– Już jesteśmy na miejscu, Granger.
Uniosła głowę, słysząc głos Malfoya. Po długiej podróży, spędzonej w jednej pozycji w ciasnym pojeździe, bolały ją wszystkie mięśnie. Wręcz desperacko pragnęła odrobiny swobody.
– W końcu – odetchnęła, otwierając drzwi samochodu i wychodząc na zewnątrz. Wyprostowała nogi, a ulga przeszyła jej ciało. – Po tylu godzinach z tobą, powinnam dostać Order Merlina Pierwszej Klasy.
– Jeden ci nie wystarczy? – zażartował Draco, wyciągając bagaże.
– Zawsze lepiej mieć zapas, bo... – urwała, gdy widok zaparł jej oddech w piersiach.
Stanęła na skraju malowniczej doliny, otoczonej wysokimi, szczytami alpejskimi. Ich majestatyczne wierzchołki sięgały nieba, a białe czapki śniegu hipnotyzowały.
– Jak pięknie – sapnęła, chłonąc otaczający ją krajobraz.
Zanurzyła swoje oczy w długiej, zielonej dolinie, gdzie pastwiska i pola kwitły w pełni zieleni. Pachniało świeżo skoszoną trawą, a delikatny wiatr delikatnie poruszał kosodrzewinę, która lśniła w promieniach słońca.
W oddali, niczym błyszczące klejnoty, widoczne były jasnoniebieskie tafle jezior. Ich spokojna powierzchnia odbijała obraz otaczających gór, tworząc magiczne, symetryczne odzwierciedlenie.
Draco nonszalancko oparł się o auto, lustrując ją spojrzeniem. Na jego wargach kłębił się wredny uśmieszek, a srebrne oczy błyszczały.
– Nieźle, co nie? – powiedział, przechylając się nieco w jej stronę. – Tylko nie zemdlejesz? W mojej obecności często masz z tym problem.
Hermiona westchnęła cicho, ignorując tę próbę zwrócenia na siebie uwagi. Nie zamierzała dopuścić, aby złośliwości Ślizgona zepsuły radosny nastrój.
– Zamknij się i po prostu podziwiaj ten piękny krajobraz – odrzekła, odwracając się od niego i kontemplując widok.
Malfoy zerknął na nią z dezaprobatą, ale ostatecznie położył swoje narcystyczne zachowanie na bok i skierował wzrok na otaczającą ich przyrodę.
– Tak, ale cudownie – prychnął, wywracając oczami. – Długo będziemy się wgapiać w drzewa? Mamy kilka spraw do załatwienia.
– I cały dzień – podsumowała, krzyżując ręce na piersi. – Skoro już mnie tutaj przyprowadziłeś, to daj mi się tym nacieszyć. Chociaż może być trudno, skoro twoja obecność została dodana do pakietu wycieczkowego.
– Beze mnie wynudziłabyś się na śmierć, chociaż... – zrobił teatralną pauzę. – Wyglądasz mi na kogoś, kto polubiłby rozmowy z krowami.
W momencie, gdy zmierzyli się wściekłymi spojrzeniami, usłyszeli cichy trzask. Zaskoczeni odwrócili się w kierunku dźwięku i zauważyli, że obok nich pojawił się gruby, niski mężczyzna. Twarz jegomościa okalał dorodny wąs, który wręcz podskakiwał z każdym słowem.
– Guten Morgen! – powiedział mężczyzna z niemieckim akcentem, wyraźnie zadowolony z siebie. – Pan Malfoy, jak mniemam?
Draco początkowo zaskoczony nagłym pojawieniem się gentelmana, szybko zreflektował się, przybierając najbardziej uprzejmy uśmiech i wyciągając rękę.
– Panie Heckmann! Jak miło Pana w końcu poznać.
Niemiec spojrzał na luksusowy mercedes z wyraźnym zainteresowaniem. Jego oczy migały ze zdziwieniem i ciekawością.
– Muszę powiedzieć, że to imponujący pojazd. Widać, że lubi Pan podróżować z klasą.
Draco skromnie skinął głową.
CZYTASZ
Bal Debiutantek | Dramione
FanfictionCzarodziejski świat odzyskał równowagę, a wszyscy śmierciożercy zostali przesłuchani i skazani na długie pobyty w Azkabanie. Wyjątek stanowi rodzina Malfoyów, na którą nie znaleziono wystarczających dowodów, a co dziwniejsze, świadkowie ich okrucień...