Nora
Nora! Wstawaj czas jechać! - Avery trzęsła moim ramieniem dzięki czemu jeszcze bardziej wtuliłam się w poduszkę mrucząc pod nosem.
- Daj mi spokój Avery, nigdzie nie jade. Daj mi spać. - przekręciłam się na drugi bok dzięki czemu byłam odwrócona plecami do mojej wkurzającej siostry.
- Nora daj spokój, planowaliśmy ten wyjazd od tamtego tygodnia. Babcia pewnie już nie może się doczekać. - jęknęła.
Sfrustrowana tym ze nie daje mi spać usiadłam na łóżku patrząc na nią wściekle. Jej brązowe liczki jak zwykle opadały jej na buzie a duże niebieskie oczy patrzyły na mnie błagalnie. Może i była wkurzająca, ale byłam w stu procentach pewna, że jest najbardziej uroczą dziesięciolatką na świecie. Wygramoliłam się z łóżka stawiając swoje bose stopy na panelach które lekko zaskrzypiały pod moim ciężarem.
- Idę już, idę. - mruknęłam bardziej do siebie niż do niej, po czym ruszyłam w stronę łazienki.
Gdy tylko zeszłam po schodach już w pełni ubrana i gotowa do drogi usłyszałam chichoty moich rodziców. Tata opierał się o blat w kuchni patrząc jak mama zalewa nam wszystkich herbatę.
- Spójrz Elizabeth, nasz śpioch postanowił ruszyć się z łóżka. - podszedł do mnie czochrając moje włosy i łaskocząc mnie. - Jak Ci się spało księżniczko?
- Tato, mam już dwanaście lat. Przestań zachowywać się jakbym była dzieckiem. - fuknęłam próbując ulizać sterczące w każdą stronę włosy kiedy przestał mnie łaskotać.
- Oczywiście, wyleciało mi z głowy. Już jesteś dorosła. - próbował utrzymać poważną minę jednak widziałam jak próbuje się nie roześmiać.
- Nora, skarbie usiądź do stołu, zjemy śniadanie i będziemy ruszać. - mama wtrąciła się do naszej dyskusji stawiając na blacie talerz z dwoma naleśnikami, na obu były uśmiechnięte buźki, oczy jak zwykle zrobione były z jagód, a usta z bitej śmietany.
*
- Mamo, Berry chyba zaraz się posika. - Avery jęknęła patrząc na obracają się w kółko suczkę, wepchnęła słuchawki do uszu odwracając wzrok na szybę.
- Ona się po prostu bawi. - mama zaśmiała się kręcąc głową.
Patrzyłam jak tata prowadzi w skupieniu samochód, ale trzyma też mamę za rękę pocierając jej knykcie. Zawsze uważałam rodziców za wzór prawdziwej miłości. Poznali się w collegu i od tamtej pory byli nierozłączni. Ich miłość jest widoczna gołym okiem. Zawsze pragnęłam znaleźć sobie kogoś kto będzie kochał mnie tak mocno jak oni kochają siebie.
To co działo się potem było niczym scena z filmu, wszystko działo się w zwolnionym tępię. Coś wybiegło na drogę, tata próbując to ominąć stracił panowanie nad kierownicą, wypadliśmy z drogi.
Ledwo przytomna patrzyłam jak nasze auto leży do góry kołami, nie mogłam się ruszyć, widziałam złączone zakrwawione dłonie moich rodziców, słyszałam cichą muzykę dobiegającą ze słuchawek Avery, Berry nie dostrzegłam. Z dużą siłą zostałam wypchnięta z wraku samochodu.
Usiadłam na łóżku ciężko oddychając, te sny prześladują mnie od czasu wypadku. Kiedy obudziłam się ze śpiączki w szpitalu i siedziała przy mnie tylko babcia wiedziałam że oni odeszli, odeszli i już nie wrócą. Zamknęłam się wtedy w sobie, nie chciałam jeść, musieli karmić mnie przez rurkę, spędziłam wiele godzin na rehabilitacji, na moim ciele nadal znajdują się blizny które mi o tym przypominają. Nie odzywałam się do nikogo przez trzy lata. Babcia wiele poświęciła żeby wyciągnąć mnie z tego stanu. Mój wzrok przebiegł po lewym nadgarstku gdzie znajdowała się gruba pionowa kreska, tego samego dnia rozbiłam szklankę i odłamkiem szkła próbowałam podciąć sobie żyły. Spojrzałam na zegarek wiszący po przeciwnej stronie pokoju. Było po dziewiątej, miałam jeszcze godzinę do rozpoczęcia się pierwszego wykładu. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki łapiąc po drodze czysta bieliznę , jeansy i wełniany sweter. Gdy tylko znalazłam się w małym pomieszczeniu gdzie kabina prawie stykała się z sedesem zrzuciłam z siebie piżamę po czym weszłam do kabiny.
YOU ARE READING
Hold me close, don't let go
Fanfic"Gdybyś musiał poświęcić się dla tych, których kochasz, zrobiłbyś to?"