dlatego zawsze lepiej rozmawiać

782 14 1
                                    

-porozmawiajmy, ona nic z tym nie ma coś związanego
Powiedział mrocznym głosem mój ojciec.
A ten się zaśmiał, no boże po co?
-przecież wiem, nie jestem taki głupi ale teraz twoja córka jest twoim słabym punktem. Jak już jej nie będzie, zostaną tylko wspomnienia.
Chyba tego nie chcesz co tatuśku?
Moi tata ucichł a ten drugi powiedział
-jak ta suka ma na imię?
-nie nazywaj tak mnie pedale.
Tak, ja nie wiem musiałam to powiedzieć.
-Uu dziewczynka się robi groźna.
Jak on mnie irytował.
-jak masz na imię słoneczko?
No boże kolejny.
-możecie przestać z tymi "nazwiskami"
Wszyscy ucichli a ja wiedziałam że muszę odpowiedzieć, lecz nie spieszyłam się.
-ja czekam nad...
Wtrąciłam się.
-serio nie wiesz jak mam na imię?
-bystra, napewno nie ma rozumu po tatusiu.
Mój tata przewrócił oczami.
-noo dawaj dawaj to tylko imię.
-Maya.
-Maya.
Powtórzył imię.
Nagle przyszedł tak ten chłopak...
Wystrzelił do tego co mnie złapał i zaczęła się strzelanina. Jak szybko się oderwałam od ramion tego mężczyzny szybko mi tata krzyknął żebym poszła do jego biura.
Pobiegłam,tak jak mi kazał i tylko słyszałam.
Strzelanie,
Krzyki,
Klnięcie,
I kroki przybliżające się do mnie.
To był jeden z tych złych, odrazu wstałam i szukałam jakieś broni czy coś. Znalazłam broń.
-tutaj jesteś.
Milczałam, nie znałam tego typa.
-kochaniutka odłóż broń bo zaraz sobie coś zrobisz.
Odblokowałam broń a ten się zdziwił.
-a może jednak nie.
-sam odłóż broń.
-no patrzcie odezwała się... Ta jak ty tam masz?
-hokus pokus
Zaśmiał się.
-mów albo wystrzele ci łeb!
-prędzej ja tobie!
Celowałam do mężczyzny.
A ten żucił się na mnie i zaczął robić.
To czego się najbardziej bałam.
Zaczął rwać mi ubrania i dotykać po miejscach których nie chciałam żeby ktoś tknął.
-puszczaj!
Pisknełam.
-grzeczna dziewczynka.
Nagle przypomniało mi się jak trenowałam w ojcem takie podobne jak by mnie ktoś zaatakował.
Wypróbowałam to i...
SIĘ UDAŁO.
Odepchnełam gościa i wystrzeliłam w stronę jego nogi.
-AAA!! Kurwa jebany bachor!
-nie wyzywaj mojej matki bo znowu oberwiesz!
Nagle ktoś wszedł.
Jezu dzięki Bogu to był Lonny.
-hej! Maya nic ci nie jes?!
-chyha nie..
Lonny wystrzlił odrazu w głowę bo wiedział że coś mi zrobił, i tak to się kończy.
Jak już było wszystko git to wróciliśmy do domu, tata musiał zostać.
Niestety.

Wielka MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz