Justin
Jechałem na uczelnie kiedy znikąd przed maska mojego samochodu pojawiła się jakaś dziewczyna. Była chyba bardziej przerażona niż ja w tym momencie, gdybym ją potrącił miałabym dużo nieprzyjemności, a tego nie chce, ojciec ma dość ciągłego płacenia za moje wybryki i obiecał ze jak jeszcze coś wywinę odetnie mi dopływ gotówki. Nacisnąłem na klakson żeby w końcu się ruszyła, widocznie podziałało bo od razu zeszła mi z drogi. Dociskając pedał gazu ruszyłem w stronę uczelni.
*
- Stary rusz się wreszcie, zamawiasz czy nie? - Aidan szturchnął mnie w ramie.
- Piwo. - mruknąłem do barmana.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał biorąc łyk swojego alkoholu.
- Ojciec znowu się piekli. - odpowiedziałem bawiąc się kuflem który przed chwila postawił naprzeciwko mnie barman.
- Musisz się rozerwać. - wskazał na dwie blondynki siedzące na końcu baru, cały czas zerkały w naszą stronę chichocząc. Nienawidzę tego typu dziewczyn, ale teraz nie mam ochoty wybrzydzać, muszę się rozluźnić, a one są do tego idealne.
*
- Justeeen, dlaczego już wychodzimy? - Aidan wydął dolną wargę - Dopiero się rozkręcałem!
- Jesteś urżnięty stary, nie mam zamiaru holować Cię do domu całkiem nieprzytomnego. - odpowiedziałem lekko zirytowany.
- A-ale - czkał - Bethy i Carly były takie miłe. - zaczął się śmiać, mało brakowało a zaryłby nosem o chodnik gdybym go nie przytrzymywał.
- Były też całkowicie ujarane, stary od kiedy bawisz się z nieprzytomnymi laskami? - szliśmy chodnikiem, zimne powietrze wiało prosto w moją twarz. W takim momentach żałuję że nie wziąłem ze sobą samochodu, gdybym wiedział że będę dzisiaj przyzwoitką to bym nim przyjechał. Przystanąłem na pasach rozglądając się w obie strony, po czym ruszyłem przechodząc na drugą stronę. Przechodziliśmy właśnie obok domu spokojnej starości kiedy mój przyjaciel zaparł się dwoma nogami stając w miejscu, dzięki temu idiocie zaraz oboje będziemy leżeć w zaspie odmrażając sobie dupy.
- Staaaary, patrz jak laska. - wskazał na wychodzącą ze środka budynku średniego wzrostu brunetkę.
Nie mogłem zaprzeczyć, była piękna. Brązowe włosy podskakiwały na jej ramionach, niektóre kosmyki opadały na jej porcelanową twarz z lekko zaróżowionymi policzkami od panującego chłodu. Obok niej kroczył wysoki brunet, ciągle coś do niej mówił, na jej twarzy widniał duży uśmiech kiedy mu odpowiadała.
- Justeeeen? - moją uwagę znowu zwrócił Aidan uwieszony na moim ramieniu.
- Co? - warknąłem.
- Co powiesz na mały zakładzik? - poruszył sugestywnie brwiami.
- O czym ty do cholery mówisz? - spojrzałem na przyjaciela marszcząc brwi w niezrozumieniu.
- Zakład stary, nie rozumiesz co się do ciebie mówi? - zaśmiał się histerycznie jakby to co właśnie powiedział było śmieszne.
- Wiem o co Ci chodzi idioto. - pacnąłem go wolną ręką w tył głowy - Jaki zakład?
- Musisz zaliczyć te laske do wakacji. - uśmiechnął się wskazując na oddalającą się dziewczynę.
- Zwariowałeś. - pokręciłem głową zaczynając iść i ciągnąć go za sobą.
- Czy Justin Bieber ma cykora? Oj biedny Jay nie dobierze się laluni do majtek? - zaczął wydawać jakieś dziwne dźwięki.
Zaczynał mnie denerwować, ja nie zaliczę? Ja? Zlituj się, laski pchają mi się do łóżka.
YOU ARE READING
Hold me close, don't let go
Fanfiction"Gdybyś musiał poświęcić się dla tych, których kochasz, zrobiłbyś to?"