Dazai jeszcze przez dłuższą chwilę trzymał rudowłosą kulkę rozpaczy. Chłopak wyglądał na naprawdę wstrząśniętego w końcu omal nie zabił swojego partnera, również brunet nie pozostał obojętny wobec sytuacji. Choć miał już okazję widzieć boską postać drugiego to w ogóle nie przypominało tamtej, było bardziej złowrogie i sprawiało wrażenie inteligentnego złośliwego bytu w przeciwieństwie do bezmózgiej furii, którą stawał się Chuuya podczas korupcji. Być może przeraziło go jego dziwne człowieczeństwo. On,Dazai Osamu był przerażony. Brzmiało to jak nieśmieszny żart a jednak nawet nie myślał o dotknięciu tego czegoś. Chociaż ciężko stwierdzić czy przy tak zmienionej sytuacji dotyk by zadziałał w końcu Arahabaki miał nigdy nie przejąć kontroli a jak się okazało to założenie było tak samo prawdziwe jak jego uśmiech.
- Przepraszam Osamu,on tak nagle przejął kontrolę a ja nie mogłem nic zrobić
- Jest w porządku Chuuya,nic mi nie zrobił, zresztą następnym razem po prostu go dotknęChuuya przymierzał się do odpowiedzi ale nie zdołał wypowiedzieć słowa, gdyż zadzwonił do niego Mori z prośbą a właściwie rozkazem wykonania pilnej egzekucji na potężnym przestępcy i zdrajcy mafii. Chłopak przybrał swoją twardą, lojalną twarz i wyrwał się z uścisku bruneta
- Szef wzywa. Muszę iść
Nie pożegnał się,tak nagle stał się obojętny. Miał swoje powody choć Dazai zastanawiał się jeszcze czy to on czegoś nie zrobił. Tak jakby ich wspólne spanie i pocałunki nic nie znaczyły. Tak jakby nie łączyła ich wspólna przeszłość, wspólny ból.
W rzeczywistości powód dla którego niziołek stał się zimny był aż nazbyt oczywisty, chłopak obwiniał się za to, że już kolejny raz prawie doprowadził do śmierci Dazaia. Obciążył go swoimi problemami, dał się ponieść kontroli bóstwa i niemal go nie skrzywdził, już nie mówiąc, że nie przyszedł mu z pomocą na misji kiedy niemal zginął.
W końcu dotarł do siedziby mafii i wjechał na wyższe piętro w celu ustalenia szczegółów na temat śmierci zdrajcy
- Szefie
- Ah,witaj Chuuya. Nasz były podwładny jest w celi dla skazańców, próbował wyjawić tajne informacje na temat organizacji i zabił kilku naszych ludzi. Nie musisz być delikatny. Potraktuj to jak sugestię
- ZrozumianoChuuya zjechał na dół gdzie po drodze minął kilka złapanych za mniejsze przewinienia i skazanych na tortury
Przestępca do którego on zmierzał był już jednak torturowany tak długo żeby wygadał wszystko a teraz miał zakończyć życie jak dogorywające zwierzę,w samotności i bólu. Mafioza wzdrygnął się widząc tak sponiwieranego człowieka,jego twarz była zakrwawiona, kończymy nienaturalnie powyginane, stracił też kilka zębów i miał wyrwane paznokcie. Włosy same wypadały a jego ubranie zlepione było różnymi substancjami. Z łokcia wystawała mu też kość.Z początku chciał zabić zdrajcę w okrutny sposób jednak po chwili stwierdził, że w przeciwieństwie do Dazaia nie czerpał przyjemności z cierpienia innych a ten człowiek i tak nie odczuje bólu bardziej niż na ten moment
- Za zdradę mafii zostałeś skazany na śmierć. Chuuya Nakahara zapamiętaj to imię bo będzie ostatnim, które poznasz. To ja wykonam twoją egzekucję
- Dobij mnie - głos skazańca był wręcz błagalny i ledwo słyszalny - w tych dokumentach które zabrałem - przerwał mu kaszel krwi - było też coś o tobie egzekutorze portowej mafii - dobij mnie demonie. Nie jesteś godny nazywać się człowiekiem. Cieszę się, że mogłem okraść tak żałosną organizacj-
Następnych słów już nie wypowiedział,bo nóż przeciął mu gładko skórę na szyji. Choć jego agonia nie należała do najgorszych nie była też łagodna. Minęło kilka minut zanim skazaniec udusił się własną krwią ale można było zobaczyć jego usta wykrzywiający się na coś na kształt słów jakby chciały wypowiedzieć jeden ostatni wyraz
" Dziękuję"
Ale Chuuya odszedł nim miał okazję to zobaczyć. Nie chciał patrzeć na zdrajcę
Dobry chłopiec. Do tego właśnie się nadajesz. Razem zabijemy ich wszystkich
Głos w jego głowie przychodził znienacka i był nieustępliwy. Chciał zniszczyć chłopaka od środka, rozerwać jego brutalną fasadę i powoli mu się to udawało
***
Dazai próbował zapomnieć o sytuacji z rana i skupić się na pracy co już samo w sobie było sporym zaskoczeniem dla współpracowników. Pracujący Dazai,ciekawa nowość.
Brunet jednak nie mógł wybić sobie rudowłosego z głowy. Wcześniej lubił się z nim drażnić, choć musiał przyznać przystojny był. W zasadzie gdy byli na swoich poprzednich misjach w młodości to Chuuya był uważany za tego ładnego więc Mori wytresował go jak psa i gdy potrzebowali zdobyć od jakiejś kobiety informację to niższy oferował się jako chłopiec do łóżka. Podobno był w tym świetny.
Dazai nie rozumiał dlaczego właśnie teraz o tym myślał,jednak to było dziwne.Ranpo wpatrywał się w niego z dziwnie przymrużonymi oczami,nawet jak na siebie.
- Zależy ci na nim
Dazai już nawet nie starał się przybrać głupkowatej miny,w końcu byli akurat sami w pokoju a Ranpo i tak znał prawdę. Nie było po co kłamać
- To dziwne. Na nikim mi nigdy nie zależało ale teraz nagle po tych wszystkich latach zacząłem się poważnie o kogoś martwić. Nie wiem co się ze mną dzieje,ale pierwszy raz w moim marnym życiu czuję, że mam powód żeby przetrwać. Jeden powód którym jest partner z wrogiej organizacji
- Nie powiem Ci, że wiem co to znaczy w końcu Poe to mój rywal a nie wróg- Ranpo założył okulary i otworzył szerzej oczy - Chłopak jest w niebezpieczeństwie. Nie tylko on,do gry wkroczył nowy wróg
- Nowy wróg? Jakie zagrożenie?
Dazai ściągnął brwi. Nie podobało mu się to co właśnie usłyszał, wiedział jednak, że musi pomóc Chuuyi. Ranpo się nie myli.
Niewiele myśląc brunet opuścił agencję akurat w momencie gdy w osobnym pokoju prezes wyjaśniał Kunikidzie o podejrzanych dokumentach przysłanych przez informatora .***
Chuuya miał jeszcze kilka zadań tego dnia ale był prawie pewien, że każdy członek mafii by sobie z nimi poradził, pewnie akurat nie było nikogo wolnego,bo Akutagawa i Czarne Jaszczurki infiltrowali jakąś obcą organizację a resztą członków miała swoje nudnawe zadania.
W końcu po długim dniu wrócił do domu
Pierdolony gnojek. Powinieneś zginąć. Nikogo nie uratujesz. Kontaktując się z nim zdradzasz swoją organizację. Zginiesz. Będziesz się otaczał własną krwią błagając o litość. Zabije cię.
Arahabaki nie zamierzał przestawać,ale kiedy chłopak był sam jego wpływ się nasilał.
Chuuya odczuł silną potrzebę zapalenia paieprosa. Drugiego. Trzeciego. Gdy po kilku kolejnych paczka się kończyła postanowił dodać do tego alkohol. Wszystko żeby wyrzucić z siebie te myśli. Po butelce mocnego czerwonego wina był już pijany ale stwierdził, że to idealna pora na kąpiel.Był sam w swoim mieszkaniu i nic nie zapowiadało zmian, więc poszedł się rozebrać i zanurzył w ciepłej wodzie. Na wszelki wypadek miał swój nóż przy sobie. Głos był teraz jednak cicho. Ta cisza była przerażająca a Chuuya odnosił wrażenie, że w cieniu coś stoi i go obserwuje. Nie chciał jednak skupiać na tym wzroku i zanurzył się głębiej w wannie.
Błąd
Osoba obserwująca go z zewnątrz w tym momencie mogłaby dostrzec wykrzywiony uśmiech chłopaka. Coś czego nikt nie chciałby zobaczyć w nocy
Po co wziąłeś ze sobą broń idioto?
Osoba obserwująca z zewnątrz mogłaby w tym momencie zobaczyć unoszący się nóż skierowany ku żyłom na bladej dłoni chłopaka. Osoba obserwująca z zewnątrz mogłaby zobaczyć wciąż opierającego się mafiozę próbującego wyrzucić to z siebie. Zapewne postronna osoba uznałaby ten akt za samobójstwo
Wtedy nóż opadł
CZYTASZ
Zostań|| Soukoku
FanfictionZawiódł go Po latach od odejścia Dazaia z mafii Chuuya jak zwykle zatraca się w alkoholu Ta noc okazuje się jednak dla rudowłosego i bruneta przeznaczeniem ale jakim kosztem bowiem młodszy z nich postanawia popełnić samobójstwo. Chuuya dostaje drugą...