cz. 4 - "Esse Glaes"

33 3 0
                                    

Ranek był chłodny. I ponury. Jakby mdły i zupełnie nie przygotowany do nadejścia słońca. Jakby zupełnie nie chciał nawet myśleć o tym, że miałoby się ono w ogóle wyłonić zza szarego horyzontu. Wszystko wydawało się być bowiem jakieś... płowe, poplamione, pobladłe. Nijakie. Wszystko było nijakie. Szare, bezbarwne, bezkształtne.

Jesienne.

Jesień bardzo szybko zajęła las nic nie robiąc sobie z pozostałości lata, które znalazły się w nielicznych, nie przekwitniętych jeszcze kwiatach i tych kilku, niewielu zielonych liściach. Była jak choroba. Jak plaga. Jak szarańcza niemal, bo w swojej zaraźliwości była nad wyraz niedokładna, opuszczając i folgując sobie w niektórych miejscach. Jedynym jednak, co wydawało się być zupełnie niezmienne, było właśnie to słońce. Które, mimo że odpychane ciągle przez tę smutną porę roku, wstawało codziennie, wyłaniało swoje coraz zimniejsze promienie ponad korony drzew i zdawało się nie ustępować. Mimo że noc dłużyła się i dłużyła coraz bardziej z każdym dniem, to ono z walecznym uporem starało się ją przegnać.

Niestety coraz mniej skutecznie.

Wiedźmin poruszył się niespokojnie, kiedy ciepło tegoż słońca oblało jego bladą twarz. Potem bąknął coś sennie, zupełnie nieświadomy. A potem z kolei, kolejny leniwy promyk musnął jego policzek. Musnął tę brzydką bliznę, która ciągnęła się tuż nad okiem i kończyła na wysokości nosa. I dopiero wtedy, wyrwany już ze snu, otworzył kocie ślepia z niecierpliwością. Jakby coś przegapił, gdzieś się spieszył.

Westchnął cicho, jęknął wręcz jakby.

Doskonale zdawał sobie sprawę do czego jego umysł się spieszył. Wiedział do czego był niecierpliwy.

Do wyjaśnień.

Bo był je winien Triss i Roche'owi.

I najbardziej na świecie wolałby mieć to już za sobą, chciałby już móc odetchnąć z ulgą po odbytej rozmowie. Bo słyszał już w głowie wszystkie słowa, które dopiero miały paść i widział spojrzenia, które dopiero miały zostać rzucone. I ani trochę go nie zadowalały. Wręcz przeciwnie.

Podniósł się do siadu i od razu przeanalizował wzrokiem całą izbę. Miecze leżały dokładnie tam, gdzie położył je wieczorem, kurta wisiała na tym samym oparciu krzesła, a i wszystko inne wydało mu się pozostać nieporuszonym. Westchnął ponownie. A potem chwycił obie pochwy i mozolnym, nieco leniwym i niechętnym krokiem ruszył przed siebie. Do Triss i Roche'a. Do jedynej we Flotsam karczy. Wiedział, że tam są, musieli być.

Kiedy już tam wszedł uderzył go porażający smród potu i alkoholu, z trudem powstrzymał odruch wymiotny. Nie było to najpiękniejsze miejsce na świecie. Nie było nawet ładne. Mimo wczesnej godziny po izbie walało się pełno nieprzytomnych już pijaków, gdzieś pomiędzy stołami gości bawiły kurtyzany, a hulaszczą atmosferę dopełniała wszechobecna duchota.

Zastał ich siedzących przy jednym ze stołów, rozmawiali o czymś, wyraźnie poruszeni. O nim, był tego niemal pewien. Gdy go zobaczyli jednak, zamilkli na chwilę i wbili spojrzenie swoich oczu prosto w niego. Jakby na potwierdzenie, że to na jego temat toczyła się ta ostra dyskusja.

- Geralt. – Jej głos wyrażał zmartwienie i zawód jednocześnie. Ściągnęła brwi, wskazując szybkim ruchem głowy miejsce obok siebie. Usiadł. – Wiesz, co stało się wczoraj? – zapytała, opierając łokcie o blat stołu. Białowłosy wzruszył ramionami w geście niewiedzy. – Widzisz, Loredo do nas przyszedł dzisiaj z rana i nam wszystko ładnie opowiedział – rzuciła z przekąsem. Słuchał cierpliwie. – O egzekucji, o Jaskrze i Zoltanie, o tym, że jego kata i kilku jego ludzi zamordowano. Miał dzisiaj nastrój na zwierzenia – dodała jeszcze złośliwie. Westchnął jedynie w odpowiedzi. – Możesz nam to jakoś wytłumaczyć? Gdzie jest Jaskier i Zoltan do cholery, nie zapadli się przecież pod ziemię, a wśród trupów ich nie ma. – Każe słowo mówiła coraz ciszej, jakby bała się, że ktoś ich podsłucha. Ale mimo wszystko, w każdym jej słowie czuć było przenikliwą złość, a każde niemal ociekało jadem. - Z kim ty się ugadujesz? – wyrzuciła jeszcze po chwili, mrużąc oczy w złości. Uważał to za bardzo osobliwy gest.

Ostatnie Dwa Płatki Śniegu || WiedźminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz