sen, tylko sen. - ciepłe ręce błądziły po moim ciele, a głos który do mnie mówił był na skraju załamania się. Zamrugałam powiekami powracając do rzeczywistości. Zmartwiony wyraz twarzy Justina sprawił, że miałam ochotę krzyczeć. Ile jeszcze cierpienia przyniosę temu chłopakowi?
- Przepraszam. - otarłam łzy siadając - Nie powinnam pozwolić abyś ze mną spał. Za często to się zdarza.
- Nic się nie stało, wszystko w porządku. - również usiadł łapiąc mnie za rękę - Martwię się o ciebie Nora. - westchnął.
- Poradzę sobie. - nie wiem, czy chciałam przekonać jego, czy samą siebie.
- Nie możesz wiecznie radzić sobie sama, musisz pozwolić sobie pomóc.
Już to kiedyś słyszałam.
- Nie mogę cię w to wciągać Justin. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś ci się stało, przepraszam. - w tej kwestii byłam pewna.
Wstałam z łóżka i wciągnęłam na siebie w błyskawicznym tępię spodnie i bluzę. Nie obchodzi mnie to jak w tej chwili wyglądam, wiem co muszę zrobić. Nie pozwolę, aby więcej osób przeze mnie zginęło. Nie czekając na jego reakcje wybiegłam z pokoju biorąc po drodze swoje rzeczy. Przy drzwiach założyłam buty i kurtkę, w chwili kiedy wyszłam na zewnątrz poczułam chwyt za ramię, a potem stałam twarzą w twarz z Justinem.
- Nie pozwolę ci odejść. - złapał mnie za policzki - Nie będziesz w tym sama.
Moją odpowiedź przerwał potężny huk, który sprawił, że upadłam prosto w ramiona Justina. Zdezorientowana i ogłuszona rozglądałam się na wszystkie strony. Kiedy spojrzałam za siebie zobaczyłam samochód Justina, a raczej jego wrak stojący w płomieniach. Języki ognia tańczyły na porannym wietrze, jednak to co było napisane sprejem na drzwiach garażu przeraziło mnie doszczętnie.CZAS ZACZĄĆ GRĘ, KTO PIERWSZY STRACI ŻYCIE PRZEGRYWA
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Teraz zacznie się prawdziwa zabawa. Do gry między anonimem, a Norą dołączyły nowe osoby. Kto pierwszy straci życie? Jak obstawiacie? Jakieś teorie?
YOU ARE READING
Hold me close, don't let go
Fanfic"Gdybyś musiał poświęcić się dla tych, których kochasz, zrobiłbyś to?"