Rozdział 5: Toksyny

417 33 0
                                    

Przez ostatnie miesiące wiele razy wyobrażała sobie ten moment. Starannie rekonstruowała w myślach chwilę, gdy ponownie spotka swojego najgorszego wroga i spojrzy mu w oczy. Wiele niewypowiedzianych słów zawiśnie w powietrzu, tworząc jadowitą, wręcz śmiercionośną atmosferę.

Wojna wiele zmienia. Przynosi krwawe żniwo, wdzierające się w pamięć jak zakaźna choroba. Inny radzą sobie z tym kiepsko, drudzy udają, że ich życie wcale nie zostało odmienione. Hermiona nie była pewna, do której kategorii może siebie zaliczyć.

Mimo wszystko ta sytuacja przywodziła na myśl coś terapeutycznego. Oczyszczenie po wielu latach toksyn. Mogła wykorzystać tę sposobność na swój własny sposób.

Intensywność wzroku Malfoya paliła jej tęczówki, skrupulatnie wyżerała nerwy, zostawiając po sobie przegniły ślad. Tak musiała smakować czarna magia.

Tylko, czy to działo się w jej głowie? Kolejna wizja zepsutego umysłu? Ten dom wpływał na nią tragicznie, wydobywał na wierzch najgorsze obawy.

– Zawiesiłaś się, Granger?

Kilka razy zamrugała, żeby odzyskać ostrość widzenia. Halucynacje zniknęły, rozpierzchając się pod aksamitnym głosem chłopaka. Stał naprzeciwko, zaciskając szczękę w swój charakterystyczny sposób.

Nadal znajdowali się na marmurowej posadzce przy toalecie. Nawet nie wiedziała, kiedy upadła, zaciskając dłonie na udach. Świat już nie wirował, chociaż jej głowa nadal pulsowała.

Chciała odpowiedzieć coś błyskotliwego, zabawnego. Zamiast tego tylko pokręciła głową.

– Przepraszam, Malfoy – wzruszyła drżącymi ramionami, szybko wstając. – Staję się niezdarna z nerwów.

Rzucił jej kpiący uśmiech.

– Denerwowałaś się spotkaniem ze mną?

Poczuła lekkie zakłopotanie na wskutek jego dedukcji. Wydawał się dość rozbawiony tą sytuacją. Nie chciała mu tłumaczyć, że winowajcą jest jego upiorna rezydencja. To byłoby okazanie słabości, czego rozpaczliwie musiała uniknąć.

– A ty? – postanowiła odbić piłeczkę.

Blondyn prychnął w odpowiedzi.

– Nie czułeś nawet odrobiny stresu przed tym całym... – wykonała niezgrabny ruch ręką. –...balem?

– Nie – warknął, chowając ręce do kieszeni. – Jakbyś zapomniała, uwielbiam być w centrum uwagi.

– Typowe – jej kąciki ust lekko drgnęły.

Nadal uważnie ją obserwował, ale jego postawa uległa nieznacznemu rozluźnieniu.

– Wszystko przebiegało idealnie, dopóki ktoś nie postanowił uderzyć mnie drzwiami.

Mimowolnie spłonęła rumieńcem na tę wzmiankę, wypominającą jej niezgrabność.

– Mój plan również tego nie uwzględniał – westchnęła, wykręcając sobie nadgarstek.

Zapadła niezręczna cisza, przerywana jedynie ich oddechami. Jedno uważnie studiowało wyraz twarzy drugiego.

– Odeślę dzisiaj kilka dziewczyn.

Nieoczekiwany komentarz Draco sprawił, że znieruchomiała.

Czyżby miał ją na myśli?

Całe przygotowania okazałyby się daremne. Aurorzy wydali tysiące galeonów na nic. Zawiodła już na starcie.

– Przyszedłeś za mną specjalnie, żeby mi powiedzieć? – wykrztusiła w końcu, siląc się na spokój.

Nie tego się spodziewała. Bardziej liczyła na kłótnię aniżeli spokojną rozmowę.

Bal Debiutantek | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz