Rozdział 7: Złota klatka

401 36 0
                                    

Następnego ranka Hermiona powoli otworzyła oczy, na początku zastanawiając się, gdzie jest. Wstając z łóżka, spojrzała przez okno i dostrzegła, jak promienie słońca rozświetlają pokój, rozpraszając cienie zeszłej nocy.

Stanęła przed lustrem, wpatrując się w swoje odbicie ze zdezorientowanym wyrazem twarzy. Musiała zejść na śniadanie z Malfoyem, które miało odbyć się w głównej jadalni, a przynajmniej tak głosił liścik pozostawiony na jej stoliku nocnym.

Wybór odpowiedniej kreacji stał przed nią jako kolejne wyzwanie.

Przeglądała swoją szafę, gdzie wisiały różne ciuchy. Nie była pewna, jaką wiadomość chciała przekazać przez swój strój. Czy miała wybrać coś eleganckiego i formalnego? A może lepiej postawić na coś bardziej romantycznego i kobiecego?

Jej ręce drżały, gdy sięgnęła po jedną z sukienek. Była to długa, złota suknia z koronkowym dekoltem. Zastanawiała się, czy ten wybór będzie zbyt odważny dla takiej okazji. Może lepiej postawić na klasykę? Odłożyła kreację z powrotem i kontynuowała poszukiwania.

Wśród ciemniejszych, stonowanych kolorów znalazła jedną sukienkę, która wyróżniała się swoją prostotą. Była granatowa o klasycznym kroju, podkreślająca sylwetkę, ale nieprzyciągająca nadmiernie uwagi. Zastanawiała się, czy ten wybór będzie zbyt zwykły.

Oglądając swoją sylwetkę w niepewności, postanowiła sięgnąć po tę drugą opcję. Zdecydowała się na subtelne, ale eleganckie wyjście, które akcentowało jej naturalną urodę i nie przesłaniało jej osobowości. Po co miała radykalnie zmieniać swój styl?

Po dokonaniu wyboru spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Choć wciąż miała lekkie wątpliwości, to czuła, że ten strój najlepiej oddawał to, kim była.
Prosta, swobodna, ale jednocześnie ładna, bez zbędnych fajerwerków.

Umyła twarz, ułożyła włosy i przygotowała się na spotkanie. Niepewność wciąż tliła się w jej sercu, ale miała ogromną nadzieję, że Malfoy po prostu zignoruje poprzednią noc.

– Bingo ma odprowadzić panienkę na śniadanie!

Podskoczyła w miejscu, nie spodziewając się przybycia skrzata domowego. Za każdym razem zjawiał się niespodziewanie.

Stworzonko wyglądało na zdenerwowane i dość nieufne. Najwyraźniej nie pozwalano jej już włóczyć się samej, a skrzat dostał burę za ostatnią noc.

– Bardzo dziękuję za twoją asystę, będzie mi niezmiernie miło – odpowiedziała z najbardziej pogodnym uśmiechem, na jaki było ją stać.

Twarz Bingo pozostawała niezmienna, nie dając po sobie poznać, żeby pochlebstwa w jakikolwiek sposób na niego zadziałały.

Razem weszli do pięknej jadalni, w której panowała wyjątkowa elegancja. Wysokie sufity zdobiły piękne kryształowe żyrandole, a ściany były pokryte delikatnymi tapetami w pastelowych odcieniach. Na jednej z nich wisiał wielki, stylowy obraz w impresjonistycznym stylu.

Przy szalenie długim stole, siedziały inne kandydatki do zamążpójścia, jedząc w ciszy. Dziewczyny spojrzały na nią z nieufnością, gdy tylko przekroczyła próg sali, nie wykazując żadnych oznak życzliwości. Napiętą atmosferę dawało się wyczuć z kilometra.

– Zajęłam ci miejsce, Granger – rzuciła pewnym głosem Pansy, odsuwając krzesło obok siebie. Jako jedyna wydawała się być w wyśmienitym humorze. – Pomyślałam, że nie zechcesz siedzieć przy reszcie pogrzebowego orszaku.

Hermiona zdusiła śmiech, gdy kilka czarownic rzuciło Parkinson mordercze spojrzenia i z wdzięcznością usiadła obok brunetki.

– Jak tam noc w domu horrorów? – kontynuowała rozmowę Ślizgonka, nalewając sobie odtłuszczonego mleka do herbaty. Ściszyła głos. – Spotkałaś jakiegoś zombie, zabitego przez Lucjusza w skutek wspinania się po drabinie kariery zawodowej?

Bal Debiutantek | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz