37 5 0
                                    

Ślizgon zauważył cień za choinką, malowany pośród płomieni ogniska. Spodziewał się, że jego właścicielem jest Potter, dlatego zamknął oczy i udawał śpiącego.

- Malfoy, wiem, że nie śpisz - patrzył mściwym wzrokiem wprost na blondyna, który w pewnym momencie nie wytrzymał i zaczął chichotać pod nosem - I czego się tak chichrasz? Lepiej spójrz poważnie na całą sytuację, w jakiej się znajdujemy. Miałeś pilnować! Co gdyby to był ktoś inny? Cholera jasna, no już gorzej być nie może.

- Język - syknął Draco, widząc zielonookiego chyba pierwszy raz przeklinającego.

Harry miał ochotę rzucić jakąś kąśliwą uwagę na temat Ślizgona, ale nagle całe zmęczenie, stres, zmartwienia, problemy i wiadomości, które zdobył, dały o sobie znać. Wybraniec poczuł, jak kolana same się pod nim uginają, a powieki kleją. Wydawałoby się, iż ktoś rzucił na niego zaklęcie słodkiego snu, jednak drzemka przyszła sama, być może spowodowana dosyć późną porą i całym przełomowym dniem. Pod zdziwionym spojrzeniem towarzysza doczłapał na leżak obok i jak padł, tak zasnął.

Malfoy jęknął głośno. I jak teraz mają pozostać niezauważeni? Wzbudzą przecież ciekawość każdego przechodnia, a nocne patrole nadal trwają. Co, jeżeli dowie się o tym Snape? Co powie ojcu? Blondyn wolał nie wiedzieć. W takim wypadku wymówka bycia przydzielonym do roli opiekunki przez panią Pomfrey nie podziała. A może to było te zasłabnięcie? Chłopak powoli szturchał Gryfona, ale ten tylko smacznie chrapnął i runął swoim ciałem na kolana blondyna. Ten, z niewiadomej przyczyny wystraszył się i na chwilę wstrzymał oddech. Po chwili jednak jego zdezorientowanie zostało zastąpione przez więcej obaw i lekkie podenerwowanie. Czy misja poszła zgodnie z planem? Potter powinien był mu już dawno powiedzieć o tym, co zobaczył lub usłyszał. Niewątpliwie z kimś rozmawiał na werandzie - nie bez powodu się wściekał.

W chwilę potem jego emocje znów drastycznie się zmieniły. Bo co mógł zrobić więcej niż tylko siedzieć i rozmyślać? Wolał nie rozpamiętywać zebrania Śmierciożerców, problemów z Astorią ani spełniania swoich pragnień w domku pod prysznicem. Wyjątkowo mu się podobało, ale zaliczył to do nieudanych i lekkomyślnych czynów. Mogło być lepiej - podsumował i spojrzał na błogi wyraz twarzy Harry'ego. Wydawałoby się, że brunet pierwszy raz śpi spokojnym snem. Brak jakichkolwiek mar nocnych i paskudnych wizji. Jego pełne, zaróżowione wargi, burza czekoladowych loczków, lekko zsuwające się okulary. Draco zdjął je i położył na małym drewnianym stoliku. Przez chwilę wahał się, ale wplątał swoją dłoń we włosy śpiącego i okrężnymi ruchami zaczął masować jego skórę głowy. Nie wiedział z jakiego powodu to zrobił i chyba wolał się tego nie dowiadywać. W końcu co by ludzie pomyśleli widząc ich jak teraz? Wbrew wszystkiemu mógł stwierdzić, że podoba mu się taka chwila wytchnienia ze Złotym Chłopcem. Stwierdził nawet, iż mniej się ostatnio kłócą, a całkiem polubili swoje towarzystwo i przekomarzanie. Umieli rozmawiać na codzienne tematy, czy tudzież razem planować odparcie ataku silnego czarnoksiężnika, jakim był Voldemort. Od początku coś ich do siebie ciągnęło. W końcu od wrogów do kochanków, czyż nie?

Cóż, drogi trochę pokrzyżowały się, gdy to drugie zostało spełnione, ale może czas na drugą szansę?

Niemniej Ślizgon odgonił od siebie takie myśli. Wszak co sobie ludzie pomyślą? A licho Voldemort wykorzysta ich relację. Wolał nie narażać i tak już wymęczonego przez życie chłopaka.

Draco ułożył się trochę wygodniej, z zamiarem spędzenia tu nocy, ponieważ nie zapowiadało się, aby Potter szybko się obudził. Nagle na palcu bruneta coś błysnęło i blondyn uprzytomnił sobie, że to jego sygnet, a misja udała się z powodzeniem. Jednakże nie miał serca zdejmować go z jego dłoni, a na taki widok jego serce wręcz zabiło mocniej. Czy nie tego zawsze chciał? Fantastycznej osoby obok z rodzinnym pierścieniem na przypieczętowanie bliskiej relacji? Miał dziwne pragnienie, by tak zostało już zawsze. Najgorsze czy najlepiej spędzone walentynki? Było jeszcze więcej takich rozterek: czy Potter mu się podobał? Czy to dlatego tak załamał się odrzuceniem przez niego przyjaźni? Czy to z powodu złamanego serca tak się nad nim pastwił, a potem spełnił zachcianki seksualne? Na te pytanie próbował sobie odpowiedzieć, ale wyjaśnienia nie przychodziły tak łatwo - może przez strach przed prawdą, a może nie do końca pewien był gruntu, na którym aktualnie stoi? Smutnym wzrokiem popatrzył na postać Wybrańca i ostatni raz zapłakał w duchu nad okrutnym i pokręconym losem. Następnie zmorzył go sen i żadne skwierczenie drewien ani ziąb nie mogły go już z niego wybudzić.

It's just a dream || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz