Rano pogoda była równie piękna, jak wczoraj. Słońce grzało swoimi promieniami, zamieniając świeży śnieg w błyszczący lód. Jaskrawe światło wpadało przez zasłonę do domku numer 19, gdzie dwóch wrogów miało ewidentny problem ze wstaniem.
Draco nie spał już od jakiegoś czasu, ale stracił siły do życia. Po wczorajszej kłótni z Astorią wiele myślał i doszedł do wniosku, że w najgorszym wypadku zostanie po prostu wydziedziczony. Wbrew tego nie miał ochoty pokazywać się dzisiaj publicznie ani tym bardziej iść na zajęcia OPCM.
Mimowolnie spojrzał na Pottera, którego włosy uformowały się w czekoladową aureolę z lekka przypominającą ptasie gniazdo. Równomierny oddech wskazywał na to, że chłopak śpi głęboko i spokojnie. Mafoy westchnął cierpiętniczo, gdy zdał sobie sprawę, iż jeszcze przez najbliższy tydzień będzie zmuszony spać ze swoim nieprzyjacielem w jednym pokoju. Wnet przypomniał mu się ukryty w szafce lubrykant i dziwnie wyglądająca różdżka, a co za tym idzie - Voldemort. Zastanawiał się przez chwilę, czy może nie jest to idealna pora by powiedzieć Wybrańcowi o czyhającym niebezpieczeństwie. Zrezygnował jednak z tej opcji, przypominając sobie o zakazie Snape'a, który w tym momencie był jego jedynym wsparciem. Spojrzał na wiszący nad drzwiami drewniany zegar i wręcz wyskoczył z łóżka na równe nogi, widząc, że przespali śniadanie, a lekcje zaczynają się na kwadrans. Z początku miał zamiar zrobić na złość Chłopcu - Który - Przeżył, jednakże gdy tylko się umył i ubrał, postanowił obudzić także zielonookiego.
- Potty - nie wiedział dlaczego użył takiego określenia, ale pasowało mu jakoś do chłopaka, którego szturchał palcem w ramię, pochylając się nad łóżkiem - Wstawaj, zaśpisz na OPCM.
Ten tylko przekręcił się na drugi bok, mamrocząc coś pod nosem.
- Potter.
Znów brak reakcji. Dlatego Draco postanowił użyć bardziej radykalnych środków i z aneksu kuchennego wyciągnął szklankę, którą po brzegi napełnił wodą, a następnie wylał na Gryfona. Chłopak od razu sięgnął ręką na szafkę, ale nie znajdując na niej różdżki, otworzył oczy i postawił się do pionu. Przeto zauważając blondyna z kubkiem, zrozumiał kto jest sprawcą całego zamieszania.
- Oszalałeś, Malfoy?
- Ja nie, ale ty zaspałeś. Masz jakieś pięć minut, żeby stawić się na lekcjach. Żegnam.
Zawiązał jeszcze ciaśniej krawat, dopiął ostatnie guziki koszuli, a chwilę później rozległ się trzask drzwi frontowych. Wybraniec został sam.
✵ ✷ ✵
Lekcja prowadzona przez Severusa Snape'a odbywała się na sporej polanie przemienionej na małe boisko. Uczniom rozdano różdżki (także Harry'emu, który dostał model tymczasowy), a następnie profesor wyszedł na środek i uciszył wszystkim machnięciem. Przez kolejne kilka minut opowiadał o zaklęciu Rictusempra, które ma być rzucone na partnera, zaś oponent ten musi się przed nim wybronić specjalną tarczą, której mieli nauczyć się na tych zajęciach. Pary miały pozostać takie, w jakich uczniowie zostali przydzieleni do domków.
Można sobie wyobrazić zadowolenie Malfoya, gdy dowiedział się, że będzie miał okazję pojedynkować się z Potterem. I nie jest to ironia. Ślizgon szczerze ucieszył się na myśl o prawdziwej walce na zaklęcia ze swoim wrogiem, który w przeciwieństwie do innych był ponad wybitny w tym przedmiocie. Przynajmniej zapowiadało się ciekawie.
Przez jakiś czas każdy osobno ćwiczył tworzenie tarczy, ale po jakimś czasie dobrano się w pary.
- Dajesz, Potter. Ty atakuj, ja się bronię.
Harry nie martwił się o przygotowanie. Użył zaklęcia szybko i sprawnie. Draco ledwo się wybronił, ale tarcza podziałała.
- Świetnie. Teraz ja, uważaj.
CZYTASZ
It's just a dream || Drarry
FanfictionCzy to wszystko działo się w rzeczywistości, czy może było to zaledwie wyobrażenie? Co, jeżeli nawet bez zmieniacza czasu da się czegoś uniknąć? „Walczył za każde zło tego świata. Za rodziców, za kochającą matkę, za ojca równie oddanego. Za wszystk...