XXI Masz kakao?

1.4K 111 7
                                    

Snow Patrol Chasing cars

środa, 23.03.2023, 6:56 a.m.

Dotarłam w końcu na swoją ulicę, po przebiegnięciu pięciu kilometrów. Kolejną noc miałam problemy z zaśnięciem, dlatego kiedy tylko wzeszło słońce, wyszłam z łóżka i postanowiłam wykorzystać czas przed szkołą.

Wcześniej byłam zbyt zaspana, żeby zwrócić większą uwagę na okolicę, jednak wciąż coś mi nie pasowało. Zwolniłam kroku, będąc już naprawdę blisko swojego podwórka, a wtedy moją uwagę przykuł czarny SUV z naklejką Yankessów na tylnej szybie.

– No nie wierzę – mruknęłam pod nosem i podeszłam od tyłu do samochodu. Na miejscu kierowcy z otwartymi ustami i mnóstwem rozrzuconych chrupków serowych, spał Chuck. Okno miał otwarte, kluczyki w stacyjce, a na telefonie odtworzone "The Walking Dead".

Pstryknęłam go palcami w nos, a chłopak obudził się wystraszony i podskoczył na fotelu.. Rozejrzał się wokoło, aż w końcu mnie zauważył. Na jego twarzy malował się uśmiech na przemian z zaskoczeniem, jakby nie potrafił się zdecydować na jedną emocje.

– Co robisz w moim pokoju? – ziewnął, przecierając oczy.

– Śpisz pod moim domem, kolego – zirytowałam się, ponieważ po raz kolejny coś kombinował, a w całą sytuację prawdopodobnie zamieszany był Will.

– Cholera – mruknął, jakby zdał sobie z czegoś sprawę. – Kiedy wyszłaś z domu?

– Godzinę temu – uniosłam brew, zakładając ramiona na klatce piersiowej.

Zachowuję się jak własna matka...

– Kurwa, zasnąłem – burknął.

– No co ty? – ironia mnie nie opuszczała. – Zastanawiam się tylko dlaczego akurat pod moim domem?

Chuck się skrzywił, podrapał po brodzie i po bitwie własnych myśli, opadł w końcu pokonany na fotel.

– Jak ci powiem, to nie powiesz Willowi, że zasnąłem? – zrobił minę szczeniaczka. Skinęłam, zgadzając się na ten układ. – Will uznał, że po sytuacji na balu, może ci coś zagrażać, dlatego co noc od soboty ktoś pilnuje twojego domu.

Westchnęłam ciężko, ponieważ myślałam, że ten temat mamy już za sobą. W niedziele napisałam smsa Williamowi, aby więcej nie bawił się w ochroniarza, a on odpisał krótkie "ok". Nie sądziłam jednak, że może wysłać na swoje miejsce kogoś innego.

– Potrafię się obronić – przewróciłam oczami, na co Chuck parsknął śmiechem. Zauważył moje piorunujące spojrzenie i umilkł.

– Z rana jesteś wyjątkowo drażliwa, kochaniutka – cmoknął, drocząc się ze mną, na co pacnęłam go w czoło.

– Nie piłam jeszcze kawy – mruknęłam, jakby to mnie miało usprawiedliwić.

Tak naprawdę byłam drażliwa od długiego czasu, a skomplikowana relacja z równie skomplikowanym Williamem, nie ułatwiała mi życia. Wciąż czekałam na odpowiedź z uczelni w Waszyngtonie, moje życie uczuciowe było w dziwnym położeniu, no i prawdopodobnie – jeśli chłopcy nie przesadzali – ktoś chciał mnie zabić, wywieźć do Chin i przerobić na pasztet lub sam jeden Bóg wie co, przez to, że znalazłam się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie.

Było zabawnie, nie powiem, że nie.

– Weź prysznic, bo śmierdzisz gorzej niż obora, a jak się sprężysz, to pojedziemy do Buni na śniadanie. Sam potrzebuje dawki kofeiny po nieprzespanej nocy. – Gdyby nie to, że okazał mi trochę serca, dostałby jeszcze raz za porównanie mojego potu do obory.

Wyszeptać prawdę // pierwsza część dylogii SzeptaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz