mów mi Maya

1.6K 19 1
                                    

-Maya!
-Tak tato?
Powiedziałam zaspana. Tata tak z dupy mnie wybudził z idealnego snu.
-zejdź na dół! Ile można spać?!
-tyle ile mi potrzeba..
Mruknełam pod nosem.
-czego? Obudziłeś mnie.
-trudno, trzeba ćwiczyć a nie spać i mieć na wszystko wywalone. Po za tym wiedz że jesteś w mafii, a miafia to gruby temat.
-no, wiem. Ale mogłeś chociaż mi powiedzieć wczoraj to bym wcześniej zasnęła.
-to ci kurwa mówiłem z tysiąc razy a ty odpowiadasz dobrze. Myślisz że bym ci nie powiedział?!
-dobra, już wystarczy.
-ja myślę, zaraz przyjdzie Lonny i poćwiczy z tobą, dzisiaj twoje ulubione idziesz na strzelnice.
Nie pokazałam tego na zewnątrz, ale tak się cieszyłam że wreszcie idę na strzelnice, jeszcze z Lonnym!
-Dzień dobry panie Vincent, Dzień dobry panno Mayo.
-Cześć.
-Lonny, naucz dzisiaj Mayi tego co wczoraj uczyłem.
-Dobrze, chodź Maya.
Poszłam z Lonnym na strzelnice, ubrałam ochraniacze i słuchawki.
Lonny pokazał mi różne sztuczki itp. w sumie to było pierwsze ćwiczenie od kilku miesięcy które mi się tak podoba.
-teraz spróbuj sama.
Strzał w dziesiątkę.
-Udało mi się!
-brawo. Nie sądziłem że tak szybko pójdzie.
-no widzisz, po tatusiu.
Musiałam to powiedzieć.
Zajęcia szybko i fajnie mineły. Jak już skończyłam poszłam do gabinetu taty.
-Tato, jesteś tam?
Chciałam wejść lecz ochroniarz mnie do tego nie dopuścił.
-Pan Vincent jest zajęty, nie możesz tam wejść.
-pieprz się.
Odepchnełam rękę która mnie zatrzymała.
-tato!
-Maya? Mówiłem żeby cię nie wpuszczali.
-wiem, ale mam sprawę.
-jeśli mówią że jestem zajęty to nie wchodź a nie, jeszcze przeklinasz.
-"pieprz się"to przeklinanie?
Zaśmiałam się, rozbawiło mnie to przecież to nawet przekleństwo nie jest.
-no dobra, co jaka sprawa?
-no bo wiesz, uczę się już długo tej samoobrony to może byś mnie zabrał tam do tej "bazy"?
- nie wiem, zobaczę powiem ci jak już będę ostatecznej decyzji.
-okej.
-coś jeszcze maya?
-tak.
-hm?
-kocham cię.
I wyszłam nie chciało mi się czekać więc powiedziałam i wyszłam.
Miałam zamiar iść do pokoju ale pomyślałam "w sumie czemu nie"
-sorry
- nie szkodzi
- aha, ale wiesz musiałam powiedzieć bo by się ojciec pultał.
Kilka dni później
Siedziałam na kanapie rozwalona a w rękach miałam popcorn i podszedł do mnie tata.
-Już postanowiłem decyzję
-iiii?
-iiii, tak zabiorę cię, jak ty to ujełaś "bazy"
Uśmiechnęłam się.
-dokładnie.
-to dawaj zbieraj się.
-ale.. że już?!
-no tak a na co tu czekać?
- to czekaj! Chwila!

Wielka MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz