Tw: krew, wymioty,atak paniki
**
Chuuya nie mógł zasnąć z podekscytowania i ciężko było stwierdzić czym owa emocja była spowodowana,w grę wchodziły możliwość poważnej bijatyki której od dłuższego czasu mężczyzna potrzebował albo zobaczenie samobójczego maniaka. Na samą myśl o nim rudzielec uśmiechnął się pod nosem i niczym mała dziewczynka zaczął kopać nogami i zwijać się w pozycji duszącej się dżdżownicy w deszczu.
Zaraz po tym strzelił sobie porządnego plaskacza w twarz
Opanuj się Nakahara. Nie myśl o nim w ten sposób w końcu jeszcze dzień wcześniej ten świr próbował się zabić a dodatkowo zostawił cię bez słowa pożegnania. Nie zależy mu na tobie,skup się na robocie.
Zdecydował się nie pić tej nocy. Tym razem aby misja przebiegła zgodnie z planem nie mógł sobie pozwolić na moment nietrzeźwości. Postanowił udać się spać i już chwilę później odpłynął w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia wstał dość wcześnie, zjadł lekkie śniadanie i dopił gorzką kawę w drodze do starego ukrytego w środku lasu magazynu mafii.
Na miejscu czekał już na niego ciemnooki. Wskazał mu gestem dłoni, że muszą zachowywać się ciszej,magazyn był bowiem stosunkowo dużą budowlą, zbudowaną z metalu w środku jednak znajdowała się dość duża grupa uzbrojonych osób, w tym co najmniej jedna z nich była uzdolniona.
Duet nie wiedział ile jest dokładnie przeciwników ani w jakim są wieku lub też jak silni byli ale podczas ich współpracy w ciągu kilku lat pokonali dużo niebezpieczniejszych napastników. W końcu co mogło pójść nie tak?
- Hej, głupia makrelo - odezwał się cicho Chuuya - wiesz, że ten magazyn z zewnątrz przypomina mi trochę kontener?
Dazai zmrużył oczy. Że też akurat teraz starszemu wzięło się na docinki.
W końcu wybiła godzina rozpoczęcia akcji. Dwójka szybko pokonała pierwszych uzbrojonych ochroniarzy, magazyn był jednak na tyle duży, że w środku dało się zgubić w labiryncie pomieszczeń i metalowych schodów.
- Chuuya zajmij się resztą - krzyknął do niższego brunet sam wbiegając na wyższe piętro - Ja załatwię tych na górze.
Miało to sens w końcu na dole zdawało się nie być uzdolnionego a zdolność Dazaia była bardzo pomocna przy jego unieszkodliwieniu, można więc było założyć, że znajdował się z resztą przestępców na górze.
- Nie rozkazuj mi idioto - prychnął Chuuya ale mimo wszystko zajął się uzbrojonymi, dając drugiemu pole do ucieczki
Dazai pobiegł na górę. Tam czekała już na niego grupa uzbrojonych dorosłych,jednak były mafioza szybko ich zlikwidował. W końcu nie stracił swoich zabójczych zdolności.
- A więc mafia postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Jaka szkoda, że teraz zginiesz bo nie zabrałeś więcej towarzyszy - głos należał do wysokiego mężczyzny po trzydziestce. Był mocno zbudowany i ubrany w odzież kuloodporną. Cechował go też morderczy wzrok,mimo całej jego aparycji nie miał przy sobie dużo broni,Dazai więc zdołał szybko wydedukować kim był tajemniczy osobnik.
- Musisz być uzdolnionym - odezwał się brunet- niestety zasmucę się ale nie zamierzam umierać od jakiegoś przyziemnego bandziora.
Te słowa musiały mocno rozwścieczyć wysokiego mężczyznę,bo rzucił się z wściekłością na chudego, atakując go chaotycznie długim nożem.
Choć Dazai zgrabnie unikał ciosów jego koordynacja ciała wciąż była zaburzona po urazie z poprzedniego dnia. Musiał więc w końcu zamachnąć się i oberwał nożem, który dość głęboko rozciął mu rękę.
Krew szybko zaczęła wypływać z części ciała sącząc się po bladej dłoni.
Rana źle wyglądała w dodatku nóż był na tyle ostry by spowodować ból. Dazai wzdrygnął się. Nie lubił bólu.
CZYTASZ
Zostań|| Soukoku
FanfictionZawiódł go Po latach od odejścia Dazaia z mafii Chuuya jak zwykle zatraca się w alkoholu Ta noc okazuje się jednak dla rudowłosego i bruneta przeznaczeniem ale jakim kosztem bowiem młodszy z nich postanawia popełnić samobójstwo. Chuuya dostaje drugą...