Odważyła się w końcu spojrzeć mu prosto w oczy.
I choć zrobiła to dalej targana wyrzutami sumienia i goryczą ostatnich wydarzeń, to zrobiła to szczerze. I choć nadal się bała, to było to potrzebne. Zwłaszcza w takiej chwili, gdy nic nie było pewne.
- Więc? – ponaglił ją Iorweth, rozrywając ciszę, która pomiędzy nimi zapanowała. Cedric odchrząknął cicho, ledwo słyszalnie, jakby próbował wyrwać ją z zadumy i zachęcić do rozpoczęcia rozmowy. Zmarszczyła brwi i otrząsnęła się z ostatnich resztek zalegających w jej głowie myśli. Zanim odezwała się w końcu zagryzła jeszcze wargi, jakby zbierając się w sobie i szukając odpowiednich słów.
- Więc... - zaczęła spuszczając wzrok. Ręce założone miała na piersi, jakby broniła się przed jakimkolwiek bodźcem z zewnątrz. Była nieco mniej sobą niż zwykle. Nieco bardziej zestresowaną i nieco bardziej obojętną, mniej podobną do siebie, ale wciąż sobą. Westchnęła cicho. – Więc plany muszą ulec zmianie, Iorweth – wydusiła szorstkim głosem. Ponaglił ją wzrokiem. Chciał znać konkrety. – Jak ty byłeś nieprzytomny dyskutowaliśmy trochę z Cedriciem, i z Geraltem. Wszystko, co do tej pory było... co mieliśmy zaplanowane, co miało się stać, wszystko... Już dawno zostało zaprzepaszczone, nie mamy czego tu dłużej szukać, straciliśmy za dużo ludzi, cholera, straciliśmy Ciarana, a i o planach Roche'a nie dowiemy się już nic więcej – burknęła, przestępując z nogi na nogi. Ale znał ją. Wiedział, że to nie wszystko. Cierpliwie czekał więc aż będzie mówić dalej. – Powinniśmy wynieść się już do Vergen, dostałam list od Saskii, trzeba ruszać jak najszybciej, nic tu po nas – dodała jeszcze, wcale już na niego nie patrząc. Zmarszczył brwi. Nie do końca chyba nawet rozumiał, nie do końca przetworzył to, co do niego mówiła. Ale nie był zaskoczony. Po chwili odezwał się.
- Dostałaś list od smokobójczyni? – zapytał dziwnym tonem głosu. Ciężko było wyłowić z niego chociaż nutkę jakiejkolwiek emocji. Był po prostu osobliwy. Skinęła głową w geście potwierdzenia. A potem i on skinął, by wiedzieli, że zrozumiał. – To... To wszystko jest pewne? Że straciliśmy Ciarana, że wszystko się już posypało? – Ponownie skinęła głową. I znowu odwzajemnił gest, bo znowu zrozumiał. Zagryzł wargi. – Cholera... - szepnął pomiędzy parsknięciem. Wydawał się znowu pogrążyć w tym dziwnym rodzaju mgły, który pojawiał się za każdym razem, gdy przychodziły cięższe czasy. Gdy myśli w głowie było dużo, a rozwiązań jakoś zbyt mało. A oni patrzyli po prostu nań, jakby bojąc się w ogóle odezwać, przegnać roztargane w jego głowie kłęby może myśli, może wyobrażeń, może wspomnień. Czekali na dalsze słowa. Na cokolwiek, co miał zaraz powiedzieć. – To było dobre kilka lat, to, co tu było. Nic już nie będzie takie samo, co?
- Coś się kończy, a coś zaczyna – mruknął Cedric, w duchu przyznając mu rację. Bo nic już nigdy potem nie miało być takie samo. Sami nie byli pewni, która chwila w ich historii była tą przełomową, tym kamieniem milowym, zgubili się już. Czy było to przyjęcie propozycji Letho? Może. A może dekonspiracja Yuviel we Flotsam? Też prawdopodobne. Możliwości było zbyt wiele. A dużych, przełomowych wydarzeń nie sposób było zliczyć. Z resztą, jakie to miało wtedy znaczenie? Nic nie było jak dawniej. Ba, nic już nigdy nie miało być jak dawniej. Zaczęła się jakby nowa epoka.
- Iorweth, musimy podjąć jakąś decyzję – przerwała po chwili elfka. Przytaknęli jej. Wiedzieli, że każda sekunda dłużej spędzona w lesie pod Flotsam była sekundą zmarnowaną. A czasu mogło być względnie mało. Potem przez namiot znowu przeszła głucha cisza. Ciężko było cokolwiek powiedzieć, gdy nie było się pewnym jakie słowa są odpowiednie. Wiedzieli co robić. Wynosić się stąd do cholery. Ale wszystko zaczynało powoli ciążyć im na barkach. Ale czas było się już otrząsnąć. Inaczej na pewno nie mieliby szans tego udźwignąć. Yuviel westchnęła ostatni raz i poprawiła subtelnie mankiety swojej koszuli, jakby wytłumiając nieco wszystko, co buzowało w jej głowie. Potem wzrok jej stał się nieco bardziej obojętny, a wyraz twarzy rozluźnił się w lekką tylko pochmurność. – Musimy działać – oznajmiła. Znowu jej przytaknęli i też ochłodzili nieco rozgrzane wspomnieniami umysły. Nie czas na to.
![](https://img.wattpad.com/cover/316296339-288-k725747.jpg)
CZYTASZ
Ostatnie Dwa Płatki Śniegu || Wiedźmin
FanfictionNadchodzi czas wielkiej śnieżycy. Wilczej zamieci. Elfy, które kiedyś były rasą panów, królowały nad tym światem - dzisiaj są ciemiężone i wieszane na szafotach. Ale ich waleczność przetrwała, Iorweth zrobi wszystko, by era, w której elfy pozbywa si...