X Jesteś gotowy na dołączenie do Kojotów

1.4K 126 2
                                    

Nirvana Smells like teen spirit

WILLIAM POV'S:

piątek, 14.01.2022, 10:48 p.m.

W domu Fischera było zdecydowanie za dużo dziewczyn, które śliniły się na mój widok. Kilka twarz kojarzyłem z wyścigów, ale nie byłem nimi specjalnie zainteresowany. Te dziewczyny pragnęły wskoczyć każdemu zawodnikowi do łóżka, a to zazwyczaj kończyło się tylko problemami. Przeczesałem wzrokiem pomieszczenie, szukając twarzy naszego najświeższego nabytku. Chłopak przyjaźnił się z Chuckiem, więc to zadecydowało o szybszym przyjęciu go w nasze skromne progi.

Nasza drużyna nie zmieniała się od długiego czasu, byliśmy przyjaciółmi, a przede wszystkim rodziną. Mogliśmy na sobie polegać i ufać, dlatego podchodziłem z rezerwą do planu Chucka.

Blond czupryna wyróżniała się na tle innych dzieciaków. Dobrze wyćwiczony i całkiem bystry. Wiedziałem, że jak się postara, może wiele osiągnąć, dlatego byłem przeciwny przyjęciu go w nasze środowisko. To mogło go tylko zniszczyć.

Zrobiłem dwa kroki, wychodząc z cienia, a on mnie zauważył. Przerwał rozmowę i skinął porozumiewawczo głową. Nie musiałem nic mówić, wiedział co robić, dlatego udał się na piętro po rzeczy.

Nie chciałem, żeby zauważyło mnie więcej osób, dlatego udałem się do kuchni. Kolejna mina w moim życiu, ponieważ przy lodówce stała Amber. Dziewczyna, która wypisuje do mnie od dłuższego czasu, a ja mógłbym dostać Oscara za moją grę aktorską, dzięki której wciąż wymyślam nowe wymówki.

Amber posłała mi spojrzenie pełne nadziei, która zgasło natychmiast, kiedy tylko jej oczy trafiły na osobę za moimi plecami.

– Kochanie, czemu mi nie odpisujesz od kilku dni? – drażniący głos dobiegł moich uszu.

Nabrałem ochoty na strzelenie sobie w łeb za moje bezmyślne działanie. Powinienem był od razu wyjść z budynku i poczekać na Młodego w samochodzie z chłopakami.

Przybrałem na twarz kolejny sztuczny uśmiech i odwróciłem się w stronę kolejnej dziewczyny.

Mówiłem już, że chodzenie do łóżka z napalonymi desperatkami jest problemem? Tak? To powtórzę jeszcze raz dla zobrazowania tej tragedii.

– Max, zepsuł mi się telefon – kłamałem jak z nut, a dziewczyna udała, że wcale tego nie zauważyła.

Przysunęła się, obejmując mnie ramionami wokół szyi i złożyła pocałunek na moich ustach, który oddałem. Kątem oka zarejestrowałem trzecią osobę w pomieszczeniu, która zajęła miejsce na blacie.

Przeszło mi przez myśl, że jeśli to kolejna z desperatek, wybiegnę stąd z krzykiem.

– Może poczekasz na mnie na górze? Zaraz do ciebie przyjdę. – iskierki w oczach brunetki potwierdziły mnie w tym, że jestem dobrym aktorem i Oscar w tym roku powinien należeć się mnie.

Muszę stąd zwiewać, zanim Młody zejdzie z powrotem na dół i ktoś nas razem zobaczy.

– Max, pomóż mi – do kuchni wparowała zdyszana przyjaciółka dziewczyny, przerywając nam.

Chwała Ci Ruda.

Max i jej przyjaciółka odeszły, a ja westchnąłem z ulgą i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Powinienem stąd wyjść. Amber wciąż stała z boku i wlepiała we mnie swoje kocie oczy, a ja robiłem wszystko, aby nie spojrzeć w jej stronę.

Dlatego odwróciłem się w stronę okna wychodzącego na podjazd przed domem, ale moje spojrzenie przykuła drobna blondynka. Siedziała na blacie, machała luźno opuszczonymi nogami i wyglądała przy tym niesamowicie beztrosko. Miała okrągłe policzki, które nadawały jej dziecięcego wyglądu, ale mimo to i tak dostrzegłem błysk zadzioru w jej oczach.

Cholera, jaka ona piękna.

Słodka blondynka z zadziorem w oku wymieniły nieuprzejmości z Max, czego nie zarejestrowałem dokładnie, oczarowany jej wielkimi niebieskimi oczami, otoczonymi wachlarzem ciemnych rzęs, które dokładnie w tym samym momencie wlepiła we mnie.

Cholera, chyba coś do mnie mówi.

– Serio bawi cię jak ktoś kogoś poniża?

Wciąż piątek, 14.01.2022, godzina 11:50 p.m.

Wsiadłem z niechęcią do SUVa Chucka, który nietrzeźwy leżał rozwalony na miejscu pasażera. Za kierownicą siedział Aaron, mój najlepszy przyjaciel od czasów przedszkola. Na tylnej kanapie, zaraz obok mnie zajmował miejsce najświeższy nabytek Kojotów, który miał dzisiaj przejść ostateczną inicjację.

Młody stresował się, ponieważ nie wiedział co go czeka.

– Jeszcze raz będę musiał iść na imprezę małolatów za ciebie, to inaczej będziemy rozmawiać – warknęłam w stronę kuzyna, co zignorował i machnął ręką.

– Jesteś niewiele starszy, a zachowujesz się jak dziadek – burknął pod nosem.

– Bo się upiłeś i nie byłeś w stanie postawić normalnego kroku. Każdy z nas miał zadanie, a ty jak zwykle dałeś dupy.

– Co to za laska? – przerwał nam Aaron, kiwając w stronę nowo poznanej brunetki, oddalającej się chodnikiem w przeciwną stronę.

– Nie wiem – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Nie musiałem przywoływać w myślach jej obrazu, ponieważ odkąd ujrzałem ją wcześniej tego wieczoru siedzącą na blacie w kuchni Fischera, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to najcudowniejsze stworzenie na świecie.

Miała na sobie obcisłe jeansy oraz top odsłaniający kawałek brzucha. Wyglądała olśniewająco i od razu zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Dawno żadna kobieta nie sprawiła samym wyglądem, żebym błagał ją chociaż o imię. Zazwyczaj, kiedy dziewczyny nie wyrażały chęci na rozmowę, dawałem sobie z nimi spokój. Z tą blondynką wiedziałem, że tak łatwo nie odpuszczę. Małe piersi, umięśniony brzuch oraz ramiona, szerokie biodra i również mocne uda. Była umięśniona i wysportowana, ale wciąż niesamowicie seksowna i kobieca. Duże, niebieskie oczy i długie blond włosy. Mocno opalona, mimo zimniejszych miesięcy i – co najważniejsze – z mocnym charakterem.

– Stary, rozumiem. Jest zaklepana przez ciebie, ale mógłbyś chociaż zdradzić imię – zaśmiał się Aaron, a ja pokręciłem głową.

– Właśnie sęk w tym, że nie chciała mi się przedstawić. Chuck, powinieneś ją znać ze szkoły – uderzyłem kuzyna w potylice. – To impreza twojego rocznika, debilu.

– Nie chodzi do naszej szkoły – wtrącił Młody.

– To co robiła na waszej imprezie? – dziwił się Aaron i posłał mu niezrozumiałe spojrzenie w lusterku.

– Jeśli dobrze usłyszałem, to zmieniła szkołę. Przyszła z Poppy Hayes i Samem, chyba się przyjaźnią.

– A pro po Sama – zaczął Aaron – Czemu go tu nie ma?

– Poppy zaczęła coś podejrzewać, nie chciał robić większych problemów. – odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą.

Aaron kiwnął w zrozumieniu głową i wjechał na leśną drogę, dlatego skupiłem już swoją uwagę na osobach w samochodzie. Nie byłem ani trochę przekonany do przyjmowania nowych osób, ale jeśli już to robiliśmy, musieliśmy przyjąć go jak rodzinę. Bo o to w tym chodziło. Kumpel nie ochroni ci tyłka, ale brat już tak, dlatego to była nasza najważniejsza zasada. Odwróciłem się z szerokim uśmiechem w stronę Młodego, który przerażony tym co go czeka, trząsł się jak galareta.

– Jesteś gotowy na dołączenie do Kojotów, Olivier? 

Wyszeptać prawdę // pierwsza część dylogii SzeptaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz