Chuuya ocknął się w mieszkaniu Dazaia albo w zasadzie już w jego progu. Od lasu do miasta dzieliła ich ponad godzina drogi i było bardzo wątpliwe, że młodszy mężczyzna zaniósł rudzielca sam,bardziej prawdopodobna była pomoc w postaci podwózki od kogoś z mafii. Jakby nie patrzeć zwykli pracownicy organizacji wciąż szanowali Dazaia jako byłego przełożonego a już na pewno bali się jednego z najważniejszych mafiozów Chuuyi.
W dodatku potrafili dotrzymać tajemnicy w obawie przed konsekwencjami,a na pewno żadne z nich nie chciałoby się dowiedzieć co niski chłopak może im zrobić kiedy wypalają w jakim stanie był po misji.Jego włosy sklejone różnymi substancjami,ubrudzony krwią i do tego na wpół przytomny i mokry od własnego potu. Raczej nie wyglądało to najlepiej a dla zwykłego przechodnia mogłoby się zdawać, że mężczyzna za dużo wypił i wdał się w bójkę. O ironio, że o nim mowa.
-Oho, śpiąca królewna się obudziła - zaczął Dazai - nie spałeś za długo,nie martw się
- Wyjaśnisz mi do cholery co się stało?- warknął rudzielec
-Mhm to bardzo proste. Chuuya tak bardzo za mną szaleje, że na wieść o mej śmierci popadł w totalną panikę i przewracał się we własnych wymiotach. Widocznie nawet jako trup jestem tak zwalający z nóg ale nie sądziłem, że jestem tak odrażający, że wywołuje w tobie odruch wymiotny.-Od zawsze -Chuuya przewrócił oczami i zsunął się z rąk Dazaia. Po chwili zdecydował się spojrzeć w lustro i przeraził się własnym wyglądem. Włosy lepkie,pokryte zastygniętą żółtawą mazią, ślady krwi na całej głowie i ubraniach,podarte spodnie. Naprawdę wyglądał jakby wracał z długiej libacji alkoholowej w jakiejś melinie. - Przepraszam -mruknął cicho po chwili. -Ale kiedy zobaczyłem cię pokrytego ropą ze zmiażdżonymi kończynami i wystającymi kośćmi..
-Chuuya-uciszył go partner -Yosano napisała do mnie jak to wyglądało po jej przybyciu. I z tego co przekazała było tylko trochę krwi. Żadnej ropy czy zmiażdżonych kawałków ciała,to był tylko wytwór twojej wyobraźni i rozumiem że wizja mnie w takim stanie doprowadziła cię do tak silnego ataku paniki?
Chuuya nie chciał przyznawać, że to nie była jego wizja a wytwór złośliwego bóstwa żyjącego w nim. Jakkolwiek można by myśleć o Arahabakim był on wyjątkowo wredny i nie lubił ludzi. Bez wyjątków. Tylko czy którekolwiek z tej dwójki było tak naprawdę człowiekiem?
- Z tego co Yosano mi napisała nie docierały do ciebie żadne sygnały z zewnątrz, cały czas powtarzałeś "przepraszam" i "to moja wina". Potem krzyczałeś. Siedziałeś sobie ze mną dobre kilka minut zanim opuściliśmy magazyn - wyjaśnił wysoki- Aleee mój mały Chuu uratował mi życie wcześniej więc muszę teraz się tobą zająć
- Nigdy w życiu pieprzona makrelo - krzyknął rudy - nie potrzebuje niczyjej pomocyChuuya jednak zdał sobie sprawę, że nie będzie mógł tak wrócić do siebie ani wyjść z mieszkania drugiego,w końcu wyglądał jak siedem nieszczęść a w okolicy musiało mieszkać sporo osób, już nie mówiąc, że ich mieszkania dzielił spory kawałek drogi
- Wielce łaskawy Dazai może mi udostępnić swoją łazienkę jak tak bardzo chcę pomóc. Potem sobie pójdę - namyślił się niziołek
- Z bąbelkami?- wyższy zdawał się wyrażać zainteresowanie. Na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny uśmiech
- Nie będziesz mnie oglądać nago idioto - prychnął jego towarzysz
-JeszczeNa tą odpowiedź Dazai dostał soczysty policzek. Mimo tej reakcji poszedł do niewielkiej, białej łazienki z pudrowo- różowymi ścianami. Zaczął nalewać różnych płynów do wanny,w międzyczasie Chuuya rozejrzał się po małym mieszkaniu. Spodziewał się, że Dazai nie jest w stanie zadbać o swój dom i na suficie zobaczy ogromnego grzyba i nie wiadomo jeszcze co.
Zamiast tego zastał ściany choć stare to na tyle zadbane żeby wyglądało to estetycznie, miały kremowy ale chłodny odcień co pasowało do obecności bruneta. Meble były jasne i nie skomplikowane,na środku stała ciemna wersalka i stoliczek a pod nim dywan. Podobnie jak Chuuya Dazai miał niewielki aneks kuchenny,z tym, że jego był w raczej jasnych tonach. Co i tak było zaskakujące bo po brunecie nikt się nie spodziewał jakichkolwiek zdolności kulinarnych. Mimo chłodnych odcieni ścian lampa na suficie świeciła jasnym, ciepło -żółtym tonem co ocieplało wizerunek pomieszczenia. Z tyłu znajdowały się jeszcze drzwi do innego pokoju, jednak ze względu na mały ale istniejący szacunek do właściciela apartamentu Chuuya nie chciał się tam pchać bez pytania.
Jego zwiedzanie przerwał miauknięcie i coś puchatego otarło się o jego nogi. Niziołek spojrzał w dół żeby zobaczyć rudo -czarnego puszystego kota z wielkimi zielonymi oczami.
- Ma na imię Ślimol- właściciel mieszkania wyszedł z łazienki - Ango znalazł go po śmierci Ody porzuconego na ulicy,nie wiedział jak się nim zająć więc oddał go mi. Powiedział, że powinienem kogoś mieć i od tego czasu kocur jest moim opiekunem. Twoja kąpiel jest gotowa
- Więc nawet w kwestii dobierania imion jesteś totalnym kretynem - mafioza schylił się i pogłaskał kota. Chociaż preferował psy przyznał, że mruczek miał coś w sobie. Tylko dlaczego Dazai nazwał go w ten sposób, zupełnie jak..nie to niemożliwe. Chuuya był przekonany, że brunet go nie znosi a teraz jedynie spłaca dług
Niski mafioza udał się do łazienki gdzie już czekała na niego wanna z gorącą wodą wypełnioną bąbelkami. Rozebrał się i powoli zanurzył w wodzie pozwalając sobie na tą przyjemność.
-Mogę umyć ci włosy - Chuuya prawie podskoczył słysząc głos za nim. Co prawda bąbelki i piana zakrywały go ale wciąż było to nie tyle dziwne co niekomfortowe. Przez całą tą sytuację na chwilę zapomniał o tragicznym stanie swoich włosów.
- Zgoda - choć przez chwilę obawiał się zamiarów Dazaia rudy przystał na propozycję - ale będę cię instruował jak
Po tym dokładnie przez kilka minut mówił drugiemu jak poprawnie umyć włosy, gdzie powinien spłukać a gdzie nałożyć odżywkę. Musiał przyznać sposób w jaki brunet masował jego głowę i przeczesywał palcami włosy był niezwykle przyjemny.
Dazai zdecydował się go zostawić żeby ten mógł się przebrać. Dał mu swoją luźną koszulka, która na rudym wyglądała prawie jak sukienka a ich ubrania wrzucił do pralki.
- Musisz być głodny - zaczął Dazai - zamówiłem nam coś,nie jestem aż tak dobry w gotowaniu żeby ryzykować.
Postawił przed Chuuyą miskę. Ku zaskoczeniu niższego wziął pałeczki i po nabraniu zawartości w postaci makaronu z dodatkami zaczął je kierować w stronę ust rudzielca
-C-co ty wyprawiasz - niziołek poczuł, że cały się czerwieni
- Chcę cię nakarmić - zaśmiał się drugi - otwórz swoją śliczną buzię, leci samolocik,aaaa~Choć Chuuya czuł się nieco zawstydzony zrobił co kazał brunet. Najwyżej zwali swoje zachowanie na zmęczenie po misji.
- Teraz ty żyrafo - mafioza wiedział, że jego partner nie ma w zwyczaju jeść za dużo więc tym razem chciał mu pomóc. Początkowy opór ze strony Dazaia spotkał się już po chwili z akceptacją gdy zrozumiał, że rudy nie odpuści. Szybko więc wykończyli makaron a Chuuya znowu poczuł się zmęczony. Dazai zresztą też
- Łóżko jest w drugiej sypialni. Tam gdzie patrzyłeś wcześniej.
Chuuya udał się tam jednak nie chciał żeby brunet spał w salonie. Chciał się znowu w niego wtulić, więc gdy tylko ten wyszedł po swojej kąpieli,z mokrymi włosami rudzielec chwycił go za rękę i siłą zaciągnął na dość duże łóżko. Potem oparł swoją głowę na klatce piersiowej drugiego i przymknął oczy.
Ku jego zaskoczeniu brunet znów zaczął go głaskać co bardzo spodobało się rudemu- Chuuya - jest coś o czym chcę z tobą porozmawiać - Dazai powiedział ale szybko wydedukował, że niziołek już zasypia.
- Dobranoc więc. Porozmawiamy jutro skoro i tak mamy wolne
Chuuya wyglądał tak uroczo że nie mógł się powstrzymać. Dał mu buziaka w policzek zaskoczony swoją własną akcją. Gdyby tylko wiedział, że Chuuya tylko udawał śpiącego
Też mi na tobie zależy Dazai.
Chuuya wtulił się w zasypiającego już bruneta mocniej. Nie mógł doczekać się kolejnego dnia.
CZYTASZ
Zostań|| Soukoku
FanfictionZawiódł go Po latach od odejścia Dazaia z mafii Chuuya jak zwykle zatraca się w alkoholu Ta noc okazuje się jednak dla rudowłosego i bruneta przeznaczeniem ale jakim kosztem bowiem młodszy z nich postanawia popełnić samobójstwo. Chuuya dostaje drugą...