XIV Mam GPSa

1.5K 128 0
                                    

SIX60 Don't give it up

sobota, 26.02.2022, 8:15 p.m.

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i odwróciłam w stronę szeroko uśmiechniętego Briana, który skanował moją krótką sukienkę z odkrytymi plecami. Zjechał pełnym podziwu spojrzeniem po moim ciele i w dwóch krokach znalazł się kilka centymetrów ode mnie.

Niebieskie oczy lśniły mu z podekscytowania, a czarne farbowane włosy opadały aż do ramion po bokach jego twarzy. Tamtego dnia pozbył się przedziałka pośrodku głowy, tworząc na głowie dziwny i rozczochrany, ale całkiem atrakcyjny nieład. Brodę równo przyciął, dodając sobie wizualnie kilku lat.

– Wyglądasz zjawiskowo, ale musisz się przebrać – oświadczył oficjalnie.

– Co? – zdziwiłam się i odwróciłam ponownie w stronę lustra, aby się przejrzeć.

Miałam na sobie jedną z lepszych kreacji z szafy. Obcisłą sukienka w kolorze butelkowej zieleni do połowy uda z lejącym się dekoltem na ramiączkach i z odkrytymi plecami, która nawet mnie powalała na kolana. Przez stanik push–up, piersi w końcu wyglądały, jakby rzeczywiście coś tam było, a nie tylko powietrze. Szerokie biodra opinał ciasno materiał, a talia była pięknie wcięta przez jego wykrój.

– O co ci chodzi? – zapytałam zdziwiona. – Nawet mi się podoba jak wyglądam, więc co jest nie tak według ciebie?

– Chcę się pobawić, a nie pilnować małolaty – rozłożył ręce, jakby to było oczywiste. – Faceci nie będą się mogli od ciebie opędzić.

Przewróciłam oczami, chwyciłam czarną torebkę ze złotymi wstawkami i wsunęłam buty na stopy. Czułam się wtedy wyjątkowo atrakcyjnie i seksownie, dlatego chciałam to pokazać pozostałym. Nie miałam wiele takich dni, więc musiałam korzystać z każdego. Poprzedniego wieczoru nałożyłam mnóstwo kremów, wyszczotkowałam ciało, a nawet zrobiłam peeling całego ciała, więc niech moje starania nie idą na marne.

– Nie po to stałam godzinę przed szafą, żeby teraz się przebierać – oznajmiłam stanowczo. – Będę się pilnować sama, obiecuję.

Pocałowałam przyjaciela w policzek, a on się skrzywił, ostatecznie odpuścił temat.

Brian przyjechał do mnie tego dnia i miał zostać ze mną cały weekend, ponieważ jego rodzice wyjechali w sprawach służbowych, a my nie widzieliśmy się zdecydowanie za długo. Wrócił do internatu, a weekendy spędzał z rodzicami lub ze swoją nową dziewczyną. Zadzwonił w czwartek, pytając o moje plany i zapowiedział swój przyjazd. Niesamowicie za nim tęskniłam, dlatego nie oponowałam i zgodziłam się bez wahania. W internacie nie rozstawaliśmy się na krok, nie licząc osobnych skrzydeł mieszkalnych dla dziewcząt oraz chłopaków.

Przeleżeliśmy ten dzień na plaży, nadrabiając zaległości dotyczących naszego życia. Gdyby nie to, że zadzwoniła Poppy z propozycją imprezy, pewnie zrobilibyśmy sobie całonocny maraton Harrego Pottera. Zebraliśmy się znad oceanu i wróciliśmy do domu.

Godzinę później bawiłam się jak nigdy wcześniej z Poppy i Brianem u boku. Ta dwójka niezbyt za sobą przepadała, ale jeśli w grę wchodził alkohol i impreza, powiedzenie, że między nimi rodziła się miłość, jest odpowiednim stwierdzeniem.

– Twoja kolej stawiania shotów – krzyknął w stronę blondynki, Brian.

– Przy twojej odporności na alkohol, stracę wszystkie pieniądze – marudziła, ale grzecznie zniknęła w tłumie.

Brian przyciągnął mnie do siebie, przez co wpadłam na jego tors. Chłopak poruszał się w rytm muzyki, a ja starałam się nadążyć za jego energią.

Wyszeptać prawdę // pierwsza część dylogii SzeptaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz