61 4 0
                                    

- Dzisiaj nauczycie się jeździć na nartach. Podejrzewam, że niektórzy już kiedyś mieli z tym styczność, ponieważ nie jest to tylko typowa mugolska czynność, a czarodzieje czasem lubią się rozerwać w dosyć niekonwencjonalny dla nich sposób. 

Całą grupą znajdowali się właśnie przy małym wyciągu. Remus już jakiś czas temu pojechał na dużą górę z tymi bardziej zaawansowanymi, ale od czegoś się zaczyna, a Syriusz przejął pałeczkę nauki i postanowił utworzyć małą szkółkę, w której skład wchodził m.in. Harry Potter. Nauczyciele zaraz po śniadaniu wyczarowali każdemu odpowiedni sprzęt do jazdy, by teraz mogli korzystać z zajęć.

- Dobrze, wpinamy but w te wiązania, o tak. Naśladujcie mnie. Czubek musi iść tutaj, a tył powinien wydać kliknięcie...

W czasie, gdy tymczasowy nauczyciel całkiem dobrze udawał instruktora i akurat pokazywał jak poprawnie założyć buty i wpiąć narty lub deskę, Harry analizował dzisiejszą sytuację siebie ze współlokatorem. W porównaniu do wczorajszej kłótni z Malfoyem, dzisiaj wyjątkowo dobrze się dogadywali. No, może po prostu byli obojętni. Brunet coraz bardziej przekonywał się do tego chłopaka.

- Ej, stary. Jak to wpiąć?

- Ron czy ty w ogóle słuchałeś? - zdesperowana by nauczyć się nowej umiejętności Hermiona, była całkowicie skupiona na wykładzie. Można nawet stwierdzić, że póki co szło jej całkiem nieźle i na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się dobrze pozapinane. Szatynka spojrzała na nic nie mówiącego Harry'ego i od razu zrozumiała, że ten buja w obłokach - Harry, ty też? - jęknęła żałośnie i zajęła się własnymi nartami.

- Teraz spróbujecie pojechać w tamtym kierunku. Kto pierwszy?

- Syriuszu, ja i Ron jeszcze nie-

- Potter, może ci pomóc? A nie, zapomniałem, przecież jesteś samowystarczalny - ociekający sarkazmem i kpiną głos Malfoya dało się poznać wszędzie. Próbujący do tej pory zapiąć buty Harry, podniósł głowę i napotkał stalowoszare spojrzenie. Blondyn był w grupie zaawansowanych i widać było z daleka grację i płynność z jaką poruszał się na swoich nartach. Przysporzył tym soczysty rumieniec na policzkach Wybrańca, który aż zawstydził się swoją nieporadnością.

- Pomyliłeś grupy, Malfoy? - Ron stanął w obronie swojego przyjaciela. Łatwo było go sprowokować i jego dłonie już zaciskały się w pięści, a uszy czerwieniły.

- Uspokój się rudy, bo jeszcze bardziej zbrzydniesz.

- Co tu się dzieje? - Syriusz dopiero teraz mógł zainterweniować.

- Malfoy nas obraża i prowokuje do bójki - odrzekł Harry, odbywając pojedynek spojrzeń ze Ślizgonem.

- Po prostu od siebie odejdźcie. A pan Malfoy niech lepiej wraca do swojej grupy. Harry, Ron, w czym wam pomóc?

Następnie wydarzenia potoczyły się aż zbyt szybko. Zostali ustawieni do długiej kolejki na wjazd orczykiem pod małą górkę, a gdy przyszła kolej Harry'ego, ten najzwyczajniej skrzyżował narty i na oczach wszystkich uczniów, runął jak długi na śnieg, przewracając jadące za nim osoby.

Harmionie szło zaś perfekcyjnie. Dziewczyna już od początku miała wielką charyzmę by podjąć się nowego działania i gdy tylko złapała smykałkę, już bez pomocy zjeżdżała z płaskiej górki, a nawet czerpała z tego przyjemność. Ronowi szło nie gorzej. Trochę więcej czasu zajęło mu opanowanie skręcania i hamowania, ale z pomocą Syriusza już po trzech godzinach jazdy dawał sobie radę całkiem nieźle. Tylko Harry poddał się i po kilku kolejnych upadkach, a przy tym jednej kraksie, którą widział Malfoy i wyśmiał pokraczność chłopaka, wypiął buty oraz narty i rezygnując, opadł na śnieg obok wyciągu. Postanowił jakoś przecierpieć te kilka godzin, a potem dalej radośnie korzystać z dnia.

It's just a dream || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz