POV: Elena (Kilka minut później, sala konferencyjna w siedzibie DIC)
Muszę przyznać, że trochę się zapędziłam z tym "wezmę tylko najpotrzebniejsze rzeczy na to spotkanie". Jestem tak obładowana przedmiotami, że ledwo trzymam wszystko w dłoniach i ledwo jestem w stanie chodzić, ciągle muszę uważać, żeby czegoś nie upuścić na podłogę...
Elena: Bo oczywiście, na chuj chodzić dwa razy jak można męczyć się trzy razy bardziej, ale za jednym zamachem? - Wymamrotałam do siebie wściekle.
Gdy po dłuższej chwili tej niekończącej się drogi krzyżowej wreszcie stanęłam przed drzwiami sali konferencyjnej, poczułam zarówno ulgę, jak i satysfakcję, że udało mi się to przebrnąć bez zniszczenia ani zgubienia choćby jednej rzeczy po drodze...
Przez szklane ściany zobaczyłam, że Luka i Jasmine właśnie siedzą w środku, spokojnie popijając kawę i oddających się rozkoszy spokojnej pogawędki. Czy już wspominałam, jak bardzo do siebie pasują? No proszę was, ich spojrzenia są jakby zaklęte w sobie jak obrazki, wydając się, jakby byli dla siebie stworzeni...
Niestety, musiałam przerwać ich piękny moment, wchodząc do sali, ponieważ miałam już serdecznie dość taszczenia tych rzeczy. Dlatego solidnie kopnęłam drzwi, co spowodowało lekki podskok u Luki i Jasmine a kiedy energicznie przekroczyłam próg, szybko skierowałam się w stronę stołu, by wreszcie odciążyć moje ramiona od tego balastu...
Jasmine&Luka: Witaj, Eleno - Lekko parsknęli śmiechem, gdy zobaczyli moją kondycję.
Elena: Cześć - Wydałam z ust głośny jęk ulgi, gdy wreszcie położyłam wszystkie notatki i sprzęt na stole - A tamten kurwa gdzie? - Lekko zmarszczyłam brwi.
Jake: Za tobą, piękna - Usłyszałam jego chichot zaraz za sobą.
Wciąż tkwiąc w wirze myśli i pośpiechu, oczywiście doprowadziło mnie to do podskoku i przerażenia, gdzie serce prawie wypadło mi z klatki, a chichot Jasmine i Luki wybrzmiał na widok mojej reakcji. Złożyłam dłoń na klatce piersiowej, odwróciłam się w kierunku Jake'a, a tam ujrzałam go z jedną ręką w kieszeni, a drugą trzymającą kubek z kawą tuż przy ustach, bo właśnie brał łyk. Jakby nigdy nic, spoglądał na mnie szyderczymi oczami pełnymi satysfakcji...
Elena: Pogrzało cię? - Wymamrotałam - Przestraszyłeś mnie!
Jake: Reakcja, jak zawsze w twoim wydaniu, bezcenna - Parsknął śmiechem.
Elena: A gdzie kawa dla prawdziwego szefa? - Skrzyżowałam ręce i kiwnęłam na jego kubek z lekkim uśmieszkiem.
Jake: Czeka na wypicie - Kiwnął w stronę stołu za mną.
Elena: Nie wygłupiaj się, przecież żartowałam - Pewny siebie uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy, gdy skierowałam głowę w stronę stołu na którym faktycznie stał kubek z kawą.
Jake: Cała przyjemność po mojej stronie, mam tylko nadzieję, że ci posmakuje, szefowo - Uśmiechnął się.
Elena: Dziękuję, Jake - Znowu skierowałam twarz w jego stronę - To bardzo miłe.
Gdy mu się dokładniej przyjrzałam, muszę przyznać, że wygląda o wiele lepiej niż kilka godzin temu. Może i to była to tylko krótka drzemka, ale jego oczy są teraz o wiele bardziej wypoczęte, a szczery uśmiech na jego lekko podrapanej twarzy sprawia, że siniaki zaczynają wreszcie blaknąć i stawać się ledwo widocznymi. Muszę przyznać, że ten widok natychmiast wypełnił mnie ulgą...
Luka: Nie chcę wam przeszkadzać w tym jakże romantycznym momencie, gołąbeczki, ale z tego co mi wiadomo ktoś znowu trafił co piwnico-podobnego miejsca i czeka na ratunek od kilku miesięcy.

CZYTASZ
POKOCHAĆ CIĘ ZNÓW
Misterio / Suspenso"- Kochasz ją? - Jak cholera. - Dokąd was to zaprowadzi? - Prosto do piekła..." ••• [CZĘŚĆ DRUGA]: Po odnalezieniu Jake'a, życie Eleny nabiera tempa, gdy on niespodziewanie staje u progu jej domu i nie przynosi ze sobą jedynie propozycji pracy...