PIERWSZY TANIEC

530 65 288
                                    

POV: Elena (Kilkanaście minut później, Parking baru "Aurora")

Po kilkunastu minutach, w końcu dojechaliśmy na parking przed barem gdzie Jake wyłączył silnik swojego samochodu. Nie czekając ani chwili dłużej, opuściliśmy pojazd i kierowaliśmy się w stronę drzwi baru, skąd już rozbrzmiewała muzyka...

Elena: Na pewno wszystko w porządku? - Zerknęłam niepewnie na Jake'a gdy byliśmy tuż przed drzwiami.

Jake: Tak, nie martw się - Wysłał mi ciepły i szczery uśmiech - Ten dzień musiał w końcu nadejść. Cieszę się, że stało się to w momencie, gdy jesteś obok mnie. Z tobą przy moim boku, wiem, że wszystko będzie dobrze.

Lekko się uśmiechnęłam, gdy te słowa dosłownie roztopiły moje serce. Delikatnie się zaśmiałam, schylając głowę na chwilę, aby ukryć moje rumiane policzki. Jednak wiedziałam, że on wie... Nie musi na mnie patrzeć, żeby wiedzieć, jak bardzo wpływa na mnie wpływa, zwłaszcza kiedy mówi takie rzeczy...

Po chwili uniosłam ponownie głowę, skinęłam mu na znak zrozumienia, a Jake sięgnął po klamkę, aby otworzyć dla mnie drzwi. W tym momencie muzyka wprost nas uderzyła, wywołując w nas lekki śmiech, zanim wkroczyliśmy do środka...

Jessy: Proszę, proszę... - Zachichotała siedząc przy barze i odkładając drinka na stół gdy muzyka zaczęła się wybrzmiewać nieco ciszej - Są i nasze papużki nierozłączki.

Elena: A miałam inny wybór? - Skrzyżowałam ręce i parsknęłam śmiechem - Poza tym, potrzebowałam szofera, więc jego też przy okazji wzięłam.

Jake: Szkoda, że mówiłaś coś innego, gdy desperacko błagałaś mnie na kolanach, abym zgodził się przyjść tutaj z tobą - Zachował śmiertelną powagę gdy zaczął poprawiać swoje rękawy.

Elena: Cios poniżej pasa, Panie Danford - Mruknęłam do niego wściekle.

Jake: Strzał w dziesiątkę, Panno McClain - Szepnął głosem pełnym satysfakcji gdy jego oko wysłało mi pewne siebie mrugnięcie.

Jessy: Miłość naprawdę dodaje wam skrzydeł - Jej głos zbliżył się, na co ja i Jake znowu zerknęliśmy przed siebie z naszymi niewinnymi uśmiechami - Wyglądacie niesamowicie! - Przytuliła mnie.

Elena: Ty też wyglądasz nienajgorzej - Zachichotałam gdy odwzajemniłam uścisk.

Jessy: A ty musisz być naszym sekretnym przyjacielem z czatu, który uciekał przed wściekłym rządem - Skierowała się w stronę Jake'a.

Jake: Z jednej pułapki wpadłem w drugą... - Wziął dłoń Jessy i dżentelmeńsko ją pocałował gdy kiwnął w moją stronę - Na ten moment, nie wiem co jest gorsze.

Elena: Wiesz co, chyba pomyliłam hakerów - Uśmiechnęłam się do Jessy - Teraz sobie przypomniałam, że to Lukę błagałam na kolanach i...

Jake: On mogłby powalić cię na kolana, ale swoją głupotą - Puścił dłoń Jessy i wraz z objęciem mojej talii, lekko przyciągnął mnie do siebie - Ja mam swoje własne sposoby.

Elena: Niby jakie? - Parsknęłam śmiechem zdezorientowana.

Jake: Tak przy ludziach? - Udał zakłopotanie.

Elena: Danford, ty... - Znowu mruknęłam wściekle, gdy odepchnęłam go od siebie co wywołało u niego parsknięcie śmiechem.

Jessy: O wiele bardziej wolę tego Jake'a z pazurem - Zaśmiała się - Ta dżentelmeńska część, która też w nim została tylko dopełnia jego idealny obraz.

POKOCHAĆ CIĘ ZNÓWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz