Jak wstałam, Shane'a już nie było.
Dzisiaj do szkoły, więc idealne obudziłam się o 6.
W szykowałam się i zeszłam na dół, rodzice kilka dni temu powiedzieli że muszą jechać z Adrienem do lekarza, (miał jakieś chorubsko.)
Więc poszłam sama z Shane'm do szkoły.
Znowu wszyscy się patrzyli i znowu czułam ten nie pokój.
Oczywiście był też Dylan z swoimi kolegami, starał się mnie unikać ale mu to nie wychodziło.
Jedynie to Shane i ci wszyscy koledzy machnęli sobie rękę na powitanie.
Był Anielski, cholera czemu z nim usiadłam.
Była jeszcze przerwa więc naszczęście byłam przy ławce Shane, a Dylan przy naszej śmiejąc się żałośnie z kolegami.
-szkoda że nie mogę z tobą usiąść.
-no, durna baba to się nie dziw.
Uśmiechnęłam się ponuro.
-to tylko prawie pół godziny, dasz radę.
Zadzwonił dzwonek.
-tak jak zawsze.
Rozpakowałam się i przypomniał mi się ten moment jak pierwszy raz usiadłam z Dylane'm.
Dylan jak zawsze przeglądał swój telefon.
Baba była tak ślepa że nawet tego nie zauważyła.
Starałam się go unikać, to była najleprza zemsta.
-Maya, proszę do tablicy.
Akurat się do mnie przyczepiła.
Wstałam i myślałam jak zrobić te zadanie.
Ogólnie byłam dobra z Angielskiego.
Rozwiązałam poprawnie a pani wzięła później się za Dylana.
No to się trochę ponabijamy.
Oczywiście nic nie umiał, miał same trójki z Angielskiego.
Coś tam powiedział więc dostał trójkę.
Minęła lekcja i szybko zwiałam do Shane'a.
Był lunch, po raz pierwszy od kilku miesięcy siedziałam cicho, musieliśmy oczywiście usiąść tam gdzie zawsze. Całe szczęście że miałam u boku Shane'a.
-a ty co Santan dzisiaj taka cicha.
Zapytał Nate, ten który zawsze rozśmieszał innych i mówił do mnie po nazwisku.
-zapytajcie się waszego kochanego Dylana.
Wszyscy zrobili duże oczy, jedynie Shane dalej bawił się w otwieranie jagurtu.
-czyżby ta miłość się wreszcie skończyła?
Zapytał się drugi którego za bardzo nie lubiłam, podrywał mnie czasami.
-oczywiście, Maya Santan wreszcie urzała na oczy.
-weź się może już zamknij co?
Odezwał się Dylan. Do mnie.
-może grzecznie trochę co?
Patrzyłam na jego oczy w których nie dawno widziałam człowieka i myślałam że spędzę z nim resztę mojego marnego życia.
-bo co, bo siedzę z Santan?
-bo siedzisz na miejscu mojego ojca.
Ta szkoła była stara, oczywiście ją wyremontowali, ale tata mi opowiadał gdzie siedział z swoimi dawnymi przyjaciómi.
Wszyscy byli w szoku, no jak stolik Santanów to stolik Santanów.
-a gdzie ja siedzę, na miejscu twojej cioci?
Zażartował ten który mnie podrywał. Oczywiście dla wszystkich to było śmieszne.
-jutro was tu nie widzę.
Wzięłam tace i wyrzuciłam jedzenie.
Poszłam do szatni aby uspokoić mój napływ agresji i płaczu.
Wdech wydech, machałam sobie rękoma aby nie widzieć było moich czerwonych oczu do których powoli napływały łzy.
Nagle mnie zaczepiła moja dawna przyjaciółka, jeszcze jak nie byłam z Dylane'm.
-Maya..
-Mika…
-wszystko dobrze?
Nie wierzyłam w to że ta brunetka która zawsze ze mną była, dalej martwiła się o mnie.
Ale byłam głupia aby zostawić taką ważną dla mnie osobę żeby iść do takiego idiotycznego Dylana który zdawała się cudownym chłopakiem.
-boże…, ja.. przepraszam...
-no trochę szkodzi.
-ja naprawdę byłam głupia aby… ciebie zostawić.
-to prawda, typ namieszał ci w głowie i patrz jak wyszło.
-serio, był cudowny, ale teraz jest kretynem.
-cały czas taki jest, widziałam to od początku roku, też mnie kręcił.
Spóściłam głowę.
Chwilę pogadaliśmy ale był dzwonek.
CZYTASZ
Wielka Mafia
ActionMaya jest córką szefa mafii, po jakimś czasie ojciec wypowiada prawdę gdzie pracuje. Maya poznaje dwóch chłopaków przy których dużo się dzieje i może się czuć swobodnie, lecz do jej szkoły przychodzi kolejny chłopiec który wypowiada kolejny sekret j...