POV: Elena (Następnego dnia, pokój w hotelu Santa Barbara)
Gdy delikatne promienie porannego słońca łagodnie muskały moją twarz, powoli wyłaniałam się z objęć snu.
Miękka, otulająca powierzchnia pod moim ciałem zapewniała poczucie komfortu.
Tak, to kojące ciepło i luksusowa miękkość wszystkiego wokół w pełni zasługiwały na uznanie za to, jak głęboko wypoczęta i odświeżona się czułam.
Z moich ust wyrwał się cichy pomruk, gdy zaczęłam się budzić, leniwie przesuwając się i przytulając poduszkę bliżej policzka. Przez chwilę trwałam w tej przyjemnej, ciepłej atmosferze, zanim powoli otworzyłam oczy, by przywitać poranne światło.
Gdy moje oczy w pełni się otworzyły, widok, który ujrzałam, zupełnie nie odpowiadał temu, czego się spodziewałam.
Tuż przede mną, leżący na boku z jedną ręką swobodnie opartą na poduszce, znajdował się Jake. Jego spojrzenie było już utkwione we mnie, a intensywność w jego oczach wyraźnie sugerowała, że był obudzony znacznie wcześniej ode mnie.
Jego dwa oceaniczne kryształy, zmiękły, gdy napotkały moje spojrzenie. Kąciki jego ust uniosły się delikatnie, a drobne zmarszczki wokół oczu uwydatniły się, gdy na jego twarzy rozbłysnął ciepły, pełen serdeczności uśmiech.
Jake: Dzień dobry, śpiochu - wyszeptał.
Elena: Długo tak już na mnie gapisz? - zapytałam z przekąsem.
Jake: Cóż... – uniósł brwi, zamyślając się. – Jestem przyzwyczajony do wczesnego wstawania, więc prawdę mówiąc, nie śpię już od dobrych kilku godzin. Ale muszę przyznać, jeszcze nigdy nie miałem tak pięknego widoku na „dzień dobry"...
Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, gdy uniósł dłoń i delikatnie dotknął mojej twarzy. Palce z gracją wsunęły się w moje włosy, by odgarnąć luźny kosmyk za ucho, subtelnie odsłaniając moje rysy.
Jake: A że ten widok zupełnie mnie zaskoczył, nie mogłem pozwolić, by taki cud świata leżał samotnie w łóżku, pozbawiony mojego zachwytu, na który bez wątpienia zasługuje – powiedział z uśmiechem, delikatnie stukając mnie w nos. – Wiedziałaś, że uśmiechasz się przez sen?
Elena: Bo śniło mi się coś cudownego - przytaknęłam - A konkretnie ja, skazująca cię na takie tortury, że w tej agonii zabrakło ci już sił na płacz.
Jake: Trzymam cię za słowo – powiedział, puszczając mi oczko. – Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać, by w końcu poczuć twoją władzę nade mną.
Kiedy podparłam się na ręce, próbując wstać z miękkiego materaca, moje wysiłki okazały się bezskuteczne.
Dopiero co zaczęłam się podnosić, gdy Jake zbliżył się i delikatnie pociągnął mnie z powrotem w dół.
W mgnieniu oka obrócił mnie, sprawiając, że moje plecy zetknęły się z jego klatką piersiową, znów znalazłam się w jego objęciach.
A kiedy owinął mnie rękami od tyłu, poczułam się całkowicie unieruchomiona i bezbronna.
Jednak jedno było pewne – przysięgam, gdy przyciągnął mnie do siebie, otulając swoim ciepłem, te same motyle, które poczułam wczoraj wieczorem, natychmiast ożyły we mnie.
Czułam, że jestem na skraju.
Elena: Jake... - westchnęłam - Nie mamy na to czasu.
Jake: Och, no weź... - Szepnął, zbliżając się do mojego ucha. - Tylko minutkę.

CZYTASZ
POKOCHAĆ CIĘ ZNÓW
Mystery / Thriller"- Kochasz ją? - Jak cholera. - Dokąd was to zaprowadzi? - Prosto do piekła..." ••• [CZĘŚĆ DRUGA]: Po odnalezieniu Jake'a, życie Eleny nabiera tempa, gdy on niespodziewanie staje u progu jej domu i nie przynosi ze sobą jedynie propozycji pracy...