Do chłopców podszedł powolnym krokiem Dumbledore, uśmiechając się litująco i ze skruchą. Bez słowa stanął naprzeciwko i położył pomarszczoną dłoń na ramieniu młodszego. Jeszcze raz pokręcił z niedowierzaniem głową, a potem przemówił:
- Harry, muszę przyznać ci rację. Tak samo Syriuszowi, który zawsze twierdził, że w tych moich dropsach coś jest. Przez nie byłem omotany, a powinienem był uwierzyć w twoje wizje, a przede wszystkim powrót Voldemorta. Jedyne co mogę teraz powiedzieć, to szczere przepraszam i proszę o wybaczenie. Mam nadzieję, że nadal mi ufasz.
- Niech pan nie przeprasza! - zakłopotał się Potter - To przecież nie pana wina. Wątpię, żeby tak potężny czarodziej jak pan, celowo zignorował moje ostrzeżenia i symptomy.
- Skoro tak sądzisz, to chyba mamy sporo do przegadania - odrzekł spokojnie i zwrócił spojrzenie na Dracona. W jego połówkach okularach odbijały się delikatnie promienie, nadając jego osobie jakiegoś osobistego blasku.
- Draco - zwrócił się do Ślizgona - Dzisiaj wykazałeś się czymś, co zupełnie wykracza poza reguły twojego domu. Męstwo, szlachetność, narażenie się. Widzę, co jest między wami - wywołał tym rumieńce na ich twarzach - I jest to cudowne. Oczywiście nie jestem niczemu przeciwny, ponieważ to, co dzisiaj zrobiliście razem, jest niesamowite. Draco, pokonałeś Toma Riddle'a.
- To nie moja zasługa, ja...
- Przestań tak mówić, to dzięki tobie! - pacnął go Gryfon, chichocząc pod nosem i patrząc na niego spod byka.
Albus przyglądał się im z rozbawieniem i nostalgią.
- Myślę, że zasłużyliście na nagrodę i specjalne podziękowania, a także gratulacje. Przyznaję po dwieście punktów Gryffindorowi oraz Slytherinowi.
Chłopców nie zdziwiła tak hojna punktacja, ponieważ od kiedy tylko znaleźli się w Hogwarcie, dyrektor zawsze lubił obdarowywać uczniów za ambicje.
- Odznaczam was również Specjalną Nagrodą za Zasługi dla Szkoły.
Harry spojrzał nalegająco i błagalnie, dając wyraźnie dyrektorowi, że oczekuje jeszcze jednej, drobnej rzeczy. Starzec zrozumiał aluzje, a w kącikach jego oczu pojawiły się zmarszczki, gdy uśmiechał się.
- Oraz oczywiście postaram się namówić Syriusza, by pracował w szkole. Co wy na to?
- Mnie to i tak różnicy nie robi - mruknął szarooki.
- Wspaniale! - ucieszył się Harry i potrząsnął kochankiem - Syriusz będzie nas uczył! Właśnie - nagle coś mu się przypomniało - Remus mówił, że on i Black planują coś dla mnie. Wie pan może co?
Albus pokręcił przecząco głową, lecz mimika twarzy wskazywała przeciwnie.
- Och, Harry. Dowiesz się w swoim czasie. Trochę cierpliwości.
Odwrócił się do nich plecami i wolno ruszył przed siebie. Gwieździsta szata powiewała na wietrze, a włosy w brodzie sterczały nienaturalnie.
Draco przysiadł na ławce, wpatrując w zagapionego Złotego Chłopca. Gryfon stał w miejscu i rozmyślał. Rozpamiętywał każde pojedyncze zdarzenie minionego tygodnia, szczególną uwagę przywiązując do czynów Snape'a. Po bitwie dużo osób stwierdziło, iż profesor stchórzył, jednak prawda była zupełnie inna - to właśnie on rozbroił Voldemorta, wykupując odrobinę jakże koniecznego czasu.
- Harry.
Jasne słońce raziło go w oczy, a powietrze pozostawiało na skórze dreszcze. Kasztanowe drzewa i ich łyse gałęzie bujały się od powiewów.
CZYTASZ
It's just a dream || Drarry
FanficCzy to wszystko działo się w rzeczywistości, czy może było to zaledwie wyobrażenie? Co, jeżeli nawet bez zmieniacza czasu da się czegoś uniknąć? „Walczył za każde zło tego świata. Za rodziców, za kochającą matkę, za ojca równie oddanego. Za wszystk...