XXVIII Ten cukierek ma już swój papierek

1.2K 113 8
                                    

Taylor Swift Love story oraz Bruno Mars When i was your man

sobota 23.04.2022, 4:23 p.m.

Przyjęcie rodziców trwało już w najlepsze, a Williama i Poppy z Samem wciąż nie było. Starałam się spędzić czas z rodziną, której nie widziałam od dawna, jednak mojej zdzirowatej kuzynki Jenny nie dało się znieść na dłużej, niż trzydzieści sekund.

Najlepiej, żeby przez ten czas się nie odzywała.

Babcia Morgan, mama Davida, jak zawsze przywiozła ze sobą pamiątki z podróży w postaci muszelek, magnesów na lodówkę i pocztówek, a jej były mąż – kolejną kochankę.

Co spotkanie miał inną partnerkę i miałam wrażenie, że są coraz młodsze. Tym razem była niewiele starsza ode mnie, a dziadek John przedstawiał ją jako nową "mamuśkę Davida". No cóż, ojciec nie skomentował tego, tylko wziął kieliszek z szampanem i poszedł porozmawiać ze swoim przyjacielem po drugiej stronie ogrodu.

Dziadkowie, choć nie byli moimi biologicznymi krewnymi, traktowali mnie jak swoje oczko w głowię. Kochałam ich całym sercem i nie byłam w stanie pojąć tego, jak mogli być kiedyś razem. Morgan była oazą spokoju, która kochała podróże, książki i poznawanie nowych kultur. John za to, kochał wszystkie kobiety, szkocką i sporty ekstremalne. To pewnie tłumaczy, dlaczego wytrzymali ze sobą tylko trzy lata.

Mama wyglądała pięknie w długiej, białej, zwiewnej sukience oraz pofalowanych włosach. Rozmawiała właśnie z drugą Pamelą Anderson, tylko z jej młodszą i po kilku operacjach – czytaj: nową "mamuśką Davida" – wersją.

Bliźniacy biegali po ogrodzie wraz z innymi dzieciakami, a pozostali goście zajmowali się jedzeniem, tańczeniem lub po prostu staniem, ocenianiem innych z boku i piciem szampana – to ostatnie to o mnie.

Kilku policjantów, którzy chcieli się prawdopodobnie przypodobać Davidowi, przynosili mi szampana i próbowali wyciagnąć mnie na parkiet, jednak byłam nieugięta.

Starałam się zabić czas, nie mogąc wytrzymać podekscytowania na myśl o tym, że zaraz mam zobaczyć Williama. Nie widziałam go od trzech dni, ponieważ Nao zachorowała, a on spędzał każdą wolną chwilę w kancelarii Vincenta lub w warsztacie, który został na głowie Chucka. Bunia wciąż czuła się słabo, dlatego musiał również sprawdzać, co się dzieje w barze.

– Cholibka, jesteś seksowna – podziw w głosie Poppy oraz uniesiona brew Sama, utwierdziły mnie w tym, że wybór dzisiejszej sukienki był trafny.

Miałam na sobie satynową sukienkę w kolorze butelkowej zieleni z odkrytymi plecami oraz materiałem ciągnącym się, aż do ziemi. Nagie ramiona, schludny koczek nad karkiem oraz czerwona szminka, sprawiały, że czułam się piękna, a moja odwaga miała jeszcze większe jaja, niż zazwyczaj.

Oprócz tego języka, czułam się niesamowicie kobieco.

– Wyglądasz jak milion dolarów – rozdziawiłam usta, widząc przylegającą do ciała beżową sukienkę, rozcięcie ciągnące się aż do uda i krótkiego boba za uszy, mojej przyjaciółki. Co miesiąc, jej włosy stawały się coraz krótsze.

– Ja wybierałem – odpowiedział zadowolony z siebie Sam, do którego widoku w koszuli, nie byłam przyzwyczajona.

– Jedliście już paluszki krabowe? Mogłabym nie odchodzić od tamtego stołu – rozmarzyła się Poppy, która trzymała w ręce talerz wypełniony jedzeniem.

Okej, to nie jest normalne.

– Ma tak od tygodnia – szepnął Sam, patrząc spod byka na swoją narzeczoną.

Wyszeptać prawdę // pierwsza część dylogii SzeptaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz