miejsce i czas

198 3 0
                                    

Wszystko wróciło do porządku, nawet z rodzicami już nie jest tak sztywno. Wróciły i stare relacje, i stara ja.
W szkole
-lubisz się popisywać co?
Powiedziała dziewczyna z którą nie dawno co się szarpałam, lecz zatrzymał nas Adrien.
-nie ośmieszaj się, każdy wie jaką jesteś suką.
-grzeczniej do mojej siostry, bo twoja buźka będzie zaraz potrzebowała lekarza.
-Uu, damski bokser?
-ale to Maya cię zleje, ja nie tykam dziewczyn.
Dobrze że Adrien w odpowiednim momencie przyszedł, bo tak to by ta laska leżała już dawno na podłodze. Po za tym, tata zawsze mówił że jak się z kimś lejesz to w odpowiednim miejscu i czasie.
Zatkało ją. Ja się podle uśmiechnęłam. Wzięłam mój plecak i poszłam z Adrienem do toalety się opatrzeć.
Adrien przygotował z papieru okład i wycierał mi krew koło łuku brwiowym.
-dobrze że chociaż się lałaś na dworze.
-no wiadomo dlaczego, lać się można w odpowiednim miejscu i czasie.
Powiedzieliśmy razem.
-coś cię boli oprócz tego?
Wskazał na brew.
Dotykałam czy wszystko w porządku, zabolało mnie kiedy ręką przechodziłam wokół nerki.
Jeden bok mnie tak zabolał że się aż zgiełam.
-tu?
-ymhy.
Miałam totalny wypisany ból na twarzy, nawet nie zauważyłam kiedy mnie uderzyła.
Dotknął delikatnie ale i tak bolało.
Powiedziałam przez zaciśnięte zęby smętne ała.
-przepraszam, musisz uważać, nerki to ważny narząd.
-nawet nie zauważyłam żeby mnie tu walnęła. Będzie wszystko ok?
-nie wiem, widzę że powoli ci to puchnie.
-umrę?!
Odrazu zesztywniałam i się podniosłam.
Zaśmiał się, serio to dla niego takie zabawne, aż tak się cieszył że umrę.
-leż.
Odepchnął mnie ręką abym znowu wróciła do tej samej pozy co wcześniej.
-nie umrzesz, zwykły siniak tu będzie i już.
Nagle przyszli z przestraszonymi twarzami Shane i Dylan.
-boże, wszystko okej?
Zapytał odrazu Dylan.
-chyba ta, będę miała okropnego siniaka.
-no wiesz, ja to tam kiedyś miałem na pół twarzy.
Uśmiechnęłam się.
-serio się biłaś?
Zapytał Shane.
-no… jakoś to wyszło.
-musimy iść do mnie i to upić, pierwsza bójka Mai!
Skinęłam głowę, dla chłopaków był to plan idealny.
Oni już tam urządzali kiedy i co mamy kupić.
Kiedy nagle spojrzeli na mnie.
-nie pierwsza?
Uśmiechnęłam się do siebie.
To faktycznie nie była moja pierwsza bójka.
-Woow, Mayjka ty się już biłaś?! Ja myślałem że ty to grzeczna dziewczynka.
-no wiesz, jak miałam czasami dość… szłam i Zaczepiłam.
-wow.
Chłopaki byli podekscytowani, myśleli że byłam taka ułożona i grzeczna? Faktycznie, za taką się udawałam ale jak byłam sama… musiałam mieć rozrywkę.
-dobra, idę zapalić. Adrien? Dylan?
Już mieli wychodzić ale się odezwałam.
-ej, ja też chcę!
-młoda, ty nie możesz.
Już tak od pewnego czasu Adrien mnie tak nazywa, to nie tak że jestem prawie w ich wieku, oni mogą a ja nie.
-weź.
Obruciłam się, było to w połowie dla mnie słodkie że Adrien się martwi o moje zdrowie.
Trzymałam ten duży plaster papieru na mojej talii, kiedy nagle na korytarz weszła jakaś pani.
Szybko się schowałam do kabiny.
Znowu nerka mnie zaczęła boleć, to był taki ból, którego nie można było opisać w żadnych słowach.
Słyszałam jak rozmawia o randomowych rzeczach z woźną.
Naszczęście nie zauważył nikt brudnej toalety.
Wyszłam i wzięłam telefon z plecaka.
Przeglądałam Instagrama noi jak to ja, wrzuciłam post co się teraz wydarzyło, byłam w obcisłej koszulce i w szerokich z dziurami jeansy'ach. Dałam do góry telefon i cyknełam zdjęcie.
Wszyscy pod moimi relacjami /postami pisali albo serduszka albo:ale ty piękna,ale talia,cudo.
Takie zwykłe komplementy. Jednak musiałam trochę uważać, mój tata miał mojego Instagrama, tak to bym wrzucała filmiki z różnych imprez, a mówiłam tacie że idę do koleżanki spać.
Mówiłam, potrzebowałam rozrywki.
Chłopcy wrócili a Adrien odsunął moją koszulkę aby mi sprawdzić tego obrzydliwego siniaka.
Dotknął mnie idealnie w nerkę gdzie jękłam.
-wszystko dobrze?
Zapytał odrazu Dylan.
-stary, delikatniej.
Adrien się obrucił.
-myślisz że to takie proste badać swoją siostre z świadomością że w każdej chwili może przestać oddychać?
Powiedział szczerze, i tutaj zaczęłam oszczędzać swoje wdechy, przestraszyłam się i było to widać po mojej buzi.
-zbladniałaś coś Maya, wszystko okej?
Teraz zapytał Shane, Jezu…ile jeszcze będę słyszała "wszystko dobrze?"
-kiedy będę mogła iść do domu.
Chcę się wreszcie czegoś napić.
-no wątpie, nie wiem czy jeszcze możesz.
-serio?!, Jak mam się teraz zabawić?
Dylan spojrzał na mnie.
-tylko zmieńcie pościele okej?
Powiedział odrazu zirytowany Shane.
W domu u Shane'a
Wszyscy się bawili oprócz mnie.
Poszliśmy na domówkę do takiej jednej laski z szkoły.
Ma zajebistą chatę.
Siedziałam na blacie z Miką i gadaliśmy, wreszcie nasza relacja się poprawiła.
Oczywiście Shane, Dylan i Adrien zapomnieli o mnie i poszli w swój świat.
Właśnie na nich patrzyłam.
Śmieli się z drinkiem w ręcę, nie przeszkadzałam im byli przy swoich dawnych kolegach.. musieli pogadać i nadrobić stracone lata.
-nie wierzę że się biłaś z nią.
-ja też..
Pokiwałam głową odwracając się do niej.
- w ogóle, słyszałaś że ta laska z mojej klasy się puszcza?!
Powiedziałam, a później wybuchneliśmy śmiechem że się na nas gapili.
-Vera muston?!
Zapytała Mika po tym śmiechu.
-tak…
Powiedziałam przez zaciśniętą szczękę.
-o boże, Maya to właśnie ona się
lampi na twojego brata.
Obruciłam się odrazu, faktycznie.
Gapiła się jagby chciała mu zrobić loda. Fuu, jeszcze mojemu bracie.
Obruciłam się aby przypadkiem sobie tego nie wyobrazić.
-jak myślisz? Adriem widzi?
-myśle że tak, jeśli nie chcesz aby tak się stało...
Przerwałam jej.
-tak chce, chodźmy tam.
-wreszcie.
Przyszliśmy z pełnymi uśmiechami kiedy grupka nieznanych mi częściowo chłopaków jarało skręty.
Noi ta Vera. Odrazu jej ten flirciarski uśmieszek się zmył kiedy mnie zobaczyła.
-oo, moja dziewczyna cho tu.
Wziął mnie Dylan za talie i przecisnełam się wokół Shane i Adriana który gapił się na Verę.
-Heloł, chłopaki suwać dupy, Mika też tu siada.
Chłopaki się przesunęli a Mika się też przecisneła.
Całe szczęście że byliśmy koło siebie.
Miałam czarną sukienkę do ud, więc musiałam uważać aby mi się nie pod wyższyła.
Chłopaki jak to chłopaki żartowali i jarali, a my z Miką plotkowaliśmy i hichotaliśmy po cichu.
Obie daliśmy morderczy wzrok na Verę, sama chciała.
-noo, a Maya się dzisiaj lała z jedną typiarą.
Pochwalił mnie Shane.
-no wiadomo, przecież to Santan.
Zażartował jeden z nich, o już wiedzą że siedzą z Santan.
-pokaż co potrafisz.
Powiedział później drugi, w miarę umięśniony ale nie powalił by Dylan'a.
-mam sukienkę.
-ładna, ale to nic.
Widziałam jak Dylan już ma problem do tego chłopaka.
-nie dzięki.
Powiedziałam popijając drinka z truskawkami z Miką.
-ale to nie szkodzi.
Nagle powiedziała Vera.
Popatrzyliśmy się na nią z miką znowu morderczym wzrokiem ale też takim :wiesz że nikt nie pytał ?
Dokładnie tak.
-dla mnie szkodzi, za ładna ta sukienka.
Zaprotestowałam odrazu.
Że ja teraz będę się biła?
Nie.
-sory wszystkim ale my na razie spadamy.
Wzięłam za rękę Mikę.
Nie chciało mi się tam być, dziwna atmosfera.


Wielka MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz