Rozdział 18: Wyzwania

447 40 12
                                    

– Źle trzymasz łuk, panienko.

Madame Patauger zmierzyła ją krzywym spojrzeniem, kręcąc głową z dezaprobatą. Krzykliwy różowy komplet, który dzisiaj założyła, ani trochę nie pasował do samej idei polowania.

Hermionie zawsze wydawało się, że myśliwi powinni mieć odpowiedni strój, przystosowany do działania w terenie. Tymczasem babcina garsonka stanowiła jaskrawy kontrast w porównaniu do tradycyjnych, stonowanych i funkcjonalnych ubrań polujących.

Na wojnie ta baba z całą pewnością by zginęła.

Las, w którym odbywały się zajęcia, rozciągał się na obszarze kilku kilometrów kwadratowych. Gęste drzewa wznosiły się wokół, tworząc gęstą zasłonę zielonych liści, która chroniła przed promieniami słonecznymi. Wewnątrz panowała przyjemna chłodna atmosfera, a powietrze było nasączone zapachem mchu, wilgotnej ziemi i kwiatów.

– Myślałam, że będziemy używać różdżki – skrzywiła się, oceniając sprzęt. – Po co te prymitywne metody? Czy to nie jest niehumanitarne?

Francuzka spojrzała na swoją uczennicę z wyższością.

– Polowanie to sztuka, droga panno – odparła z przekąsem. – To test umiejętności, precyzji i kontroli. Różdżka nie zastąpi twojego ciała w tych zadaniach. Musisz nauczyć się żyć zgodą z naturą.

Ta odpowiedź ani trochę jej nie przekonała, ale nie chciała wdawać się w dalsze dyskusje. Jak na litość Merlina, można było „żyć w zgodzie" z czymś, co miała zabić? Zaczęła żałować swojego wyboru, który był strasznie impulsywny i zupełnie do niej nie pasował.

Kryzys jej osobowości trwał w najlepsze. Niedługo zacznie studiować wróżbiarstwo oraz jeść ostrego kurczaka.

Z westchnieniem przyjrzała się swojej broni. Korpus łuku został wykonany z wytrzymałego drewna, które nadawało mu stabilności i elastyczności. Tworzywo miało piękne naturalne wykończenie, eksponujące naturalną strukturę oraz kolor. Długie, gładkie krawędzie wydłużonego kształtu były idealnie wyprofilowane, aby dostarczyć precyzji strzałów, chociaż w praktyce nie było z tym tak łatwo.

– Twój nauczyciel za chwilę się tutaj zjawi.

– To pani nie będzie mnie uczyć? – palnęła zaskoczona, choć ogarnęła ją ulga. Wcale nie darzyła tej kobiety sympatią.

Madame Patauger zerknęła na nią z politowaniem.

– Ja nie mam odpowiednich predyspozycji, moja droga – odparła z rezygnacją. – Twoją nauką zajmie się ktoś inny, kto ma większe doświadczenie w polowaniach. I szczerze mówiąc, dziękuję za to losowi! Nie znoszę pracy w terenie.

Światło słoneczne przedostawało się przez gęstwinę drzew, tworząc plamy jasności na ziemi. Niektóre miejsca były przepojone blaskiem, podczas gdy inne tonęły w głębokiej cieni. Jak można było nie lubić tak magicznego obrazu? Ona mogłaby się zakochać w samym zapachu.

– Przepraszam za spóźnienie!

Wysoki brunet, na oko jej rówieśnik, krok po kroku przemierzał ścieżkę, uśmiechając się szelmowsko. Ciemne włosy układały się w niestarannie upiętą fryzurę, a niebieskie oczy błyszczały zaraźliwą energią. Jego ubiór łączył ze sobą, zarówno profesjonalizm, jak i styl. Miał na sobie dopasowany płaszcz, którego kolor harmonizował z odcieniami lasu. Pod warstwą wierzchnią nosił wygodną koszulę i spodnie, które umożliwiały swobodne poruszanie się.

Hermiona wytrzeszczyła oczy. Czy to był...

– Jestem Theodore Nott – wyciągnął rękę w geście przywitania.

Bal Debiutantek | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz