Draco nie poszedł za poleceniem Pansy i nawet nie wspomniał Potterowi w jak głębokie bagno go wciągnął. Zdał sobie sprawę, że osobą, która była w domku podczas ich wspólnej kąpieli, była Astoria. Starał się unikać dziewczyny jak ognia. To samo tyczyło się zielonookiego Gryfona, którego próbował zignorować, jednakże przypomniał mu się nakaz pani Pomfrey o pilnowaniu go w razie nagłego osłabienia po niepoprawnie rzuconym zaklęciu.
Właśnie przez to znajdowali się teraz na drugich zajęciach nauki jazdy na nartach lub desce. Harry serdecznie nie znosił tego sportu, którego nijak nie umiał się nauczyć. Patrząc na innych uczniów, rumienił się ze wstydu i zazdrości. Tego dnia na szczęście nie widział nigdzie Hermiony, która szybko podszkoliła się w narciarstwie i jak nigdy chwaliła się swoimi zdolnościami. Na horyzoncie nie było również Cho Chang i Cedrika, toteż chłopak nie zajmował swojej głowy zbędnym załamaniem.
Gryfon czuł się przy Draconie dosyć onieśmielony, a do tego pobolewały go lekko dolne partie ciała, przez co ledwo utrzymywał się na nartach. Chłopcy ogólnie udawali, jakoby nic się nie stało, a Malfoy odkładał prawdziwą rozmowę na coraz to późniejszą chwilę.
Ślizgon z zamiarem nauczenia drugiego chłopaka jazdy, zapinał mu wiązania w bucie.
- Jeżeli myślisz, że uda ci się przekonać mnie do tego sportu, to grubo się mylisz, Malfoy. Zresztą, co ja z tego będę miał?
- A czego byś chciał, Potty? - uniósł rozbawione spojrzenie do góry.
- Chcę, żebyś poszedł potem ze mną na sanki. Skoro ty się teraz bawisz, to ja chcę później.
Draco jęknął męczeńsko, z uwagi na to, że uwłaczało to jego dumie i arystokracji. Następnie sam zapiął narty, chwycił kijki w jedną dłoń, a drugą wystawił w kierunku Gryfona. Ten spojrzał z wahaniem, ale po chwili złapał ją i okazało się to ogromnym błędem. Blondyn pociągnął go w stronę kolejki do orczyka, ale Harry ze względu na brak równowagi i wielki rozkrok, runął jak długi na twardy śnieg.
- A myślałem, że czegoś się nauczyłeś od tego zbiega z Azkabanu.
- Nie mów tak o Syriuszu - spojrzał na niego groźnie - A po drugie, może mógłbyś mi pomóc? - zaczerwienił się jeszcze bardziej, ponieważ tkwił w dosyć niewygodnej pozycji.
Po kwadransie pełnym wywrotek, skrzyżowanych nart, rozpaczliwych krzyków i spojrzeń Malfoya pełnych kpiny, Harry dotarł na szczyt małej górki. Ludzie wokół ewidentnie naśmiewali się z Wybrańca, któremu tak opornie szła nauka jady.
- Co za ciota z ciebie, weź się w garść i zjeżdżamy - rzucił już lekko poirytowany Dracon.
- Sam sobie zjeżdżaj - odparł naburmuszony - Ja tu zostaję.
Szarooki nie zastanawiał się dłużej i po prostu pociągnął ze sobą Gryfona w dół. O dziwo ten nie przewrócił się ani razu, a zjazd wyglądał na dosyć profesjonalny. Dopiero na końcu, przy hamowaniu prawie wpadł na siatkę ochronną.
- I co? Nie było tak źle, co Potty? - blondyn wypinał sobie narty i mentalnie przygotowywał się na upokorzenie.
- Nigdy-więcej-nie-idę-z-tobą-na-narty - odwarknął Harry i znów przewrócił się na tyłek, przez co syknął z bólu, powodując tym cichy śmiech Malfoya - Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
- Wow, to chyba najmądrzejsze, co kiedykolwiek powiedziałeś i nie było to nic w stylu "zamknij się, Malfoy". A teraz zbieraj manatki i idziemy.
Mimo wszelkich uprzedzeń, zjazd na sankach nie był taki zły. Pędzili przez leśne wzgórza, napawając się chłodnym wiatrem we włosach i błyszczącymi okruchami lodu. Trasa minęła im bardzo szybko i wszystko wydawałoby się na miejscu, gdyby nie Syriusz, który stał u wyjazdu i podejrzliwym wzrokiem wpatrywał się w mijającą go dwójkę. Coś mu się tu nie zgadzało.
CZYTASZ
It's just a dream || Drarry
FanfictionCzy to wszystko działo się w rzeczywistości, czy może było to zaledwie wyobrażenie? Co, jeżeli nawet bez zmieniacza czasu da się czegoś uniknąć? „Walczył za każde zło tego świata. Za rodziców, za kochającą matkę, za ojca równie oddanego. Za wszystk...