baza

883 11 1
                                    

Pojechałam z tatą jego błyszczącym Lamborghini do tej bazy.
To był wielki budynek, w środku był paskudny i na zewnątrz tak samo.
Jak weszliśmy zobaczyłam dużą siłownie i dużo pokoi,
Wszyscy chyba ci ludzie byli na siłowni.
Był duży tłum,było głośno ale jak weszliśmy do siłowni odrazu wszyscy zamilkli i ukłonili się.
Wow to niesamowite! Ci ludzie się kłaniają przed mną, to było tak fascynujące...
-Witam Chłopaki.
I wszyscy jednym chórem.
-Dzień dobry panie Vincent.
-Dziś przyszła do nas moja córka, przywitajcie ją.
-dzień dobry
Powiedział jeden chłopak pierwszy, a potem inni. Mój wzrok ustał na tym pierwszym Chłopaku.
Był napewno silny miał na sobie jakiś dres, chyba jeszcze nie zaczął ćwiczyć albo skończył. Miał brązowe włosy. Oczy tak samo ale widziałam w nich ciepło.
-choć do mojego biura.
-masz biuro?!
-no jak jestem szefem mafii to oczywiście.
Za to mój tata miał prześliczne biuro. Był taki klimacik.
Usiadłam na przeciwko jego biurka, a tata zajął swój fotel.
-Mayo, powiedz jak wrażenia?
-fenomenalne masz dużo tych ludzi.
-ochroniarzy za mało.
-a ile masz?
-nie interesuje cię to Mayo.
Przedrzeźniłam tatę.
-coś tu robisz tyle godzin hm?
Tata otworzył szafkę i wziął chyba z jakieś 200 kartek. Aż się zdziwiłam.
-teraz już wiesz.
-jezu naprawdę ci współczuję.
-szybko pójdzie, tylko muszę się za to wziąśc.
Wyjęłam telefon i porobiłam zdjęcia. Najpierw tata myślał że robię mu zdjęcia i mi zabrał telefon, ale szybko zrozumiał że to ja sobie robiłam. Później weszłam na tik toka. I nauczyłam się trendu.
-no koniec tego choć oprowadzę cię.
-nom dobra
Tata mnie oprowadził po tym całym budynku. A później przybiegł do nas ten chłopak.
-Panie Vincent. Szybko na siłownie ktoś wszedł.
-nie od nas?!
-nie
Szybko pobiegliśmy i nikogo nie było, tata już otworzył usta aby coś powiedzieć ale nagle poczułam jak ktoś szybko mnie ciągnie za szyję.
To byli ci którzy się wkradli. Było ich tam chyba z dziewięciu. Ale i tak by z nami przegrali tylko nikt nie mógł się ruczyć bo miałam podłożony nóż do szyji...
Wszyscy wyjęli pistolety nie wiem z kąd jak ich nawet nie mieli.
-odłóżcie broń to nikomu nic się nie stanie!
Powiedział jeden z nich.
-Nie, ty odłóż nóż.
-Tato...
Powiedziałam przyciszonym głosem byłam tak przestraszona. Cholera mogłam tu nie jechać!
Nagle wszedł kolejny do budynku. To chyba był ich szef.
- widzę że wreszcie pokazałeś córce prawdziwą mafię.
Zaśmiał się.

Wielka MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz