POV: Elena (Następny dzień w siedzibie DIC, sekcja biurowa)
Spacerując po korytarzach najwyższego piętra siedziby, nadal próbowałam zebrać myśli po poprzedniej intensywnej nocy.
Impreza trwała do rana a wszyscy bawiliśmy się znakomicie, nieświadomi, jak szybko mija czas. Musieliśmy jednak pożegnać się z przyjaciółmi, świadomi, że za kilka godzin wyruszamy do pierwszego kraju z naszej listy.
Mimo wszystko jeszcze do mnie nie dociera, jakim cudem udało mu się to wszystko tak genialnie zorganizować.
A co najbardziej zadziwiające, że zrobił to wszystko właśnie dla mnie.
Mimo że moje urodziny jeszcze przede mną, było oczywiste, że nie będę mogła ich świętować z każdym—jednak dzięki tej niesamowitej niespodziance miałam okazję raz jeszcze bawić się z wszystkimi, zanim całkowicie zagłębię się w nową przygodę.
Urocze.
Elena: Proszę, proszę...
Mój głos rozbrzmiał w biurze Jake'a, do którego właśnie weszłam, skrzyżowawszy ręce na progu.
Elena: Hemoroidy kiedyś cię dopadną od tego nieustannego siedzenia przy biureczku - Parsknęłam śmiechem - Cholerstwo jest ponoć upierdliwe.
Jake: Ciebie też miło widzieć, Eleno - Lekki uśmiech przemknął przez jego usta, gdy podpisywał dokument - Widzę, że humor dopisuje.
Elena: Jeśli jestem w drodze, aby nieco potruć Ci życie, zawsze będę miała dobry humor - Zaśmiałam się, siadając na krześle przed jego biurkiem - A u ciebie? Spałeś dobrze?
Jake: Tak, dziękuję że pytasz. Potrzebujesz w czymś pomocy?
Elena: A czy zawsze od razu musisz skakać do wniosku, że przychodzę do ciebie tylko wtedy, gdy czegoś chcę?
Jake: Cóż, to nic dziwnego, że pracownica zwraca się do swojego przełożonego o pomoc, gdy jej potrzebuje - Zerknął na mnie, kierując w moją stronę swój perfidny uśmieszek - W innym przypadku, takie wizyty mogłyby być niestosowne, czyż nie?
Elena: W takim razie już nigdy więcej nie zawitam do twojego biura, Panie Danford.
Jake: Powiedziałem, że to mogłoby być niestosowne, ale nigdy nie powiedziałem, że tego nie lubię, Panno McClain - Posłał mi swoje flirciarskie mrugnięcie.
Elena: Dobra, ale jeśli chodzi o pomoc... - Sięgnęłam dłonią do tylniej kieszeni i wyciągnęłam telefon.
Jake: Pani Dyskrecja - Niekontrolowanie parsknął śmiechem, lekko kręcąc głową.
Elena: Aj tam, zaraz już narzekanie - Powiedziałam, lekko klepnąwszy jego dłoń, kładąc telefon na biurku - Chciałeś rozmówkę biznesową? To zakasuj rękawy, Szefuńciu.
Jake: Więc? - Spojrzał na mnie, gdy jego dłonie delikatnie splatły się, oparte na biurku - Czego potrzebuje moja podopieczna?
Elena: No więc, zaczynając od tego, że ktoś tutaj w środku nocy zabrał mi telefon, dopiero rano zobaczyłam wiadomość od Joe...
Z głową pochyloną nad ekranem telefonu, uniosłam wzrok, przeszywając go osadzającym spojrzeniem.
Jake: Hej, nie patrz tak na mnie - Rozłożył ręce - Ostrzegałem cię, że jeżeli jeszcze raz złapię cię na zaglądaniu w telefon zamiast zabawie z przyjaciółmi, to w końcu ci go zabiorę. To nie moja wina, że nie traktujesz mnie poważnie.

CZYTASZ
POKOCHAĆ CIĘ ZNÓW
Mystery / Thriller"- Kochasz ją? - Jak cholera. - Dokąd was to zaprowadzi? - Prosto do piekła..." ••• [CZĘŚĆ DRUGA]: Po odnalezieniu Jake'a, życie Eleny nabiera tempa, gdy on niespodziewanie staje u progu jej domu i nie przynosi ze sobą jedynie propozycji pracy...