Rozdział 15: Zemsta Aureliusa Blacka

366 31 2
                                    

Draco przemierzał korytarze zamku w poszukiwaniu jakiejkolwiek sowy, która mogłaby dostarczyć jego wiadomość do Pottera. Jego serce biło szybko, a myśli krążyły wokół Hermiony i tego, co było potrzebne do jej uratowania. Przeskakiwał po schodach, mijając zdezorientowanych i panikujących ludzi, którzy starali się znaleźć wyjście z zamkowych korytarzy.

Nagle jego uwagę przykuł ruch w jednej komnacie. Wysoko na regale z książkami siedziała sowa, która musiała być własnością jednego z gości.

Podekscytowany, przyspieszył i dotarł do miejsca, gdzie siedział ptak. Delikatnie zaczął się do niego zbliżać, starając się nie przestraszyć zwierzęcia. Płomykówka spojrzała na niego swoimi jasnymi oczami, a jej skrzydła zdawały się drżeć niepewnie.

– Spokojnie – szepnął uspokajającym tonem. – Potrzebuję twojej pomocy. Musisz dostarczyć wiadomość do Harry'ego Pottera. To kwestia życia i śmierci. Proszę, rozumiesz mnie?

Sowa wyczekująco spojrzała na niego, jakby zrozumiała jego słowa. Zdał sobie sprawę, że musi jeszcze znaleźć papier i coś do pisania. Przeszukał komnatę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, aż w końcu znalazł kawałek pergaminu i pióro. Szybkim ruchem napisał parę zdań.

POTTER,

SYTUACJA KRYZYSOWA, ZAMEK NEUSCHWANSTEIN,

GRANGER POTRZEBUJE POMOCY!

Schylił się ku sowie i wytłumaczył, że będzie musiał znaleźć świstoklik, bo nawet jeżeli uda jej się pokonać bariery, to lot jest za wolnym sposobem transportu. Płomykówka spojrzała na niego z pewnym zdziwieniem, ale kiwnęła główką, jakby wszystko zrozumiała.

Szybkim pędem rzucił się w wir korytarzy, pokonując drogę w rekordowym czasie. Przybiegł do uzdrowiciela, trzymając ptaka na swoim ramieniu. Spojrzał na Smitha, który nadal troszczył się o nieprzytomną Hermionę.

– Potrzebuje świstoklika! – krzyknął z mocą. – Albo czegokolwiek, co aportuje sowę do Anglii!

Uzdrowiciel spojrzał na niego zdziwiony, ale szybko zrozumiał, o co mu chodziło.

– Przykro mi – powiedział przepraszającym tonem. – Bariery są za silne. Kilka osób już próbowało, w tym niemiecki wiceminister.

Wydawało się, że wszystkie możliwości są wyczerpane, a czas dla Hermiony niedługo się skończy. Opuszczała go nadzieja.

– Malfoy, musisz zostać tu z Hermioną. Black pokonał wszystkich aurorów, a posiłki nie mogą nadejść. To teraz na nas spoczywa odpowiedzialność. Musimy mieć nadzieję, że znajdzie się jakieś inne wyjście.

Blondyn poczuł się przytłoczony nowym zadaniem, ale nie mógł odmówić. Wiedział, że teraz życie dziewczyny było w ich rękach.

– Musisz być czujny. Czarna magia zatruwa jej organizm, czas jest dla nas cenny. Jeśli zauważysz jakiekolwiek pogorszenie, natychmiast mnie wezwij.

Draco kiwnął głową, akceptując swoją rolę. Przyklęknął przy łóżku Hermiony i wziął jej dłoń w swoją. Uzdrowiciel wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając go sam na sam z nieprzytomną czarownicą. Wokół panowała cisza, przerwana jedynie ich spokojnym oddechem.

Skupił się na Gryfonce, starając się odczuć jakiekolwiek oznaki poprawy. Wraz z każdą minutą, która upływała, przepełniały go poczucie winy i żal za lata nienawiści, które kierował w jej stronę.

– Świat jest pojebany, Granger – westchnął, jedną ręką podpierając swoją głowę, a drugą nadal kurczowo ściskając dłoń dziewczyny. – Ja... chyba zawsze byłem najgorszym, co mogło cię spotkać.

Bal Debiutantek | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz