Hermiona Granger bardzo ceniła sobie przerwy popołudniowe spędzane przy filiżance ulubionej herbaty. Jedna torebka Earl Grey'a, cztery łyżeczki mleka, szczypta cukru i wielkie czekoladowe ciastko stanowiły idealne dopełnienie po ciężkim poranku w Ministerstwie Magii.Te piętnaście minut w ciągu dnia zostały zdecydowanie jej ulubionymi. Cóż, a przynajmniej było tak do dzisiaj, kiedy to Harry Potter przybył specjalnie do jej miejsca pracy, by przynieść nieoczekiwane wieści i zaburzyć tę cudowną harmonię.
Nowo powstały Departament Pamięci Historycznej miał to do siebie, że wszyscy urzędnicy ministerstwa uważali go za najbardziej nudny dział. Składał się tylko z dwóch pracowników – Hermiony i jej nowego praktykanta Colina Creeveya, który swoim entuzjazmem nadrabiał ciągłe roztargnienie i braki w wiedzy w historii magii. Każdy czarodziej, który pokusił się o odwiedzenie tego małego, zawalonego papierami gabinetu, nie mógł się oprzeć wrażeniu, że wchodzi do miniaturowej, źle urządzonej biblioteki. Aktualnie biuro nie wzbudzało zachwytu, a wręcz nudziło prostotą i toną makulatury, gotowej do przejrzenia.
Niemniej jednak DPH okazał się niezbędny po wojnie, gdy czarodzieje zamieszani w pomoc Voldomertowi, próbowali wybielić swoje życiorysy i zdeformować prawdę na swoją korzyść. Przykładowo Nottowie sprzedali połowę rodzinnych, licznych, magicznych posiadłości, by przekupić pół Wizengamotu i zatuszować swój udział w zabójstwach mugoli. Końcowo aurorzy i tak wsadzili ich do Azkabanu, ale DPH miał dużo pracy, badając wszystkie ślady ich korupcji oraz poprawiając zdumiewające modyfikacje pamięci świadków. Cała praca Hermiony i Colina została spisana do Wielkiej Kroniki Powojennej, w ramach zapobiegania nieuczciwym taktykom w przyszłości.
Najwięcej roboty mieli bezpośrednio po upadku Czarnego Pana, jednak od tego czasu minęły już trzy lata, wszyscy śmierciożercy odsiadywali swoje wyroki, zniszczone budynki zostały uratowane, a przekłamane akta wyczyszczone. DPH prawie całkowicie odciął się od pracy w terenie, więc jedyne projekty poruszane w tym dziale dotyczyły starannego poprawiania Wielkiej Kroniki i socjalizowaniem dzieci osieroconych na wojnie.
Dlatego nic nie zwiastowało wydarzeń, które jak domino miały zacząć sypać się właśnie tego środowego popołudnia na przerwie herbacianej panny Granger.
Hermiona wygodnie rozłożyła się w fotelu przy tanim rozpadającym się biurku i leniwie kręciła łyżeczką w swoim ulubionym zielonym, porcelanowym kubku. Była zrelaksowana i zachwycona samotnością, bo jej praktykant dostał wolne ze względu na urodziny brata. Mimo dużej sympatii do Colina preferowała ciszę i spokój, co niezwykle trudno było osiągnąć, gdy chłopak znajdował się w pobliżu.
Właśnie miała przewrócić stronę Proroka Codziennego, kiedy nagle drzwi otworzyły się z hukiem, przepuszczając do jej gabinetu entuzjastyczną burzę czarnych włosów z miotłą w ręce.
Policzki młodego mężczyzny były zaczerwienione z wysiłku, a szata zmięta. Nawet błyskawica wydawała się lekko zabrudzona od błota i mokrej trawy.
– Harry?
Hermiona przechyliła głowę i zmarszczyła czoło, świdrując nowo przybyłego zaciekawionym spojrzeniem. Nie pierwszy raz jej najlepszy przyjaciel wpadał w odwiedziny, jednak od bardzo dawna nie wyglądał na tak poruszonego.
– Wybacz, że tak wpadam, Miona – westchnął lekko zmieszany. Jedną ręką spróbował ujarzmić parę kosmyków swoich włosów, które wpadały mu do oczu. – Tym razem nie jestem w prywatnych sprawach. Moody chciałby, żebyś przyszła do Biura Aurrorów. Potrzebujemy twojego... eee... trzeźwego spojrzenia w nowej misji.
Na początku patrzył prosto na nią, ale z każdym słowem opuszczał wzrok, jakby był niepewny.
Hermionie wydawało się to bardzo podejrzane.
CZYTASZ
Bal Debiutantek | Dramione
FanfictionCzarodziejski świat odzyskał równowagę, a wszyscy śmierciożercy zostali przesłuchani i skazani na długie pobyty w Azkabanie. Wyjątek stanowi rodzina Malfoyów, na którą nie znaleziono wystarczających dowodów, a co dziwniejsze, świadkowie ich okrucień...