CISZA

436 65 233
                                    

POV: Elena (Kilka minut później, w Stanach Zjednoczonych, siedziba DIC, LA)

Po dłuższej chwili zbierania w sobie myśli, w końcu zebrałam się na odwagę, aby delikatnie sięgnąć po klamkę drzwi biura Jake'a, a kiedy ją musnęłam, uchylając je, natychmiast rzuciła mi się w oczy jego nieobecność w długim, cichym korytarzu...

Nie tracąc więcej czasu ani nie dając mu więcej powodów do złości, woląc uniknąć konfrontacji, szybko zamknęłam za sobą drzwi i w mgnieniu oka ruszyłam w stronę sali konferencyjnej. Tam, w oddali, zauważyłam Jasmine i Lukę, siedzących nieruchomo, ich przestraszone spojrzenia skupione na punkcie na dalekim końcu sali...

W czasie gdy mentalnie przygotowywałam się na drugą część rozmowy, tym razem z nimi, dostrzegłam ich zszokowane miny skierowane na najdalszy, lewy kąt sali, sugerując że właśnie w tamtym miejscu ostatni raz widzieli Jake'a...

Wyobrażałam sobie jego gniewny wyraz twarzy, gdy przeszturmował cały korytarz w drodze do wyjścia z piętra, nie kłopocząc się nawet aby na nich zerknąć...

Elena: Słyszeliście wszystko... - Westchnęłam, przekraczając próg sali konferencyjnej - Racja?

Luka: No wiesz... - Nerwowo podrapał się po głowie - To nie tak, że gramy teraz jakichś wścibskich, ale niezależnie od tego, jak bardzo byśmy nie chcieli, nie dało się go nie słyszeć.

Jasmine: Eleno, nie ma szans, że tym razem wymigasz się z tej rozmowy - Skierowała wzrok w moją stronę, gdy zbliżałam się do głównego stołu - Znam Jake'a od lat, i nigdy, ale to przenigdy, nie widziałam go tak wściekłego.

Elena: Oczywiście, że jest wściekły, bo go okłamałam...

Po uwalnianiu delikatnego wydechu, który nie tylko dał mi chwilę na zebranie myśli, ale także umożliwił mi skupienie się na słowach, które chciałam przekazać w jak najlepszy sposób, powoli usiadłam na krześle naprzeciwko nich...

Elena: A będąc kompletnie szczerą, okłamałam nie tylko jego, a wszystkich dookoła.

Luka: Co masz na myśli? - Lekko zmarszczył brwi.

Elena: Że ten cały plan przeciwko Gilbertowi był o wiele bardziej pokręcony niż wam się wydaje...

Umieszczając łokcie na blacie, oparłam ręce o twarz, delikatnie masując ją palcami, aby złagodzić wewnętrzne napięcie...

Elena: W sensie, koniec końców nie skłamałam, a raczej nie powiedziałam wam całej prawdy, co miałam w planach zrobić w tym przeklętym studiu - Westchnęłam - W skrócie, wiedzieliście o wszystkim, poza faktem, że wypchnięcie Webstera i moje zamknięcie z Gilbertem w środku nie było moją decyzją podjętą pod wpływem chaosu, a był to strategiczny, bardzo dobrze przemyślany i zaplanowany ruch z mojej strony.

Luka: Ale...

Nawet w obliczu jego wyraźnego szoku, oraz ruchów kiwnięcia głową z niedowierzaniem, jego twarz zachowała zaskakująco spokojne wrażenie, co stanowiło wyraźny kontrast wobec burzliwej reakcji Jake'a...

Luka: Dobra, na spokojnie... - Pochylił się do przodu, kładąc dłonie na stole - Po prostu powiedz nam o co w tym wszystkim chodzi, od początku do końca.

Słysząc to i widząc jego spokój i gotowość do wysłuchania mnie, poczułam jak moja wewnętrzna siła uspokaja mnie, przygotowując do rozpoczęcia monologu...

I tak się to wszystko zaczęło...

Opowiedziałam im wszystko co było związane z planem odbicia Jake'a, w najdrobniejszych szczegółach, wkładając całe swoje zaangażowanie w klandestynowe planowanie, które rozwijało się za plecami wszystkich dookoła...

POKOCHAĆ CIĘ ZNÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz