Rozdział 9: Wyznanie

351 35 0
                                    

Ze strachem spojrzał na różdżkę w dłoni Hermiony, jakby miała go ugryźć. Sama dziewczyna prezentowała się dość dobrze. Jej brązowe loki, swobodnie opadały na ramiona, a czekoladowe oczy wydawały się zatopione w rozmarzeniu, przyciągając uwagę jak magnes. Wyglądała bardziej, jakby dostała odznakę prefekta naczelnego niż była na haju.

– Granger, co... ty właśnie zrobiłaś – westchnął rozpaczliwie, zmęczony natłokiem wydarzeń dzisiejszego dnia.

– Nie bądź nudny – odpowiedziała melodyjnym głosem, znów zanurzając usta w złotym trunku.

Draco zdecydowany na wydostanie się z uwięzienia, podszedł w stronę wyjścia. Jego palce kurczyły się, a mięśnie napinały, gdy próbował otworzyć zamknięty zamek. Drewniane powierzchnie były odporne, a klamka trzymała się mocno.

Wziął głęboki oddech, zebrał w sobie całą swoją moc i energię, a następnie spróbował wypchnąć drzwi z całej siły. Jednak dębowa struktura nie ustąpiła ani na milimetr, opornie pozostając na swoim miejscu.

– Jak już będziesz trzeźwa, to osobiście się ciebie pozbędę – warknął, rozmasowując bolące ramię.

Hermiona zachichotała w niewinny sposób.

– Powinieneś napić się wina.

– Granger naprawdę nie mam ochoty na...

– Elfy wszystko robią najlepiej – odparła, potrząsając włosami. – Spróbuj, rozluźnij się, chociaż na chwilę.

Na pewno najlepiej otumaniają głupich nierozważnych Gryfonów.

Przeklął pod nosem. Był skazany na siebie, bo najmądrzejszy umysł stuleci postanowił oddać się magicznemu alkoholowemu upojeniu.

Z frustracją sięgnął po narzędzie, które znalazł na półce w spiżarni - stary, zardzewiały śrubokręt. Z determinacją spróbował wykorzystać go do wyważenia zamka. Wsunął ostrze w szczelinę i zaczął delikatnie manewrować, starając się złamać opór zamka. Wszystko na nic. Zamknięcie było mocne, a narzędzie niewystarczająco skuteczne.

– Kurwa, przecież jestem czarodziejem – prychnął, skierowując różdżkę na drzwi. – Alhomora! Finite Incantatem! Bombarda Maxima!

Nic się nie stało.

Finis Mali! Ablatione Magicae!

Nadal nic.

– To nic nie da – zaśmiała się Hermiona, nadal zahipnotyzowanym elfim głosem. – To znak, że powinniśmy być razem i korzystać z dobrodziejstwa tej komnaty.

Spojrzał spod byka na pijaną dziewczynę, siedzącą na posadzce jego winiarni.

– Jaki znak? – gwałtownie spuścił ręce wzdłuż tułowia, opierając się o najbliższą ścianę. – Schlałaś się dwoma łykami wina i zamknęłaś nas tutaj. Jedyne znaki, jakie widzę to te, które mówią mi, że jesteś cholerną wariatką!

– Czuję, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Możemy mieć niesamowitą historię razem, pełną miłości – wyszeptała czule, przechylając głowę na bok.

Chyba nie w tym świecie.

– No tak, magiczne wróżki w twojej głowie ci tak powiedziały – wycedził przez zęby, znowu kontynuując próby otwarcia drzwi, używając pręta jako dźwigni. – Bardzo dobre źródło wiedzy.

Tymczasem dziewczyna obserwowała go uważnie, a w jej oczach pojawiło się rozczarowanie.

Próbował już wszystkiego, siły, narzędzi, magii, ale drzwi nadal pozostały zamknięte. Przecież musi być jakiś sposób na obejście nieznanego czaru tej wiedźmy. Gorączkowo zastanawiał się, komu mógłby wysłać patronusa.

Bal Debiutantek | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz